piątek, 13 listopada 2015

Lawendowe pola - symbol PROWANSJI


Miałam takie trzy krajobrazowe marzenia. Pierwsze zrodziło się kiedy byłam jeszcze nastolatką. Chciałam zobaczyć i objąć palmę:) Te egzotyczne drzewa w tamtych czasach można było obejrzeć na nielicznych zdjęciach lub w telewizji i to też sporadycznie, bo przecież telewizja była wtedy beznadziejna. To marzenie kiełkowało we mnie bardzo długo, aż w 1994 roku pojechaliśmy z Mężem w naszą podróż poślubną do Hiszpanii, dokładnie w trzecią miesięcznicę:)
Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłam palmę z jadącego autokaru i jak moja twarz rozjechała się w uśmiechu. Ale objęcie jej, będąc już na miejscu wprawiło mnie w prawdziwą euforię. Jak to niewiele człowiekowi do szczęścia potrzeba:)

Drugim moim marzeniem była Toskania i jej cyprysy, słoneczniki i cudny krajobraz. To marzenie ziściło się w 2008 roku, chociaż jeszcze nie do końca, bo chciałabym zobaczyć toskańskie pola cudownych czerwonych maków. 
A to trzecie marzenie spełniło się w tym roku czyli lawendowe pola - symbol Prowansji.

Jak widać nie tylko mnie takie krajobrazy uszczęśliwiają:)


Przeszukując internet dowiedziałam się, że lawendę można znaleźć między innymi w Valensole. Od nas była to ok 3 godzinna trasa. Jechać trzy godziny żeby zobaczyć lawendowe pola? Owszem, czemu nie?:)


Byliśmy już bardzo blisko Valensole, a lawendy ani śladu. Byłam już trochę zrezygnowana, aż tu nagle przed nami ukazało się to czego szukaliśmy, fioletowe rozległe pole w całej swojej krasie. Widok był niesamowity, a zapach powalał. I chociaż za zapachem lawendy nie przepadam to uwierzcie, że jest to zupełnie inny aromat niż ten sprzedawany w woreczkach. Ta lawenda pachnie świeżością.


Spotkaliśmy jeszcze po drodze kilka takich pół, ale nie już tak spektakularnych jak to pierwsze. Jednak one wszystkie były przed Valensole, im bliżej miejscowości tym szybciej pola znikały. Być może kwitła ona tam wcześniej.


Jeszcze szybka fotka z samochodu, kolor pola jakby już trochę inny, bardziej niebieski. Przypuszczam, że ta lawenda już przekwitała i mam wrażenie, że załapaliśmy się na fotki prawie w ostatniej chwili.


Cieszę się, że udało nam się znaleźć lawendowe pola. Szczerze mówiąc miałam pewne obawy czy uda mi się spełnić moje marzenie, ponieważ byliśmy w Prowansji w drugiej połowie lipca. Chyba najlepszy okres na lawendę jest na przełomie czerwca i lipca, chociaż są podobno i późniejsze odmiany. Na pewno warto to zobaczyć i powie Wam to każdy kto tego doświadczył. My postanowiliśmy jednak na tym nie poprzestać i wyruszyć na poszukiwanie następnego cudu natury:)


34 komentarze:

  1. Cudne! Na lawendowe pola muszę zapolować w przyszłym roku.
    Trzeba jechać przed 15 sierpnia, bo wtedy ścina się lawendę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My byliśmy dokładnie 16 lipca, ale mam wrażenie, że wcześniej byłaby chyba jeszcze ładniejsza:)

      Usuń
  2. Zakochałam się w tym widoku, przez Ciebie to ja mam teraz kolejne marzenie :) pierwszym jest wrzosowe pole :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam się przyczynić do wydłużenia Twojej listy marzeń;) Warto to zobaczyć, tego możesz byc pewna:)

      Usuń
  3. Ten zapach musiał być fajnie intensywny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był fajnie intensywny, ale nie taki duszący jak ten w sprzedawanych lawendowych woreczkach.

      Usuń
  4. To jedno i z moich krajobrazowych marzeń, a zwłaszcza nasiliło się jakoś rok temu - podziwiałam wtedy pełno zdjęć z Prowansji i tylko marzyłam o tym, by tam pojechać i ujrzeć fioletowe pola na własne oczy.

    Cudnie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się rozumiemy:) Zazwyczaj jest tak, że coś wpadnie mi w oko w internecie i potem męczy...Pola lawendowe są przepiękne i na pewno warto to zobaczyć na własne oczy:)

      Usuń
  5. Ale Ci Beatko zazdroszczę tych lawendowych pól! Przepiękne są! Chciałabym kiedyś takie zobaczyć :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś wszystko jeszcze przed Tobą, ja na te pola lawendowe czekałam wiele lat, ale warto było:) Na pewno kiedyś uda się i Tobie je podziwiać.

