Chciałam zobaczyć miejsce, które nie jest jeszcze skażone turystyką i właśnie tak trafiliśmy do wioski zwanej Kritsa. Leży ona na wschodzie Krety, a droga z zachodu na wschód nie należy niestety do najlepszych.
Podróż z Rethymno do tej małej, aczkolwiek największej wioski na Krecie trwa ok 2h. Przyszło nam spędzić w samochodzie właśnie tyle czasu z grecką muzyką. Żeby to jeszcze była muzyka, która pobudza nasze zmysły i jeszcze bardziej czujemy Grecję w Grecji byłoby ok, ale greckie disco polo...no cóż łatwo nie było:) I to tak na każdej stacji radiowej. Przez trzy dni w aucie udało nam się znaleźć 3 lub 4 angielskie utwory.
Niestety zaparkować tutaj nie jest łatwo, mimo, że turystów jest tu naprawdę niewielu. W takich miejscach jednak samo ukształtowanie terenu jest wystarczającym utrudnieniem.
W Kritsie możemy podziwić rękodzieła mieszkańców. W sklepach z obrusami, serwetami i innymi tego typu ozdobami panie szyją ręcznie, na maszynie, rozłożona jest deska do prasowania, więc praca idzie na bieżąco.
Można kupić tutaj oczywiście wino, oliwę, miód, słodycze i inne greckie rarytasy.
Na odpoczynek, a właściwie schronienie przed upałem wybraliśmy rodzinną tawernę. Bardzo sympatyczne miejsce. Nie jedliśmy tutaj, ponieważ było jeszcze za wcześnie, więc pozostaliśmy przy kawie i soku pomarańczowym.
Byliśmy tam przez jakiś czas zupełnie sami. Cóż więcej trzeba?:)
W Kritsie jest cichutko, zwłaszcza kiedy wejdzie się w boczne uliczki. Prawie nikogo tam nie ma. Czasami wyjdzie ktoś z miejscowych usiąść na świeżym powietrzu w cieniu. Starsze panie ubrane na czarno polewają chodniki wodą, aby uzyskać trochę chłodu, tutaj można poczuć prawdziwie grecką, leniwą atmosferę.
Podobno przyjeżdżają tutaj autokary z turystami, więc nie wiem czy nam się tak udało, że tego nie doświadczyliśmy, czy bywają tu jednak rzadko. Mieliśmy wielkie szczęście zobaczyć wioskę w takim spokoju. Z takim tłumem wszystko wydawałoby się inne i na pewno gorsze.
Prawdziwość tego miejsca to dla mnie właśnie te zdjęcia poniżej.
A to główna ulica Kritsy, takie centrum handlowe;)
Takie krzesełka przed domem to żadna nowość, na południu Europy właściwie zawsze stoją przed domami. Mieszkańcy zwłaszcza wieczorami przesiadują na nich rozmawiając i odpoczywając od upału.
Na koniec legenda.
Młoda dziewczyna, mieszkanka Kritsy Rhodanthe została porwana przez tureckiego oficera, którego urzekł jej piękny śpiew. Wbrew matce siłą uprowadził ją do swojego domu i zapragnął się z nią ożenić. Rhodanthe ani myślała wychodzić za Turka i kiedy pijany usnął, podcięła mu gardło, obcięła swoje długie włosy i uciekła. Skryła się w górach walcząc jako partyzant i udając oczywiście mężczyznę. Od tej pory na imię miała Kritsotopoula co znaczy w języku greckim dziecko Kritsy. W 1823 roku w bitwie z Lato została śmiertelnie ranna w klatkę piersiową, towarzysze broni próbując ratować Kritsotopoula, odkryli skrywaną tajemnicę, ich kompan okazał się młodą kobietą. Niestety Rhodanthe nie udało się uratować i dziewczyna zmarła. Pamięć o niej jest wciąż żywa dlatego główna ulica wioski nazwana jest jej imieniem, które przyjęła podszywając się pod mężczyznę.
Opuncja.
Ciekawa historia miejscowości.
OdpowiedzUsuńZapisuję na listę.
Przepiękne greckie klimaty. :)
Ach!!!
Pozdrawiam Cię majowo.
Witaj Basiu!
UsuńJak będzie na Krecie to odwiedźcie koniecznie te dwie perełki, o których wspominam:)
Pozdrawiam czerwcowo:)
Właśnie pomyślałam, że trzeba było poprosić o jakąś płytę z muzyką do samochodu.
OdpowiedzUsuńPiękne te ciasne uliczki, bardzo mi się podoba.
Trzeba było swoją wziąć:) bo kto wie czy nie dostalibyśmy z grecką muzyką:)))
UsuńPozdrawiam Aniu:)
Proponuję bardziej zainteresować się lokalnymi specjałami. Niektóre mogą bardzo zaskoczyć. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń