Coś nas ostatnio nosi w stronę naszych zachodnich sąsiadów. I tak w pierwszym tygodniu ferii zimowych wybraliśmy się w końcu na parę dni do Drezna. Wiedzieliśmy, że nie jest to szczególnie dobry okres na zwiedzanie, ale tak naprawdę ten wyjazd organizowany był pod naszą Karolę, która chciała zresetować swój zmęczony nauką umysł na zakupach. To oczywiście nie przeszkodziło nam w zrobieniu małego rekonesansu Drezna:)
Cudownie było znów zapakować bagaże do auta i ruszyć przed siebie.
Na początku podróży w bocznym lusterku dostrzegliśmy Rodzinkę zmierzającą w stronę Niemiec. Spotkanie było zupełnie przypadkowe, więc namierzyliśmy się smsem. Skorzystaliśmy z okazji i umówiliśmy się na postój, na ostatniej stacji przed granicą. Nasza zwykle krótka przerwa potrwała ok godziny, trzeba było coś skonsumować, wypić kawkę i chwilę poświęcić na pogaduchy. Potem każdy pojechał w swoją stronę.
Na początku podróży w bocznym lusterku dostrzegliśmy Rodzinkę zmierzającą w stronę Niemiec. Spotkanie było zupełnie przypadkowe, więc namierzyliśmy się smsem. Skorzystaliśmy z okazji i umówiliśmy się na postój, na ostatniej stacji przed granicą. Nasza zwykle krótka przerwa potrwała ok godziny, trzeba było coś skonsumować, wypić kawkę i chwilę poświęcić na pogaduchy. Potem każdy pojechał w swoją stronę.
Taka pogoda nie zachęca do podróżowania, ale deszcz popadał tylko chwilkę na początku naszej drogi, więc to i tak sukces:) Nie zmienia to faktu, że było buro i ponuro. Stwierdziliśmy, że latem jednak podróżuje się znacznie przyjemniej. I tak w szarej atmosferze dojechaliśmy do pierwszego i jedynego tunelu na naszej trasie.
Przynajmniej nie zaskoczył nas stan autostrady jak przy powrocie z Berlina. Na tej trasie na szczęście wszystko jest w porządku. Jest to zresztą najbardziej przez nas uczęszczana autostrada.
Ok godziny piętnastej dojechaliśmy do Drezna. Od razu wiedziałam, że nie będę rozczarowana tym miastem tak jak Berlinem. Czułam, że to miejsce ma klimat.
Szukając hotelu na te kilka dni w Dreźnie, natknęłam się na Hotel Holiday Inn Expres. Na początku nie bardzo miałam ochotę nawet na to, aby przyjrzeć tę ofertę, ze względu na niemiłe wspomnienia z tej sieci. Nocowaliśmy w Holiday Inn Ekspres koło Monachium podczas powrotu z Włoch, o czym wspominałam. Zachęciła mnie jednak lokalizacja i cena. Przejrzałam, więc opinie na temat hotelu i wszystkie były pozytywne. Ktoś narzekał na dzwony kościelne, które nas ani razu nie obudziły i na monotonne śniadanie. I tu zawsze zadziwia mnie takie stwierdzenie turystów. Otóż na śniadanie były dwa rodzaje pieczywa( cudowne chrupiące bułeczki) tosty i croissanty, chyba z pięć rodzajów dżemu, nutella, mleko, płatki też ok pięciu rodzajów, ser żółty, trzy rodzaje wędlin, jajka, jogurty, pomidory, owoce. Oczywiście soki, różnego rodzaju herbaty i kawy. Kiedy tak czytam opinie o monotonnym śniadaniu to zawsze zastanawiam się co ludzie w domu jedzą, czy rzeczywiście mają codziennie inne śniadanie z jakimiś super frykasami? Dla mnie śniadanie było wystarczające pod względem wyboru i smaczne.
Hotel usytuowany jest w samym centrum, a okalają go trzy galerie. Wiadomo kogo najbardziej ten argument przekonał do Holiday Inn;) Do Primarku wystarczyło tylko przejść przez ulicę i za jakieś 200 metrów można było oddać się szaleństwu zakupów. Od starego miasta również dzielił nas krótki spacer.
Pokój jak widać czyściutki i ładnie urządzony, miał ok 19 m kw. Nie jest to może dużo, ale spokojnie na te kilka dni wystarczy. Trochę dziwne było dla mnie łóżko, sprawiało wrażenie wodnego;) Trzeba było uważać, żeby nie spaść kiedy współlokator obracał się na drugi bok:) TV niestety tylko po niemiecku, pod tym względem Berlin wygrywa, bo było tam kilka programów po polsku. Nie jest to jednak specjalny problem.
Nie robię raczej zdjęć łazienek, ale tutaj było tak wszystko wypucowane i świecące, że stwierdziłam, iż zrobię im dodatkową reklamę:) Tak naprawdę pomyślałam, że skoro tamten hotel mocno obsmarowałam( zasługiwał na to) to tu muszę być uczciwa i pochwalić to co warto.
Mieszkaliśmy na czwartym piętrze, a widok mieliśmy na ruchliwą ulicę, co absolutnie nie przeszkadzało, bo w hotelu było cicho ( przynajmniej przy zamkniętych oknach). Naprzeciwko znajdowała się jedna z galerii - Karstadt. Naszej Karoli bardzo ten widok przypadł do gustu, bo nie wiem czemu, ale dziewczyna ma ciągoty do mieszkania w centrum miasta.
Vis a vis naszych okien znajdowały się również parkingi. Czytając wcześniej opinie i informacje o hotelu dowiedziałam się, że dysponuje on parkingiem podziemnym ( z ograniczoną ilością miejsc) za 15 euro/doba. Znalazłam też informację, że naprzeciwko Holiday Inn jest wielki parking za 6,5 euro. Kiedy wjechaliśmy na ów parking okazało się, że opłata wynosi 6 euro/doba. Tak, więc auto odpoczywało tu te kilka dni, a my śmigaliśmy wszędzie na piechotę i to było cudowne. Żaden transport nie był nam potrzebny, wszędzie było blisko.
Wszystko od razu przypadło nam do gustu, i hotel, i jego lokalizacja i Drezno:)
Tutaj można obejrzeć hotel, w którym mieszkaliśmy:
Baaaardzo fajny hotel :)
OdpowiedzUsuńA Drezno... liczę na więcej zdjęć, bo tak jak słucham opowiadajacych-porównujących to wolą Drezno od Berlina :)
Ja też się do nich zaliczam, zdecydowanie Drezno. Będą zdjęcia i to sporo, zwłaszcza w drugim dniu w Dreźnie:)
UsuńFaktycznie fajniej zwiedza się latem, albo chociaż jak jest ładna pogoda:) Jednak i czasem ponure dni miewają swój urok:) Pod warunkiem, że nie pada!:D
OdpowiedzUsuńDlatego postanowiliśmy wrócić do Drezna, kiedy będzie ciepło:)
UsuńDzieki kochana za cenne informacje, takie zawsze sie przydaja. A pytanko mam, czy ty bylas moze w Paryzu? Bo szukam informacji z dobrego zrodla.
OdpowiedzUsuńNiestety nie byłam w Paryżu:( ale mam nadzieję, że w końcu tam dotrę.
UsuńBędzie dalsza część Drezna? Nabrałam rozpędu na galerię a tu myk, koniec.
OdpowiedzUsuńW hotelu najważniejsza część posiłku to śniadanie, jeśli Tobie smakowało, a piszesz że tak, więc hotel jest na plus ;)
Jeśli myślisz o galeriach handlowych :) to niedługo będzie post, a potem następny o samym mieście:)
OdpowiedzUsuńA ja jakiś czas temu przejeżdżałam przez Drezno i wtedy wpisałam to miasto na listę moich podróżniczych kierunków. Szkoda, że wtedy nie udało się zatrzymać ale spieszyliśmy się na rodzinną uroczystość i mieliśmy poślizg czasowy spowodowany korkiem. Zapamiętałam tylko ładne budynki, pomniki i dużo gołębi :)
OdpowiedzUsuńJak tylko wjechaliśmy do Drezna od razu wiedziałam, że to miasto jest warte zobaczenia. Gołębi akurat nie było, ale to na plus wyprawy, bo moja Córka ich nie znosi:)
UsuńBardzo lubię Drezno, z mojego rodzinnego miasta jedzie się tam 2 godzinki :) Szczególnie podobały mi sie zamki na obrzeżach miasta i kompleks Pillnitz. Warto też skoczyć do pobliskiego Moritzburga, by zobaczyć myśliwski pałacyk na wodzie.
OdpowiedzUsuńNo właśnie myślę żeby to wszystko nadrobić, może latem się uda:) Zimą jednak ciężko się zwiedza:(
OdpowiedzUsuńWitam proszę o info jak wjeżdża się na parking podziemny hotelu ?
OdpowiedzUsuńNiestety nie pomogę, ponieważ nie wjeżdżaliśmy na podziemny parking w hotelu. Parkowaliśmy naprzeciwko hotelu.
Usuń