poniedziałek, 8 lipca 2019

SANTORINI - organizacja wyjazdu z Krety



Jeszcze jako nastolatka marzyłam o podróżowaniu co w tamtych czasach naprawdę mogło być tylko marzeniem. Pamiętam, że mając piętnaście lat oglądałam film dla młodzieży, który szalenie mi się wtedy podobał, (do dzisiaj pamiętam jego tytuł - "Beatris moja miłość"). Akcja filmu toczyła się w Hiszpanii i wtedy zakochałam się w tym kraju. Największe wrażenie zrobiły na mnie widoki, roślinność no i te palmy!!! Zapragnęłam wtedy tam pojechać i miałam takie sobie wariackie i śmieszne marzenie żeby taką palmę po prostu objąć. Moje marzenie spełniło się dziewięć lat później kiedy pojechaliśmy do Hiszpanii w podróż poślubną. Oczywiście palmę objęłam i to nie jedną, a wszystko zostało uwiecznione na zdjęciach, które wtedy się wywoływało:) 
A potem przyszły kolejne marzenia, ale trzy stały się prawie moją obsesją. Pierwsza to była Toskania. Toskania została przez nas zjeżdżona wzdłuż i wszerz chociaż i tak jeszcze wiele by się znalazło do zobaczenia. Byliśmy tam pięć razy. Cztery razy po dwa tygodnie i raz będąc na wakacjach w Umbrii pojechaliśmy zobaczyć ponownie cudowną Val de Orcia. 
Kolejnym marzeniem było Wybrzeże Amalfi i romantyczne Positano. I chociaż los niestety nie był dla mnie łaskawy tego roku, ponieważ w marcu poważnie złamałam nogę to i tak tam pojechałam, chociaż jeszcze z jedną kulą. Dlatego tutaj mam trochę niedosyt, bo nie wszystko zobaczyłam, ale marzenie spełniłam. Jeszcze przyjdzie czas aby Amalfi powtórzyć. No i oczywiście wiadomo, że Włochy są moją ogromną miłością i drugą ojczyzną:) Ale mi się na wspomnienia wzięło;) 
Trzecim ostatnim marzeniem była grecka wyspa Santorini. Długo na nią czekałam, ale spełniło się moje trzecie wielkie marzenie. Niestety tylko na jeden dzień, bo popłynęliśmy tam spędzając wakacje na Krecie. Była to tylko namiastka, ale sam fakt, że mogłam to wszystko zobaczyć na własne oczy i tak było dla mnie ogromną radością. Teraz chciałabym tam pojechać na tydzień, pożyczyć auto i pozwiedzać to czego jeszcze nie widziałam. No i oczywiście znaleźć się w OIA o świcie kiedy wstaje słońce, nie ma jeszcze turystów i zobaczyć ją taką piękną, niezmąconą hałasem i tłokiem, taką spokojną, romantyczną i bez pośpiechu porobić zdjęcia. Kto wie, może kiedyś:)
No dobrze teraz może wróćmy do tematu:)))

Zastanawialiśmy się jak zorganizować wyjazd na Santorini i tak do końca nie byliśmy do niczego przekonani. Na wycieczkę fakultatywną nie chcieliśmy jechać, bo nie lubimy chodzić na "smyczy". Z kolei organizując wszystko sami sporo czasu stracilibyśmy na poszukiwaniu na miejscu autobusów, aby dojechać tam gdzie trzeba i trudno byłoby zaplanować wszystko tak żeby zmieścić się ze wszystkim w czasie, bo przecież trzeba wrócić na statek.
Znaleźliśmy, więc złoty środek. W Rethymno czyli w mieście gdzie mieszkaliśmy przez dwa tygodnie naszego pobytu na Krecie, znaleźliśmy greckie biuro podróży, które sprzedawało bilety na katamaran, dodatkowo ( w cenie ) w porcie w Firze mieliśmy Panią przewodnik, która zabrała nas do autobusu jadącego do Oia, a potem po zwiedzaniu ten sam autobus zabierał nas do Firy, a z Firy do portu na Katamaran. W Oia mieliśmy ponad godzinę czasu wolnego (wiem niewiele, ale ograniczeniem był powrót statkiem), a w Firze byliśmy już dłużej bo 2,5 godziny. Cena takiego wyjazdu to 120 euro od osoby. Nie tanio, ale marzenia kosztują:) Tak czy siak wyszło taniej niż wycieczka fakultatywna ( koszt 175 euro/os) i przede wszystkim szybciej. Nasz katamaran płynął 2,5 godziny, a ich statek 5,6 godzin. Także taka opcja wydawała nam się najlepsza. No i się sprawdziła. 


A to port w Rethymno, z którego wypływaliśmy na Santorini.


Zobaczcie poniżej dlaczego ta nasza opcja podróży na Santorini się sprawdziła. Te osoby poniżej indywidualnie płynął zwiedzać Santorini, niektórzy też oczywiście płynęli tam na pobyt, wtedy to zrozumiałe, że kupują tylko bilet bez innych opcji. My tylko staliśmy z boku szczęśliwi, że nie musimy być w tym ogonku.


A w Rethymno wstawało słoneczko.


No i podpłynął nasz katamaran.


Statek jest duży, miejsca siedzące są na dwóch pokładach, dolnym i górnym. Fotele są ponumerowane, ale obsługa nie wiadomo dlaczego sama usadza ludzi, przez co nie dość, że robi się totalne zamieszczanie to jeszcze nerwowa atmosfera. Bez sensu totalnie skoro numer siedzenia masz na bilecie. Ale kto zrozumie Greka, chyba tylko drugi Grek:)


Teraz tylko pozostało przeczekać te dwie godziny, aby spełnić kolejne podróżnicze marzenie i zobaczyć na własne oczy cudowne wymarzone SANTORINI!





6 komentarzy:

  1. Pamiętam z młodzieńczych lat, że marzyły mi się jakiekolwiek ciepłe kraje. Nawet te najbliższe jak Włochy. Byle zobaczyć właśnie te palmy, lazurowe wody i wszelką inną niż nasza, roślinność. Że o zwierzętach nie wspomnę.
    I dopiero Kreta była takim moim spełnieniem marzeń. Moja pierwsza, zagraniczna podróż i od razu taka egzotyczna. Mocno naładowana różnicami w przyrodzie. Gigantyczne, zielone jaszczury, białe koty, żółwie w rzece nieopodal. Wszędzie palmy, a w ogrodach przed domami tubylców, kaktusy.
    Wiem, że drugi wyjazd do Grecji już nie zrobi na mnie takiego wrażenia, ale i tak chcę pojechać – pokazać to wszystko mężowi. No i zatrzeć złe wspomnienia mojego niegodziwego w tamtych latach, towarzystwa. ;P
    Do dziś wiele więcej nie zobaczyłam, bo tylko Włochy i to północne. Niczym nie różni się ten region od Szwajcarii. Tak samo górzysty i też, tu i tam, rosną palmy.

    Santorini, Oia, ta z pocztówek, folderów turystycznych, piękna, ale oblegana. Masz rację, znaleźć się tam o świcie byłoby cudownie.

    Skoro już wspomniałaś – marzy mi się rejs katamaranem... ale takim nieturystycznym, bo ten Wasz katamaran to gigant!
    ...i wypłynięcie na dzikie fale. Wiem, że szaleństwo i niebezpiecznie, ale bardzo mi się to podoba. Miałam okazję obserwować wyczyny na tym sprzęcie. Fascynujące, aż dreszcze miałam na skórze od samego patrzenia.

    Tak sobie myślę, w wypożyczalniach samochodów często można także wziąć rower. A rower można wziąć na statek czyli poruszanie się po Santorini – gratis.

    Czekam na porcję zdjęć z Santorini. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! bardzo dobry pomysł Aniu z tym rowerem. Myślę, że można, nawet chyba widziałam chłopaka jak wsiadał z rowerem.Tylko tam musisz dostać się na górę, wiec nie wiem jak to by wyglądało, Chyba, że po schodach z rowerkiem.
      Tak, ten nasz katamaran był wielki, ale ja bym w życiu nie wsiadła na takie coś o czym piszesz:)))
      Pozdrawiam Aniu:)

      Usuń
  2. Pięknie...
    Beatko my planujemy Santorini, ale na tydzień. Byliśmy jeden dzień, to naprawdę za krótko.
    Pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest świetny pomysł Basiu, ja też chętnie teraz bym pojechała tam na dłużej. Można i świt i zachód obejrzeć...marzenie!
      Pozdrawiam cieplutko Basiu:)

      Usuń
  3. Widać, że podróże i fotografia jest Twoją pasją. Śledzę Twój blog już od dłuższego czasu i z przyjemnością oglądam zdjęcia z Twoich podróży. Świetnie, że wszystko uwieczniasz na zdjęciach bo jakby nie było to najlepsza pamiątka. Ja też jestem podobnym pasjonatem fotografii jak Ty i prowadzę album. Co jakiś czas wywołuję zdjęcia z podróży i tam je umieszczam. Z miesiąca na miesiąc wygląda to coraz bardziej okazale ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękuję za uznanie:)
    A gdzie można Twoje zdjęcia obejrzeć?
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń