sobota, 29 kwietnia 2017

SAN CRISTÓBAL LA LAGUNA



Po zwiedzeniu Santa Cruz de Tenerife pojechaliśmy do starej stolicy Teneryfy, San Cristóbal la Laguna. Zawiózł nas tam jedyny jeżdżący na Teneryfie tramwaj. Jeśli chodzi o bilety na komunikację, to nabyliśmy bilet za 50 euro i wszyscy z niego korzystaliśmy. Bilet trzeba skasować tuż po wejściu do autobusu. Ponieważ nas było sześcioro trzeba było 6 razy przyłożyć bilet do kasownika. W taki sposób została ściągnięta kwota za przejazd, a reszta została nam na kolejne wyjazdy. Jeżeli dobrze pamiętam zużyliśmy dwa takie bilety w ciągu sześciu dni, ale też sporo jeździliśmy.

Jedną rzecz muszę Wam od razu napisać, a mianowicie, że bez względu na to jaka temperatura jest np Puerto de la Cruz w La Lagunie jest po prostu zimno, a deszcz nie jest tutaj rzadkością. Szwagrostwo ostrzegło nas przed tym, ponieważ byli tam rok wcześniej. Założyłam więc na krótki rękaw kurtkę przeciwdeszczową, ale powiem szczerze, że i sweterkiem bym tam nie pogardziła.
Jak widać poniżej tubylcy ubrali nawet kurtki puchowe:)))  Często zdarzało się, że turyści chodzili w krótkim rękawie, a mieszkańcy Teneryfy w kurtkach i z szalikami na szyi. Po tym można było się zorientować kto przyjechał tu na wakacje:)


Choć nie jest to miejsce, które jakoś bardzo zachwyca, to przynajmniej czuć tutaj hiszpański klimat.
Domki są przeurocze i kolorowe, architektura wskazuje, że jesteśmy w kraju bardzo różniącym się od naszego i czujemy się przez to bardziej wakacyjnie.


Symbolem miasteczka jest siedmiopiętrowa wieża kościoła Matki Boskiej Niepokalanego Poczęcia.


Wydawało mi się, że będzie to raczej ciche miasteczko, a tutaj jak widać było zupełnie inaczej.


Balkony zachwyciły nie tylko mnie, Karolina również uwieczniała prześliczne ozdobne domy. Naprawdę warto się tutaj rozglądać, bo można zobaczyć niezłe perełki.


Na bożonarodzeniowe ozdoby na Teneryfie łatwo się natknąć, mam wrażenie, że na Lanzarote było ich mniej.


W centrum Starówki stoi katedra San Cristóbal.  Wnętrze jest bardzo ciekawe, więc warto zajrzeć do środka.


La Laguna to tętniące życiem miasteczko, jest ono centrum kulturalnym i religijnym wyspy. Znajduje się tutaj Muzeum Nauki i Kosmosu, oraz Muzeum Historii Teneryfy, gdzie można poznać dzieje wyspy.


Skusił nas ten sklepik z pamiątkami, bo wydawał się nieco mniej kiczowaty.


I okazało się, że oprócz znanego wszystkim badziewia można tu kupić wina i przetwory. Ja skusiłam się na mazaikowy nr domu.


Gdyby było tu cieplej pewnie spędzilibyśmy w La Lagunie więcej czasu, jednak przeszywający chłód skutecznie skrócił nasz spacer. Nie pomogło nawet rozgrzanie się na obiedzie w knajpce.


Takie piękne wnętrza można znaleźć w La Lagunie.



12 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się sklepik z pamiątkami i smakołykami.
    Śliczne też są fasady domów i ich kolorystyka.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie te domy bardzo mi się podobały i rozjaśniały pochmurną i chłodną La Lagunę.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  2. Ta niewątpliwie piękna wyspa czeka w kolejce i wciąż mam nadzieję, że niebawem ją odwiedzę. A wtedy Twoje opisy będą świetnym przewodnikiem turystycznym.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ucieszę się jeśli moje opisy Ci się przydadzą:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Piekne zdjęcia :-)) W sumie z tym biletem nie wychodzi tak źle :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo:)
      Nie wychodzi, zważywszy na to ile jeździliśmy to naprawdę jest ok.

      Usuń
  4. Pierwszy raz jestem na Twoim blogu, ogólnie lubię czytać blogi podróżnicze, sama taki prowadzę, a Twój tak mi się spodobał, że zaklepię sobie Twój adres.
    Podoba mi się to, na co zwracasz uwagę, fotografując. Podoba mi się to, jak opisujesz to miejsce. I nie znam tego miejsca, więc dowiaduję się nowych rzeczy.
    Ja mieszkam wraz z mężem w Szwajcarii, którą przy okazji zwiedzamy dość intensywnie :)

    W Szwajcarii mamy bilety przejazdowe. Także na jednym można przewieźć kilka osób, po prostu kilkakrotnie go kasując. Kasownik odcina kwadracik z numerkiem.

    Na Teneryfie zimno! A wiesz jak ona się kojarzy? Plaża, palmy i ukrop przez cały rok ;)
    No i te palmy, to one zdecydowanie pozwalają poczuć się jak na wakacjach ;)
    Mamy to szczęście, że na podobne odczucia możemy sobie pozwolić w godzinę/dwie maksymalnie jazdy samochodem, gdyż Szwajcaria na południu to istne Włochy, palmy i dialekt włoski. My mieszkamy w północnej częściej. Bardzo przypomina mi nasze Tatry, szczególnie zabudowa.
    Dlatego kiedy u nas siąpi deszcz, prawie na 100% na południu zastaniemy słońce.

    Chłód mi nigdy nie przeszkadzał, raczej miałam duże problemy z upałem, dlatego chcąc zwiedzać Teneryfę, również pojechałabym w zimną porę.

    Dużo postów z tego regionu, oraz krótka metryczka po prawej, świadczą, że albo długo tam byłaś, albo tam mieszkasz. Do archiwum nie zaglądałam... jeszcze, ale prościej zawsze zapytać. Rozwiejesz moje wątpliwości? Gdzie jesteś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi gościć Cię na moim blogu. Bardzo dziękuję za tyle miłych słów, to istna motywacja:)

      Staram się pisać tak, aby każdy mógł jak najwięcej skorzystać. Pisząc myślę czego ja chciałabym się dowiedzieć i tak sklejam posty;)

      Bardzo chciałabym odwiedzić kiedyś Szwajcarię. Bliższe są mi jednak te ciepłe klimaty, także chętnie odwiedziłabym tę południową Szwajcarię, jednak północna również mnie kusi.

      Teneryfa nie była zimna, tylko ta La Laguna wyjątkowo. Jednakże na pewno znacznie cieplej jest w lecie.

      Mieszkam we Wrocławiu, niestety nie panuje tu pogoda bliska memu sercu i nie ma palm:(((

      Pozdrawiam serdecznie i zapraszam:)

      Usuń
  5. Beatko i tam także nie dojechaliśmy z M. A szkoda...
    Z Wysp Kanaryjskich zawsze przywozimy dżemiki z kaktusa.:)
    Moc pozdrowień!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej a ja widzisz nie wpadłam na to. Następnym razem jak kiedyś jeszcze wybiorę się na Kanary to na pewno przywiozę taki dżemik:)
    Pozdrawiam Basiu:)

    OdpowiedzUsuń