poniedziałek, 1 stycznia 2018

Spacer do SANTA MARIA DELLA SALUTE


Spacery po Wenecji raczej się nie nudzą. Przez ten tydzień piesze wycieczki sprawiały nam ogromną przyjemność i żaden dzień nie trącił nudą. A byli tacy, którzy zastanawiali się co też można przez tyle czasu robić w Wenecji. Zaręczam, że wiele można.

Możliwość oglądania Wenecji z każdej strony to prawdziwe szczęście. Jest tam tyle zakamarków, których nigdy nie odkryłoby się gdyby nie właśnie taki tydzień w jednym miejscu.


Niedaleko tego miejsca, tuż przy kościele św. Stefana, trzeba uważać na łapiących podpisy. Chodzi tu parę osób, które nie pamiętam już w jakiej sprawie mocno nagabują. Nie jestem raczej z tych co chętnie się podpisują, chyba, że w wiadomej mi ważnej sprawie, a nie tak nagle na ulicy. Znają naprawdę wiele języków, więc najpierw po angielsku pytają Cię skąd jesteś, a potem w twoim języku zaczynają nawijać. Pamiętam, że rzuciłam iż jesteśmy z Portugalii i też sobie poradzili.


Nie sposób przejść tędy i nie zrobić zdjęcia:)


Uwielbiam takie snucie w nieznanym mi kierunku, tajemnicze zaułki i śliczne uliczki.


Ale my mimo, że szliśmy nieznanymi uliczkami zmierzaliśmy ku wyznaczonemu celowi, a mianowicie ku Bazylice Santa Maria della Salute.


Kiedy byliśmy w Wenecji parę lat temu na jednodniowej wycieczce, planowaliśmy zwiedzenie tego kościoła, ale usiedliśmy na jego schodach i tak zauroczył nas widok, który rozpościerał się przed nami, że nie mogliśmy się stamtąd ruszyć. A w kościele też była siesta i go zamknęli:)


Teraz wiedząc już, że o 13- tej zamykają bazylikę na siestę zdążyliśmy w końcu zwiedzić jej środek. Jakoś inaczej wyobrażałam sobie to wnętrze. Nie spodziewałam się takiego kształtu, chociaż nie wiem czemu, bo wystarczy spojrzeć na niego z zewnątrz:)


Wnętrze bazyliki na planie ośmiokąta otwiera się do bocznych kaplic, jest jasne z marmurową posadzką. Zwiedza się się je chodząc w kółko. Ławek jest tutaj niewiele.


To są widoki sprzed bazyliki, sami powiedzcie czy nie można tutaj zupełnie stracić poczucia czasu?


Jedak trzeba było się w końcu podnieść i poszukać czegoś do picia.


Wenecja ma takie cudne wystawy i sklepiki, samo to można oglądać w kółko. A wszystko to kusi, oj kusi. My z Karolą oczywiście postawiłyśmy na skórzane torebki:)


Po drodze spotkaliśmy rudego kreatywnego psiaka:)


I drugiego rudaska innego gatunku.


Powiem Wam, że ten spacer był jednym z bardziej męczących i dam Wam radę Kobitki;): jeśli zachce Wam się wyglądać kobieco i włożyć choćby najbardziej wygodne buty, ale na wysokim obcasie to nie róbcie tego. W tym upale, po takiej drodze, obcasy pokazują swoje prawdziwe oblicze. Poszliśmy, więc odpocząć do naszej ulubionej knajpki, a ja cały czas siedziałam tam na boso.


Salute!:)


A to bardzo strachliwa gołębica Francesca, tak nazwała ją Karola. Wzmocniłyśmy wiarę w siebie tej gołębicy i nauczyłyśmy ją żeby biła się o swój pokarm. Jak? Goniłyśmy inne natarczywe gołębie. Pod koniec naszego pobytu sama już walczyła o swoje;))) A ile chrupek poszło na tę naukę. Kelner jednak dzielnie donosił nam kolejne porcje:)


Nie wiem jak wróciłam do hotelu, ale na pewno bardzo obolała, w pewnym momencie miałam zamiar zdjąć buty i iść na boso. Powstrzymał mnie od tego tylko zdrowy rozsądek, który podpowiadał, że to raczej zły pomysł.




16 komentarzy:

  1. I ci nagabywacze mówili też po Polsku? Ciekawe co im te podpisy przynoszą...
    Bardzo ładne te zdjęcia w katedrze, lubię efekt jaki daje światło z wysokich okien. Kopuły... Ale mówisz, że nie tego się spodziewałaś. Właściwie... większość świątyń jest sobie bardzo podobna.
    Bardzo miło było mi oglądać Twoje zdjęcia. Nigdy w Wenecji nie byłam i cieszę się, że zabrałaś mnie w swoją podróż :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie i po polsku tez i naprawdę dobrze sobie radzili. Nie pamiętam niestety czego dotyczyły te podpisy.
      Dziękuję bardzo, ja tak naprawdę nie wiem do końca czego się spodziewałam. Wiesz jak to jest jak chcesz odwiedzić jakieś miejsce i wyobrażasz sobie Bóg wie co:)
      Ach pochlebstwa w stosunku do moich zdjęć zawsze mnie napawają radością, dziękuję:)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Ja też uważam, że Wenecję można oglądać przez tydzień i nie nudzić się. Tam jest to podziwiać spacerując wieloma uliczkami i przy kanałach. Ja bym nie kierowała się rozsądkiem i zdjęła buty. Pozdrawiam.




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno w Wenecji nudzić się nie można, a butów nie zdjęłam tylko dlatego żeby się nie skaleczyć;)
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  3. haha, nauka gołębicy - to mi się spodobało najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na naukę nigdy jest za późno to niech i gołębica coś z tego ma:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Witam. Tu również Italomaniaczka. hehe Jednak jeszcze nie udało mi się odwiedzić tego cudownego kraju. Marzę o tym codziennie. Miło mi będzie z Tobą odkrywać piękno Włoch. Cudowne zdjęcia. Uwielbiam architekturę, przyrodę, kraj ten jest unikalny. :)

    Życzę udanego 2018 roku. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj:)
      Miło mi Cię gościć u siebie:) Na blogu jest bardzo dużo opowieści o Italii, wiec jeśli lubisz to zapraszam do lektury. A kraj ten jest po prostu cudowny!
      Dziękuję i również życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Wenecja jest wspaniała do spacerowania, widoki są cudowne i piękne zdjęcia.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak miejsca do spacerowania to tam są wymarzone, to prawda:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  6. Jak przeczytałam, że byłaś tydzień w Wenecji to pomyślałam...nie, nie o tym, że co tam można robić tyle czasu? Pomyślałam o tych wszystkich niespiesznych spacerach, o wieczorach i porankach, o możliwościach przyglądania się weneckiej codzienności, o poznaniu miasta dużo lepiej niż tylko pospiesznie. Nic tylko pozazdrościć, co niniejszym czynię.

    Wenecja bez butów, czemu nie? Zobacz jaki fajny tytuł wpisu: "Wenecja na bosaka". Skoro można boso przez świat, to można i przez Wenecję :).

    Fajnego 2018 roku! Niech dużo się dzieje i niech to będą same dobre rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika wiedziałam, że Ty zrozumiesz o czym mówię, a właściwie piszę. Te niespieszne spacery są po prostu fantastyczne i obserwowanie w spokoju weneckiej codzienności również.
      No tytuł byłby rzeczywiście świetny, ale mnie już rodzina pilnuje, bo w ostatnich pięciu latach zrobiłam się mocno kontuzyjna;)) To bez butów by nie pozwolili:)
      Dziękuję Kochana za życzenia i Tobie życzę tego samego, mocno ściskam:)

      Usuń
  7. Bardzo podobają mi się zdjęcia na tym blogu. Piękne widoczki. Uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Czyli planując Wenecję, zapisuję, że tydzień to minimum :)
    Oj, marzy mi się, baaardzo!
    Piękne zdjęcia, a Ty ślicznie się prezentujesz.:)
    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię tego typu tematykę. Jestem pod wrażeniem. Na pewno będę częściej tutaj zaglądać.

    OdpowiedzUsuń