      Usuń
  6. o taaak prowansja tez mi sie marzy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prowansja jest piękna i znacznie bliżej niż miejsca, które odwiedzasz;)

      Usuń
  7. Uśmiałam się czytając o palmie bo ja miałam podobnie. Palma kojarzyła mi się z egzotyką i dalekimi podróżami, jak widziałam gdzieś w tv to zawsze w zapierającej dech w piersiach okolicy. Pierwszą palmę w życiu zobaczyłam w Grecji, z tamtych wakacji przywiozłam mnóstwo "kliszowych" zdjęć, z czego większość to palmy albo ja pod palmą :). Takiego hopla miałam. Palma była jednym z moich pierwszych marzeń podróżniczych :). A lawendowe pole chciałabym kiedyś zobaczyć i poczuć na żywo bo ten bezkres fioletu musi być nieziemski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślałam, że to tylko ja mam słabość do palm;) Też mam z tamtej podróży kliszowe zdjęcia i dokładnie tak jak Ty, albo palmy , albo ja pod palmą:))) No widzisz to okazuje się, że nasze podróżowanie zaczęło się od tego samego marzenia:)
      A bezkres fioletu jest naprawdę powalający i zobaczyć to jak najbardziej warto:)

      Usuń
  8. Mi lawendowe pola marzyly sie na slub :) Nie udalo sie, ale za to po slubie, wyspacerowalam sie po lawendowych polach za wszystkie czasy :) jak dla mnie to jedno z piekniejszych miejsc na ziemi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak zdjęcia ślubne byłyby tam przepiękne. Te pola lawendowe mają tak niepowtarzalny klimat, że trzeba to zobaczyć żeby tak naprawdę poczuć:)

      Usuń
  9. Zapach musiał być niesamowity. Zazdroszczę bo nie miałem jeszcze okazji ich zobaczyć, poczuć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach był rzeczywiście niesamowity, polecam Prowansję na kolejną podróż:)

      Usuń
  10. Pięknie wygląda to pole. A jeśli chodzi o maki, to kilka lat temu widziałam przepiękne pole maków pod Wrocławiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Wiem, że blisko znalazłabym takie pole, ale bez kamiennych domków, cyprysów i całego toskańskiego krajobrazu, a właśnie w takim otoczeniu te maki mi się marzą:)

      Usuń
  11. Super, ze tam trafiliscie, bo miejsce jest rzeczywiscie jedyne w swoim rodzaju. ten zapach, ktory sie tam unosi)))
    Dojechalismy tam w ostatniej chwili, tuz przed ostatnim zbiorem. Uff:)
    I cale te pola"bzycza". az sie balam tam wchodzic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się tragicznie boję wszelkiego robactwa, ale tak czekałam na te lawendowe pola, że przestałam zwracać uwagę nawet na bzykacze :)

      Usuń
  12. Maki rosna niedaleko mego domu)
    I do Colmar bardzo zapraszam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to już Ci zazdroszczę, poproszę kiedyś o zdjęcie takiego makowego pola na Twoim blogu:) Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś odwiedzić Colmar.

      Usuń
  13. Ach Beatko! Cudowne pola lawendowe.
    To także moje marzenie... Może kiedyś...
    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno, jak widzisz ja też sporo czasu na to czekałam, ale w końcu się spełniło:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  14. :):)
    Moim marzenie kiedyś było nurkowanie w Blue Hole zniszczone w 2007 i pozostaje nurkowanie w Australii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nurkowanie to zupełnie nie moja bajka, ale każdy ma swoje marzenia:)

      Usuń
  15. Ziszczenia twoich gratuluje .
    Czas zamarzyć o czym nowym !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Moja lista jest długa, marzeń nie zabraknie:)

      Usuń
  16. Moze nie marzę o tym, by zobaczyć pole lawendy tak jak Ty, ale również bym chciała i taka wyprawa do Prowansji byłaby super!

    Ważne by spełniać marzenia kawałek po kawałeczku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, małymi kroczkami, ale do ...spełnienia marzeń:) Polecam Ci Prowansję, zwłaszcza tę mniej komercyjną, na pewno Ci się tam spodoba.

      Usuń
  17. Przypadkowo trafiłam do Ciebie, ale zagoszczę chyba na dłużej, ponieważ Włochy są w moim planach podróżniczych na przyszły rok. Twój blog posłuży mi za przewodnik po tym pięknym kraju. Prawdopodobnie wybór padnie na Ligurię, więc liczę na konsultację. Serdecznie pozdrawiam i nie mogę się napatrzeć na lawendowe pola.
    W moim ogrodzie coraz częściej pojawiają się krzaczki lawendy - chyba podświadoma tęsknota za klimatem południa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo tęsknię za klimatem południa... Bardzo mi miło, że mój blog może posłużyć jako przewodnik:) Oczywiście jeśli tylko będę potrafiła na pewno z przyjemnością Ci pomogę. Nie wiem czy będę w Ligurii taka biegła, ponieważ najbardziej znana jest mi jednak Toskania, ale postaram się pomóc.
      Dziękuję za odwiedziny i oczywiście zapraszam częściej. Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń