środa, 17 czerwca 2015

Powrót do przeszłości - SYMI


Będąc na Rodos w 2007 roku popłynęliśmy na malutką wyspę Symi. Leży ona zaledwie 7 km od wybrzeża Turcji, które podziwialiśmy leniwie spoglądając ze statku.

Tym oto statkiem popłynęliśmy najpierw do Portu Panormitis, do klasztoru Moni Taxiarchis Michael pochodzącego z 1789 roku. Wielu greckich żeglarzy, marynarzy i rybaków pielgrzymuje tutaj, aby podziękować swojemu patronowi Michałowi Archaniołowi. 
Płynąc na wyspę zastanawiałam się dlaczego tyle osób ma przy sobie  akurat  miotły. Okazało się, że miotła pomaga oczyścić duszę i wyrzucić grzechy, dlatego jadący tutaj na pielgrzymkę omiatają podłogę przed ikoną św Michała, pozbywając się przykrego balastu na duszy. Takie miotły stały nawet na dziedzińcu klasztoru i można było z nich skorzystać, ale, że ja jestem bardzo grzeczna to nie musiałam tego robić;)


Najważniejszą część klasztoru stanowi kościółek z ikoną Archanioła Michała. Wieża klasztoru do złudzenia przypominała mi budowlę z lukru, jej piękna koronkowa i kolorowa fasada zrobiła na mnie ogromne wrażenie.


Aby wejść do środka trzeba mieć zakryte ramiona, więc dostaliśmy koszule z krótkimi rękawami i ustawiliśmy się w kolejce. Ludzie w podziękowaniu za uzdrowienie zostawiają w klasztorze figurkę uleczonej części ciała np serca, ucha czy nogi.


Docelowym naszym portem był Port Yalos. Symi jest przepiękną, pachnąca ziołami wyspą z cudownymi kolorowymi domkami, które kaskadowo przycupnęły na wzgórzu. Wyspę zamieszkuje 2,5 tys osób. Mieszkańcy zajmują się rybołówstwem oraz poławianiem gąbek, z których Symi słynie od czasów nowożytnych. Na tej ślicznej wyspie niestety jest problem z wodą pitną, którą przywozi się z Rodos.


Domy pomalowane są w ściśle określonych kolorach.


Spacerując po Symi natknęliśmy się na stragan z ziołami. Podeszliśmy, aby zobaczyć co też pachnącego możemy przywieść ze sobą do domu. Urzędowało tam sympatyczne małżeństwo. Widząc nasze zainteresowanie pan zaczął objaśniać nam, które zioła do czego można użyć i o dziwo wszystko zrozumiałam. W tym momencie zaczęłam zastanawiać się dlaczego ja właściwie tego pana rozumiem, wszak po grecku potrafiłam powiedzieć dziękuję, proszę i dzień dobry i tyle samo zrozumieć, a może to słońce za mocno przygrzało mi w głowę...Otóż nie, Pan Stavros mówił bardzo ładnie po polsku:) Nauczył się sam, od turystów. Przemiły człowiek, naprawdę. Kupiliśmy parę torebek różnych ziół, więc dostaliśmy prezent od Pana Stavrosa - "Sex Tee";) Po zakupach pożegnaliśmy się, wprawieni tym spotkaniem w miły nastrój.
Oprócz ziół przywiozłam z pobytu na Symi oczywiście gąbki, które mam do dnia dzisiejszego, naturalnie jako dekorację:)


Nie wiem dlaczego, ale tutaj nawet pocztówki są słabej jakości.


Polecam Wam tę wyspę do odwiedzenia, bo jest niezwykle urokliwa i na długo zapada w pamięć:)
Zastanawiałam się z jakim miejscem mogłabym to miejsce porównać i skojarzyło mi się z włoskim Portofino, które możecie obejrzeć tutaj.

26 komentarzy:

  1. Urocze i naprawdę warte odwiedzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ma swój urok zapewne, aj lubimy lubimy gdy jesteśmy w obcym kraju a mieszkaniec tegoż mówi po polsku, objaśnia, wyjaśnia , od razu jakoś tak na serduchu,... ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, tym bardziej, że zdarza się to naprawdę rzadko.

      Usuń
  3. Dziś rano opowiadałam mojej koleżance o naszym pobycie w Grecji. Co prawda na Krecie , ale kazda wyspa inna ... Ale i cechy wspólne można znaleść :)
    Jak straganiarzy mówiących po polsku ;);)
    Nie wiem czy na Rodos , Symi sie kiedykolwiek wybierzemy , ale nigdy nie mów nigdy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami nagle spontanicznie człowiek się na coś decyduje, więc wszystko możliwe:) Ja z kolei nie byłam jeszcze na Krecie mimo, że to taki popularny kierunek.

      Usuń
  4. Fajnie tak powspominać udane wakacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego wyjazdy są bezcenne, zawsze zostają nam wspomnienia:)

      Usuń
  5. Piękna wysepka i miło było ją podziwiać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, tym bardziej, że tak jak zdjęcia z Rodos i te na Symi nie są najlepszej jakości;(

      Usuń
  6. Uwielbiam taki handel uliczny, gdzie sprzedawca powie Ci np. jak ma na imię, albo da coś w prezencie :) Ciekawe ta historia z ziołami. Skuteczne te ziółka? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze miło, że i w naszym trudnym języku ktoś stara się coś powiedzieć:) O skuteczności owych ziółek niestety nic nie wiem, nie wypróbowaliśmy ich;)))

      Usuń
  7. Bardzo przyjemna wysepka :))) Szkoda, że czas na wakacjach tak szybko ucieka i trzeba równie szybko łapać chwile....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, czas na wakacjach mija zdecydowanie za szybko!;) Dobrze, że chociaż na blogach udaje nam się go zatrzymać:)

      Usuń
  8. czekam na taki powrót do przeszłości z FRANCJI :))
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze wraca się z wielkim sentymentem:) Pozdrawiam:)

      Usuń
  9. Nigdy nie bylam na Rodos, pieknie tam!

    OdpowiedzUsuń
  10. urocze domki! jej ja nigdy nie bylam w grecji :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Odkryłam Twój blog dzięki Ince... Piękne zdjęcia, a Symi jest cudne - wiem, bo byłam w 2012 roku. Na moim blogu dopiero opiszę Rodos i wyspę Symi. A tak w ogóle - to ja uwielbiam Grecję!!!
    W wolnej chwili, jeśli masz ochotę, zapraszam na moje wspomnienia podróżnicze. Ja na pewno będę Cię odwiedzać, bo kocham podróże. :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj. Oczywiście, że wpadnę poczytać:) Dziękuję za odwiedziny i zapraszam serdecznie. Pozdrawiam:)

      Usuń
  12. Widać, że jest Pani absolutną pasjonatką tego co robi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję bardzo i potwierdzam - jestem:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Byłam , widziałam a gąbki używam do mycia od kilku lat, nic się z nimi nie dzieje , Beatko :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Simi widziałam tylko z przystani promowej w Bodrum w Turcji. Może kiedyś tam dotrę by odwiedzić klasztor. Ta lukrowana wieża jest wzorowana na klasztorze w Zagorsku w Rosji.
    Ciekawostką jest, że wierni, którzy nie mogą dotrzeć do klasztoru wrzucają butelki z karteczką na której zapisane jest nazwisko ofiarodawcy oraz dołączony pieniężny datek. W cudowny sposób butelki docierają do klasztoru w Simi.

    OdpowiedzUsuń