Kiedy wybieram się do jakiegoś miejsca zawsze szukam w internecie zdjęć, aby nasycić swoją wyobraźnię czekającą mnie przyjemnością. Niestety niejednokrotnie jestem zawiedziona, że właściwie zobaczyć można to co najbardziej znane i chwalone. No i jestem wtedy bardzo zawiedziona, bo gdzie są uliczki, domy, ludzie, wszystko to co tworzy codzienność? Skąd mam wiedzieć czy warto jechać tylko dla tych przewodnikowych atrakcji, czy zachwyci mnie coś więcej?
Dlatego zawsze staram się uwiecznić miejsce, w którym jestem w różnych odsłonach. Nie mogło być inaczej w przypadku Monaco. Mam nadzieję, że zobaczycie tu trochę inne uliczki niż te znane z przewodników i zdecydujecie czy oprócz portu, pałacu i kasyna warto się po Monaco po prostu powłóczyć.
Chociaż przejazd przez Monaco nie należy do najłatwiejszych, to trudy( przynajmniej pasażerom;)) na pewno wynagrodzą widoki, zwłaszcza kiedy przejeżdża się od strony morza.
Spacerując po Monaco uwielbiałam podziwiać tamtejszą architekturę, wszystko tam jest takie pałacowe, koronkowe, piękne.
To moja ulubiona kamieniczka, która znajduje się naprzeciwko Portu Herkulesa.
Dodatkowym atutem Monaco jest roztaczająca się wszędzie piękna i wymuskana zieleń.
Miejsce poniżej znajduje się tuż przy Ogrodzie Egzotycznym, a ten widok jest nagminny. Chociaż policjanci w Monaco należą do jednych z najsympatyczniejszych w Europie bardzo przestrzegają przepisów. W tym miejscu mają żniwo, ponieważ turyści nie zwracają uwagi na ograniczenie prędkości. Także już wiecie, gdzie należy uważać;)
Te cudne kamieniczki mijaliśmy zawsze po drodze wracając do hotelu i oczywiście za każdym razem wzbudzały nasz zachwyt.
Największą frajdę sprawia mi takie bezcelowe snucie się po ulicach i zakamarkach. Lubię podglądać mieszkańców w ich codzienności, spacery z psami, robienie zakupów. Kiedy widzę ludzi na przystanku zastanawiam się jakie mają plany, gdzie jadą? Takie sobie małe, Ameliowe przyjemności;)
Pewnego wieczoru wybrałyśmy się z Karolą na wieczorny babski spacer i jak to dwie babeczki usiadłyśmy na ławeczce naprzeciwko butiku Valentino obserwując wszystko dookoła. Z butiku wyszedł obładowany torbami Rosjanin, a zaraz po nim obsługa, zamykając sklep i uwieńczając koniec pracy papierosem i pogaduchami w języku włoskim.
Siedząc na tej ławce miałyśmy doskonały przegląd modowy. Nasze spostrzeżenia były takie, iż turyści diametralnie różnią się od mieszkańców Monaco. Ci w swoim wyglądzie, zawsze eleganccy roztaczali aurę pewności siebie i klasy. Turyści z rozbieganymi oczami i aparatami bardziej przebrani niż ubrani bezustannie nas dziwili. Najgorzej ubrani byli Rosjanie, miałam wrażenie, że zakładali na siebie wszystko co mieli pod ręką, ozdabiając swe szaty niesłychaną ilością złota. Przedziwne były też kobiety, które uważały, że w Monaco koniecznie trzeba wyglądać jak na wyjście do opery, strojąc się w długie do ziemi suknie, nieustannie plączące się pod nogami.
Najbardziej jednak zadziwiały nas wytrwałe zwolenniczki przynajmniej 10 cm szpilek, które chodząc po nierównym terenie Księstwa wieszały się na swoich partnerach przypłacając to ogromnym bólem wyczuwalnym na odległość. Efekt oczywiście był odwrotny do zamierzonego, bo zamiast wyglądać seksownie, wyglądały mówiąc wprost jak pokraki. Oj miałyśmy przegląd mówię Wam:)
Słynnego tunelu Formuły 1 nikomu oczywiście nie trzeba przedstawiać.
Szczególnie wieczorne spacery po Monaco były wielką przyjemnością, kiedy nie trzeba było uciekać przed słońcem, bo choć je uwielbiam, czasami dawało nam się we znaki.
Zmyślne Księstwo ułatwiło swoim mieszkańcom, a przy okazji turystom,
poruszanie się po mieście, niezliczoną ilością wind, schodów ruchomych i oryginalnych tuneli.
Przedziwne dekoracje niekoniecznie wszystkim musiały się podobać i ja się do nich zaliczałam.
Ta dekoracja zorganizowana na stojące party znacznie bardziej przypadła mi do gustu.
Jeśli będziecie mieli trochę więcej czasu niż tylko na odwiedzenie atrakcji Monaco, posnujcie się po ulicach Księstwa, usiądźcie na ławeczce, poobserwujcie przemieszczających się ludzi. Gwarantuję, że to też jest nie lada atrakcja:)
Co za różnorodność wrażeń, jest co podziwiać. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJak się jest tam trochę dłużej na miejscu, to wszystko wygląda jakoś inaczej:) Pozdrawiam:)
UsuńDziękuję za tę wirtualną wycieczkę po Monaco. Piękne i ciekawe ujęcia na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńMonaco póki co jest na mojej liście podróżniczej. Pozdrawiam Cię serdecznie.
A ja dziękuję za odwiedziny i miłe słowa:) Ach te nasze niekończące się listy podróżnicze... Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńFajnie tak się po prostu powłóczyć i na spokojnie pooglądać sobie miejsce, w którym aktualnie się znajdujemy. Świetna sprawa! Też lubię obserwować ludzi:P
OdpowiedzUsuńFajnie, że nie jestem w tym odosobniona;) Przez takie spacery i obserwacje dopiero naprawdę można poznać miejsce, w którym się przebywa.
UsuńPozdrawiam:)
Też uwielbiam przebywać wśród tubylców, oglądać ich codzienność...Zawsze mi za mało czasu żeby się tym wszystkim nacieszyć :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, zawsze na to za mało jest czasu, a to takie przyjemne;)
UsuńAleż piękne widoki !!! mozna sie zakochac :)
OdpowiedzUsuńbuziaki, Monia
Można się zakochać, a potem tęsknić:) Pozdrawiam:)
UsuńJa myślę, że warto i żałuję, że my nie mieliśmy czasu na takie szwędanie się po Monaco...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko! :)
My też za pierwszym razem nie mieliśmy na to czasu, dlatego teraz cieszyłam się, że będzie nam to dane:) Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńKamieniczki faktycznie piękne, dużą uwagę zwracam na architekturę, więc myślę, że w Monaco by mi się spodobało. Niektóre z tych posągów mega tandetne. Czy ja mam wrażenie, czy nie pasują do otoczenia?
OdpowiedzUsuńNa pewno by Ci się spodobało:) Zgadzam się z Tobą, bo te rzeźby, czy jak je tam zwą są tandetne i nie pasują do ślicznego Monaco.
UsuńBez zbędnych komentarzy, ładnie!
OdpowiedzUsuńWszyscy widzą jak jest;)
Usuńah monaco!
OdpowiedzUsuńI wszystko na temat !;)
UsuńMój pierwszy komentarz, sprzed już kilku dni się nie zamieścił :( Ale podoba mi się! :)
OdpowiedzUsuńOgólnie wolę przyrodę, ale to takie spacery pozwalają poczuć atmosferę zwiedzanego miejsca!
Przyrodę też lubię, nawet bardzo, ale muszę się przyznać, że jestem mieszczuchem...;)
UsuńJa lubię zaglądać w miejsca i włóczyć się uliczkami, o którym nic nie piszą w przewodnikach. Lubię niespodzianki, ale miłe oczywiście. Twój spacer bardzo mi się podobal :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, dla mnie takie szwendanie to kwintesencja wakacji:)))
UsuńObserwowanie ludzi to hobby pisarzy :D Dla mnie zgubienie się gdzieś w bocznych uliczkach, też jest zawsze najciekawszą częścią wycieczki.
OdpowiedzUsuńFajnie, że nie jestem w tym sama, przynajmniej nie wychodzę na prześladowcę;)))
UsuńTeż lubię zwiedzać po Twojemu. Moim zdaniem najfajniejszych rzeczy nie ma w przewodnikach, bo zabytki i owszem, są ważne, ale podróżowanie to też ludzie, smaki, zapachy i dźwięki. I tak jak Ty lubię podglądać najzwyklejszą codzienność mieszkańców. Zawsze zbaczam z turystycznych szlaków i odkrywam miejsca po swojemu - jeszcze nigdy tego nie żałowałam bo dzięki temu udało mi się dotrzeć do wielu niezapomnianych miejsc. Prawdziwego życia nie ma w przewodnikach a o krok od tłumów turystów można odkryć cuda.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane. Powiem Ci, że z podróży właśnie najbardziej zapadają mi w pamięć takie chwile kiedy mogę spokojnie usiąść i chłonąć całą sobą atmosferę danego miejsca. Z rozrzewnieniem wspominam kawę na jednym z toskańskich ryneczków, wsłuchiwanie się w śpiew Gondolierów w Wenecji, siedząc na schodkach i obserwując pływające łodzie, odpoczynek z książką na Amalfi i podziwianie w międzyczasie cudownego krajobrazu i wiele innych takich cudownych "drobiazgów"! Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńTeż bardzo lubię podglądać scenki rodzajowe , codzienność życia mieszkańców , w moim przypadku, greckich wysp.To najbardziej kusi mnie w podróżach...
OdpowiedzUsuńDokładnie, to jest właśnie ten smaczek podróżowania:) Dlatego zawsze zadziwiają mnie ludzie spędzający dwa tygodnie nad hotelowym basen, chyba, że tamte scenki rodzajowe ich bardziej satysfakcjonują;)))
Usuń