Ładne Monte ma jeszcze jedną znaną atrakcję, mianowicie zjazd wiklinowymi saniami. Nie powiem, że przyjechałam tutaj z nastawieniem, aby odbyć taką przejażdżkę, ale moja Rodzina mnie w końcu namówiła. Muszę przyznać, że po prostu się bałam.
Wiklinowe sanie przymocowane są do drewnianych płóz, a kierują nimi dwaj panowie ubrani w tradycyjny biały strój ze słomianym kapeluszem na głowie. Panowie rozpędzają sanie po czym wskakują na płozy. Mają na sobie specjalne obuwie, które ułatwia im pracę.
Stan sanek nie jest idealny co tym bardziej powodowało u mnie strach. Ale z drugiej strony skoro ten zwyczaj praktykowany jest od XIX wieku i panie w sukniach i kapeluszach jeździły tym ustrojstwem, to czemu ja miałabym nie dać rady?
Przejazd saniami kosztuje 15 euro od osoby.
A tutaj szatnia panów sankarzy:)
Monte usiane jest białymi postaciami i jest to codzienny widok w tym miasteczku.
Tutaj szykują się nasze trzyosobowe sanki. Niestety zrobiliśmy błąd, bo za dużo nas było i waga spowalniała przejazd. Lepiej wziąć sanki mniejsze i samemu zjechać, ponieważ wtedy naprawdę pędzą, a koszt i tak jest taki sam. Na szczęście zaznaliśmy miejscami tej szybkości i wtedy było super. Wspomnę, że tą drogą jeżdżą również samochody i grzecznie suną za saniami. Jednak kiedy znajdą sposobność do wyprzedzenia szybko z tego korzystają:)
A tu już zjeżdżamy w dół. Zobaczcie jaka wyślizgana jest trasa sanek. W słońcu świeci jak lustro.
Na trasie zjazdu stoi dwóch fotografów i robi przejeżdżającym zdjęcie, można je kupić wysiadając z sanek. Tym razem skusiliśmy się, bo na pewno jest to niepowtarzalna pamiątka.
W tym miejscu mieliśmy zderzenie;) Sanki, które nas wyprzedziły najpierw wjechały w nas z impetem. Oczywiście wszystkim było tak wesoło, że nikomu to nie przeszkadzało.
Sanki zjeżdżają do pewnego miejsca, i tam trzeba przesiąść się na autobus, bądź skorzystać z taksówki, chociaż nie jest to tanie. Jednak wzięliśmy taksówkę, gdyż czas oczekiwania na autobus nie był nikomu znany. Ten autobus na zdjęciu przeznaczony jest dla panów, którzy kierują saniami i przywozi ich z powrotem na górę. Kiedyś musieli oni wracać sami, dźwigając sanie na plecach.
Wracaliśmy tą pierwszą dużą taksówką z bardzo miłym panem kierowcą, który zagadywał nas przez całą drogę, między innymi o tym jak świetni są portugalscy piłkarze:) Zapłaciliśmy 15 euro, ale był taki upał, że było nam już wszystko jedno. Marzyliśmy tylko żeby wstąpić do naszej ulubionej knajpki i odpocząć.
I pomyśleć, że po tej samej drodze te sanie jeżdżą już sto lat. Polecam Wam jak najbardziej tę rozrywkę, ponieważ nigdzie indziej nie zaznacie tej maderskiej atrakcji.
Fajna sprawa ten zjazd saniami, ale chyba troszkę bym się bała.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że one mkną dosyć szybko.
Pozdrawiam serdecznie:)
Im lżejszy pasażer tym szybciej mkną, nas tam trochę za dużo było, ale chwilami jechały naprawdę szybko. W gronie zawsze raźniej;)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Łoooo jeju, też bym sie bała!!! Ale chyba ciekawość by wygrała, żeby sprobować tych saneczek ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Beatko! :)
U mnie też ciekawość wygrała, poza tym takiej jazdy nigdzie się nie spróbuje to szkoda byłoby być na Maderze i nie zjechać saniami.:)
UsuńPozdrawiam Aguś serdecznie:)
Świetna sprawa, z chęcią bym się takimi sankami przeturlała ;).
OdpowiedzUsuńNa pewno warto, wrażenie niezapomniane:)
Usuńale atrakcja! nigdy o tym nie słyszałam :) fajnie, ze pielegnuja taka rozrywke :)
OdpowiedzUsuńTeż podoba mi się takie przywiązanie do tradycyjnej rozrywki. To już wiecie z czego skorzystać będąc na Maderze:)
UsuńWow! Niezłe te saneczki ;) ;) ;)
OdpowiedzUsuńSaneczki trochę zużyte, ale dają radę, każdego w całości dowożą na miejsce:)
UsuńAle to fajne!!! dzieki, uwielbiam taie atrakcje.
OdpowiedzUsuń