Śniadania w hotelu mają jedną wadę - wymagają wcześniejszego wstania z łóżka. Nie zawsze chce się człowiekowi zerwać o ósmej rano, zwłaszcza zimą. Dlatego dla naszej Karoliny argument, że trzeba wstać, bo w końcu nie zdążymy na śniadanie był absolutnie niewystarczający, za to hasło - Primark czeka - było dostateczną motywacją żeby wyciągnąć ją z ciepłego łóżka:)
Ponieważ wiedzieliśmy z wcześniejszych prognoz, że w pierwszy dzień naszego pobytu aura nie będzie nas rozpieszczała, postanowiliśmy przeznaczyć go na chodzenie po galeriach i robienie zakupów. Bliskość sklepów kusiła okropnie:)
Po śniadaniu udaliśmy się, więc od razu w stronę Primarku, weszliśmy do sklepu piętnaście minut po otwarciu:)
Primark znajduje się w Centrum Galerie. Od naszego hotelu szło się ok 5 minut spacerkiem.
I tak pojawił się w końcu magiczny błękitny napis ;)
I tak pojawił się w końcu magiczny błękitny napis ;)
W porównaniu z Primarkiem w Berlinie najcudowniejsze było to, że było tutaj pusto:) Wielkie przestrzenie, obsługa, my i paru klientów. Komfort zakupów po prostu rewelacyjny. Przymierzalnie do wyboru do koloru, bez kolejki, bez stania, bez tłumu. Oczywiście to nie przypadek. W Berlinie byliśmy w Primarku w sobotę, ok południa, więc nie ma co się dziwić, że zakupy nie odbywały się w takim komforcie jak w Dreźnie. Tutaj odwiedziliśmy Primark we wtorek przed dziesiątą rano:) I jak widać warto było, bo spokój na zakupach jest bezcenny.
Zakupy oczywiście były udane chociaż stwierdziliśmy, że sezon wiosna/lato jest bardziej wdzięczny nawet w tym wypadku. Osobiście lubię Primark za prawdziwe przeceny i masę fajnych dodatków. Oczywiście zawsze znajdą się tacy, którzy ten sklep krytykują. Jeśli spodziewają się, że w ubraniach tej sieci, za cenę jaką sklep proponuje będą chodzić latami, to mogę się jedynie dziwić ich naiwności. Dlatego zacytuję tu fragment " Francuskiego Szyku" - " Nie licz, że znajdziesz w wielkiej sieci dobre gatunkowo, długowieczne podstawowe elementy garderoby. Tego rodzaju miejsca odwiedza się w poszukiwaniu przelotnego romansu, nie wielkiej namiętności":) I coś w tym jest. Chociaż jak do tej pory nie narzekam na żadną rzecz kupioną w Primarku.
Po długim poranku w ramionach irlandzkiej sieci:) wyszliśmy na zewnątrz, a tam powitał nas prószący śnieg.
Udaliśmy się do hotelu, aby odnieść papierowe torby z nowymi nabytkami i napić się ciepłej herbaty. Kolejny raz doceniliśmy lokalizację naszego hotelu. Po odpoczynku, ruszyliśmy do kolejnej galerii -Altmarkt. Jest to naprawdę olbrzymia galeria, do której wejścia są z różnych ulic. Altmark był jeszcze bliżej nas niż Primark. Karolina miała raj:) Znajdują się tutaj sieciówki, które można znaleźć również w Polsce, ale są też inne mniej znane sklepy. Przeceny jednak nie są już tak spektakularne jak w Primarku.
Po kolejnym dreptaniu nogi zaczynały odmawiać nam posłuszeństwa, a żołądki domagały się strawy. Poszliśmy, więc na obiad do Nordsee, która szczęśliwie znajdowała się wewnątrz galerii. Jest to sieć serwująca rybne przysmaki. Kiedy tylko jest to możliwe wybieramy się na obiad właśnie tutaj. Jeśli ktoś lubi takie obiadki polecam.
Jest tu również raj dla miłośników żelowych misiów i innych stworów:)
Na kolację natomiast można sobie zafundować taką przepyszną bułę:)
Po zwiedzeniu Altmarkt Galerie ponownie wróciliśmy do hotelu, tym razem już na nieco dłuższy odpoczynek.
Późnym wieczorem bardziej już z ciekawości niż z potrzeby, udaliśmy się do znajdującej się naprzeciwko naszego hotelu galerii Karstadt. Prawdę mówiąc obeszliśmy tylko jedno piętro i to bardzo pobieżnie. Dziwny układ tej galerii i ceny nieadekwatne do wiszących tam ubrań zniechęciły nas bardzo szybko. I tak zastanawiając się co zrobić z resztą czasu jakimś dziwnym trafem ponownie wylądowaliśmy w Primarku, ku rozpaczy mojego Męża:)
Aby oczyścić umysły z wszechogarniającego konsumpcjonizmu wybraliśmy się na wieczorny spacer po bliskich ulicach Drezna.
Jak widać mieszkańcy wolny czas nie tylko mogą spędzać w licznych galeriach, ale i na świeżym powietrzu. Jazda na łyżwach zawsze jest przyjemna.
Udało nam się trafić jeszcze na świąteczne dekoracje.
Po aktywnie spędzonym czasie, można odpocząć bardziej stacjonarnie i przy okazji spróbować grzanego wina oraz słynnych niemieckich kiełbasek. Nam zmarzluchom jednak ta forma posiłku nie bardzo odpowiadała, chociaż muszę przyznać, że zmysł powonienia mącił nam w głowach okrutnie:)
Wracając do hotelu mijaliśmy różne sklepy, a piękne wystawy prosiły się o sfotografowanie.
Po tak intensywnym dniu byliśmy totalnie zmęczeni. Trzeba było nabrać sił przed następnym dniem w Dreźnie, tym razem nie pod znakiem zakupów, ale zwiedzania.
Zakupy udane, czyli pierwsza część wyprawy pomyślna ;)!
OdpowiedzUsuńRelacja foto przenosi na chwilę do Drezna, czuje te niemieckie kiełbaski, z łyżwami na nogach!
Tak pierwsza część udana, zresztą jak cały wyjazd:)
UsuńPamiętam jak byłem w Dreźnie, temperatura sięgała prawie 40 stopni i ciężko było ukryć się przed słońcem, jednym słowem męka, jednak chęć zwiedzania przewyższała :).
OdpowiedzUsuńNawiązując do wczesnego wstawania na śniadanie - mam ten sam problem, budzik potrafił dzwonić po kilka razy a ja nadal w łóżku. Argument jaki do mnie przemawiał, może wydawać się śmieszny, ale jak słyszałem jak znajomi mówią 'wstawaj bo wszystko zjedzą' od razu opuszczałem łóżko :P
No właśnie, źle jak gorąco i źle jak zimno, ale podróżnicy mają to do siebie, że zawsze dają radę;)
UsuńOdnośnie śniadania myślę, że ten argument co do Ciebie dotarł, również byłby dobry dla mojego męża;)
Zakupy to jest to czego szczerze nie znoszę. łażenie po galeriach mnie super męczy...Migawki ze spaceru bardzo mi się podobają!
OdpowiedzUsuńZa jakiś czas będzie zdjęć ze spaceru znacznie więcej. Ja też nie jestem zakupoholiczką, ale przyznaję,że czasami połazić po galeriach lubię, zwłaszcza na obczyźnie.
UsuńU mnie w Primarku, tez zawsze kosmos! O przymierzalni mozna zapomniec, bo trzebaby bylo stac w kolejce z godzine...
OdpowiedzUsuńWłaśnie w Berlinie takie kolejki do przymierzalni były, ale i tak poszło znacznie szybciej niż na to wyglądało. Dlatego tutaj pod tym względem był po prostu raj:)
UsuńBardzo ładne wieczorne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńA taką bułę słodką to bym chętnie zjadła!!! :)
Dzięki. Też mam słabość do takich buł:)
UsuńŻałuję, że jeszcze nigdy nie byłem w Niemczech. Jakoś tak mi nie po drodze tam. Ale jeżeli chodzi o chęć, to taka u mnie jest. Muszę tylko zacząć to realizować :) Bardzo lubię tego typu spacerowe wpisy. Sam jestem ich zwolennikiem. Jako I chyba odwiedzę Berlin lub Frankfurt. A jak już raz pojadę i mi się spodoba, to zacznę odwiedzać kolejne miasta.
OdpowiedzUsuńBerlin to nie moja bajka, Frankfurt całkiem całkiem:) Najbardziej lubię Bawarię i polecam:)
UsuńMnie nie pociągają zakupy w czasie wycieczek, chcę jak najwięcej zobaczyć, ewentualnie na godzinę wyskoczyć do centrum handlowego to tak, ale szkoda by mi było całego dnia na to. Zwłaszcza, że Drezno i okolica ma dużo do zaoferowania. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam łażenie po mieście i odkrywanie jego piękna, ale jak się ma Córkę nastolatkę to czasami trzeba pójść na kompromis, tak to już jest:) Podczas tego wyjazdu galerie były w planach, ponieważ pogoda nie do końca pozwalała na całodzienne wycieczki. Pozdrawiam:)
UsuńWidze ladne nocne Drezno, a Primark to juz nie to, co bylo kilka lat temu, wszystkie ceny poszly w gore i coraz ciezej znalezc cos bawelnianego, ale jeszcze jednak zawsze mozna na cos trafic:)
OdpowiedzUsuńDrezna będzie oczywiście więcej, ale za chwilkę:) Lubię Primark, bo tak jak piszesz zawsze coś tam można znaleźć:)
UsuńTeż mnie zawsze denerwuje w Primarku dziki tłum i bałagan, który powstaje. Mam sporo ciuchów z tego sklepu i po wielokrotnym praniu niektóre są w lepszym stanie niż te z droższych sklepów. Po primarkowych cenach nie można oczekiwać cudów ale i tak ja jestem mile zaskoczona :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja:)
UsuńDokładnie, nie należy spodziewać się cudów, ale prawda jest taka, że firmowe sklepy też często nie grzeszą super jakością...
Za każdym razem jak odwiedza mnie ktoś w Dreźnie to dla dziewczyn najwazniejszy jest Primark :D I cieszcie sie, ze byliscie we wtorek bo w sobotę jest tam MASAKRA - tak duzo ludzi, ze nie mozna oddychać..
OdpowiedzUsuńNie no, dla mnie nie był Primark najważniejszy, ale dla Córki pewnie tak;) Wiem co znaczy Primark w sobotę, zaliczyliśmy to w Berlinie, dlatego do Drezna przyjechaliśmy po weekendzie:)
UsuńW Primarku w Berlinie na Alexanderplatz byłem jakoś świeżo po otwarciu - tłumy niesamowite, ale dodawali do zakupów w gratisie torby materiałowe "I love Primark" :D Jak wszystko dobrze pójdzie to kolejnego Primarka odwiedzę w Holandii. :)
OdpowiedzUsuńNa Alexanderplatz w Primarku nie byłam, bo jeszcze wtedy nie był otwarty, byliśmy na Walther-Schreiber-Platz, ale też były tłumy, jak to w sobotę. Oj do Holandii chętnie bym pojechała, nie tylko do Primarka:)
Usuńwitam :) który primark lepszy na duże zakupy- berlinczy drezno??? tłumy ludzi mi nie przeszkadzają, chodzi mi raczej o wielkość sklepu i promocje
OdpowiedzUsuńWitam:)
UsuńTrudno mi się tak obiektywnie wypowiedzieć, ponieważ w Berlinie byliśmy w lecie, więc ciekawsze obiekty;),w Dreźnie natomiast w zimie. W Berlinie były tłumy ponieważ był to weekend, więc to utrudniało zakupy, a w Dreźnie było pusto bo byliśmy w tygodniu i zakupy były przyjemnością:) Wielkość sklepu chyba jest podobna, promocje i tu i tu były fajne. Tylko, że w Dreźnie jest jeden Primark,a w Berlinie dwa. Ja byłam tylko w jednym, ponieważ tego na Alexanderplatz jeszcze nie było.
A ja się wybieram tam i mam pytanie co do cen, drogo jest ? Nie wiem ile funduszy wziąć ze sobą ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo zależy co i gdzie chcesz kupować, ale ogólnie ceny są przyzwoite. Tak jak wszędzie są miejsca gdzie jest bardzo drogo, ale znajdziesz takie gdzie ubierzesz się i zjesz w normalnej cenie:)
OdpowiedzUsuńwitam, wybieram sie do Drezna na zakupy i chciałam się dowiedzieć która z galerii jest najlepsza pod względem ilości sklepów. i czy jest możliwy dojazd samochodem czy są zakazy.
UsuńPretty! This was an incredibly wonderful post. Many thanks for providing this
OdpowiedzUsuńinformation.
Genialny wpis...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuń