piątek, 20 listopada 2015

KANION VERDON


Kiedy już nasyciliśmy oczy pięknymi lawendowymi polami, ruszyliśmy w dalszą drogę, aby odnaleźć kolejny cud natury jaki ma do zaoferowania Prowansja czyli Wielki Kanion rzeki Verdon. Rzeka w wapiennych skałach wyrzeźbiła kilkusetmetrowej głębokości kanion, który ciągnie się przez 21 km.

Marzeniem Karoliny było nie tylko zobaczenie tego kanionu, ale przepłynięcie po nim wodnym rowerkiem, dlatego też musieliśmy się dostać do przystani, gdzie można taki rowerek wypożyczyć. Przed wyjazdem, więc znalazłam miejsce, do którego powinniśmy się kierować, a mianowicie Castellane.


Jadąc w tamtym kierunku co chwilę któreś z nas wołało "Boże jakie widoki", a ja powtarzałam swoje "Jezu jak tu pięknie" - jeśli ktoś oglądał "Francuski pocałunek", będzie wiedział o co chodzi;)
Będąc w Prowansji koniecznie zobaczcie kanion, bo żadne zdjęcia tego nie oddadzą. Tam jest po prostu przepięknie.


Co chwilę zatrzymywaliśmy się, aby zrobić zdjęcia i podziwiać w spokoju ten cudowny krajobraz. Wspinaliśmy się coraz wyżej i wyżej, a droga...Wydawało mi się, że po toskańskich górskich drogach, a potem po zawijasach Wybrzeża Amalfi nic już nie jest w stanie mnie przerazić, niestety myliłam się. To przeszło nasze oczekiwania, a na pewno moje, bo mój Mąż już chyba się uodpornił po tylu różnych trasach. Ja oczywiście, w niektórych miejscach jechałam na wdechu, a moje przerażenie było tak wielkie, że co chwilę jęczałam...Jezu...niech to się już skończy...denerwując tym współpasażerów;)


Byliśmy już w trasie wiele godzin, a żadne z nas tak naprawdę nie pomyślało żeby zabrać ze sobą coś do jedzenia. Picie oczywiście mieliśmy, ale nauczeni doświadczeniem, że zawsze coś tam można po drodze zjeść zabraliśmy tylko dwie paczki sezamków i gumę do żucia:) Przez tyle godzin tylko o śniadaniu zaczęliśmy odczuwać głód, więc jak na dzikiej wyprawie podzieliliśmy się tym co mieliśmy, czyli sezamkami...


W końcu dotarliśmy do Castellane, pełni nadziei na przystań i coś do jedzenia. Zatrzymaliśmy się na jakimś parkingu, a tam zero ludzi i zero kierunkowskazów. Niestety nie znaleźliśmy owej przystani, gdzie można wypożyczyć sprzęt pływający. Po tym zdarzeniu stwierdziliśmy, że atrakcje są tu beznadziejnie oznakowane. We Włoszech działa to na pewno lepiej, chociaż tam można by powiedzieć aż "za dobrze" zważywszy na ilość kierunkowskazów na jednym słupie;)


Nadzieja Karoliny na przepłynięcie się rowerkiem, a nasza razem z jej stawała się coraz mniejsza. Ruszyliśmy przed siebie nadal podziwiając Kanion Verdon, ale niestety żadnej przystani w zasięgu wzroku nie było.


Właściwie już pogodziliśmy się z tym, że nie trafimy na żadne rowerki wodne, kiedy mój Mąż nagle stwierdził, że może skręcimy jeszcze w tę niepozorną dróżkę. I to był strzał w dziesiątkę. Zjechaliśmy na dół i nagle naszym oczom ukazała się przystań. Wprawdzie nie było to miejsce, o którym myślałam, czyli ta najwęższa wstęga rzeki, ale były rowerki:)


Wypożyczyliśmy rowerek ze zjeżdżalnią, chociaż z niej nie skorzystaliśmy, ja po moich kontuzjach byłam zwolniona z pedałowania, więc tylko oparłam się o tę zjeżdżalnię i pstrykałam fotki. Nie był to dla mnie taki prawdziwy relaks, ponieważ strasznie boję się głębokiej wody i każde machnięcie na bok tego urządzenia wprawiało mnie w stres. W niektórych miejscach głębokość wody sięga tutaj nawet kilkuset metrów. Bałam się spytać czy pod nami jest daleko do dna, więc zastosowałam totalne wyparcie:)


Widoki były nieziemskie, słońce odbijało się w wodzie, a dookoła góry i cudowne słońce. Wszyscy zadowoleni podziwialiśmy kolejny obraz namalowany przez Boga.


Rowerek wypożyczyliśmy na godzinę, bo półgodziny wydawało nam się za mało. Tak szczerze mówiąc nawet nie wiem kiedy zleciała ta godzina na wodzie, więc krótszego "żeglowania" nie ma co w ogóle brać pod uwagę. Koszt wypożyczenia takiego rowerka na 1 h to 15 euro.


Niestety nie jestem w stanie powiedzieć, w którym miejscu jest ta przystań,  ponieważ trafiliśmy tam zupełnie przypadkowo. Najprościej chyba byłoby skorzystać z informacji turystycznej na miejscu. Może następnym razem uda nam się trafić na tę najwęższą i najbardziej urokliwą wodną trasę. Po zdjęciach wiem, że musi to być gdzieś w pobliżu tego mostu, który widać z góry, tylko teraz trzeba by odkryć jak tam dojechać.

A oto nasz rowerek:)


Usatysfakcjonowani udanym "żeglowaniem", cudownymi widokami i fantastycznie spędzonym dniem, ale również nieziemsko zmęczeni i niestety nadal głodni, ruszyliśmy w stronę Monaco. Droga powrotna była już mniej straszna chociaż zawijasów nie brakowało.


Krajobrazy po drodze jak widać piękne, ale nie takie jakich się spodziewałam. Przejechaliśmy w tym dniu naprawdę wiele dróg i dróżek, jechaliśmy nad przerażającymi przepaściami i spokojnymi drogami, ale nie znalazłam tego czego szukałam. Gdzie prowansalskie winnice i kamienne domki? Nie było... Być może trzeba ich szukać bliżej Marsylii? Nie mam pojęcia. W Toskanii wystarczy wjechać w jakąkolwiek drogę i zawsze gdzieś znajdzie się kamienny domek otoczony cyprysami i choćby malutką winnicą. 
Może to znak, że musimy kiedyś jeszcze tam wrócić żeby znaleźć to czego tym razem zabrakło.




35 komentarzy:

  1. Wiem dokładnie wiem jak takie wyprawy i widoki wprawiają w zachwyt! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam na tym kanionem dwukrotnie i byłam zachwycona. Jazda mnie jakoś nie przerażała, chyba już się na takie drogi uodporniłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się boję po takich drogach jeździć i to tylko jako pasażer, ale moja miłość do podróżowania zawsze zwycięża:)

      Usuń
  3. To na pewno jedno z piekniejszych miejsc we Francji,ale zgadzam sie, ze oznakowanie maja do banii. A knajpe, to my tez znalezlismy dzieki wechowi chyba.
    Jesli chcecie poczuc zapach lawendy, znalezc te kamienne domki, to znajdziecie je w poblizu Luberon.
    I bardzo polecam wyprawe do Gudron, malenkiego miasteczka, przylepionego do skal, choc droga tez tam wiedzie kreta...
    Nedaleko kanionu lezy przepiekne, lawendowe Valensole.
    Serdecznosci :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lawendę znaleźliśmy właśnie przed Valensole. Ach, że też ja Kasiu do Ciebie nie "uderzyłam" przed wyjazdem....Następnym razem zasypię Cię pytaniami:)
      Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
    2. Wlasnie teraz o tym czytam! Jakos mi sie nalozyly te posty))

      Usuń
  4. Pięknie! Niestety nie miała okazji go zobaczyć podczas swojej podróży, ale mam nadzieję, że nadrobię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno warto byłoby to nadrobić, wszystko przed Tobą:)

      Usuń
  5. Miejsce przepiękne!!! Wysokie góry i błękit jeziora... Aż czuję w wyobraźni tę świeżość powietrza :) Ogromnie Wam zazdroszczę tego rowerka - to musiało być niesamowite przeżycie. Wy, ogromne jezioro, słońce i otoczenie takiej przyrody. Czy może być lepiej? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byłby prawdziwy relaks gdybym jeszcze cały czas nie myślała o tym, że ten rowerek jest mało stabilny;) Jednak warto było się przełamać, bo takie" rowerowanie" okazało się niezwykle przyjemne:)

      Usuń
  6. Wow, przepiękne miejsce! Aż sama się dziwię, że nigdy wcześniej o nim nie słyszałam! Słońce, woda- zdecydowanie bym się tam odnalazła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy byliśmy w Prowansji pierwszy raz trzy lata temu, też jakoś nie bardzo mieliśmy pojęcie o istnieniu takiego cudu, ale teraz już wiedzieliśmy, że jest to obowiązkowy punkt naszych wakacji:)

      Usuń
  7. Beato, aż zaniemówiłam czytając i oglądając zdjęcia.
    Niesamowita wyprawa. Przepiękne zdjęcia. Nie wiem, czy zdecydowałabym się na rowerek :), ale M. pewnie tak...
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało. Dla mnie ten rowerek też był sporym wyzwaniem, ale jakoś dałam radę:) Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  8. W blogosferze znana jestem ze swojej szczerości wiec Ci dziś napisze szczerze - oglądając zdjecia z Monako zastanawiałam sie jak komuś moze chcieć sie spędzić urlop na blokowisku , jasne warto zobaczyć , a dłuższe pobyty maja to do siebie ze możemy spokojnie poodkrywac zakątki spoza szlaków i skosztować zycia lokalnego , to mimo to , mimo ze zakątki bywały urokliwe ani razu nie poczułam potrzeby pojechanie tam . dzisiejszy post - No właśnie -pomyslałam ze tam bym sie wybrała . Choc zdjecia w żaden sposób nie sa wstanie oddać klimatu takich miejsc . Tak , dziś jest dla mnie idealnie urlopowo :):)

    I jeżeli pamiętasz moje pytania o wakacje we Wloszech ... Obejrzałam wszystkie twoje włoskie posty i .... Na wakacje pojedziemy chyba do .... Francji ... Hahahaja
    A przynajmniej wczoraj zrodziła sie we mnie taka idea jak moja koleżanka , Francuska pokazała mi zdjecia ze swoich rodzinnych stron ;) z wulkanem w tle ... Włochy ?! Kto wie , moze innym razem , a moze na finisz tej wyprawy ....... Ale nareszcie poczułam imPuls ;);););) do verdon z twoich zdjec tez bliżej ;) ......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My nigdy nie siedzimy na miejscu, co zresztą widać po moich postach:) Zawsze wybieramy jakieś miejsce, które jest fajną bazą wypadową, ale też i jest co robić na miejscu, pipidówy nas nudzą. Tym razem padło na Monaco, bo było to marzenie naszej Karoli. I powiem Ci szczerze, że dla mnie było to fajne miejsce, bo Monaco to nie tylko hotele, ale też cudowne widoki.
      Pamiętam Twoje pytania odnośnie Włoch i mam nadzieję, że moje spisane wspomnienia no coś kiedyś Ci się przydadzą. Francja też jest piękna, a Wy macie tak blisko przecież. Italia jest jednak jedyna w swoim rodzaju, zwłaszcza jej mieszkańcy, ale ja jestem już zafiksowana na punkcie Włoch, więc może to jest subiektywne;)

      Usuń
  9. Cudne miejsce, dla takich widoków można "głodować" ;)
    Muszę przyznać, że niestety te kręte drogi są wciąż znienawidzone przej mój brzuszek... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój brzuch to znosi, gorzej głowa;) I tu masz rację, dla tych widoków warto było nawet trochę się przegłodzić:)))

      Usuń
  10. wygląda ślicznie, muszę chyba dopisać na moją listę podróżniczą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopisz koniecznie, myślę, że Tobie szczególnie się tam spodoba:)

      Usuń
  11. No ja bym na ten rowerek nie weszła, za bardzo boję się wody...Widoki cudowne! Miejsce przepiękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też boję się głębokiej wody, ale jak to mówią najstraszniejszy jest strach;)

      Usuń
  12. Cudownie! Piękne widoki, kolor wody jak marzenie... Będę długo pamiętac o tym miejscu po Twoim poście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jak mi miło:) Na pewno byłabyś zauroczona tym miejscem, a kolor wody na żywo...bajka:)

      Usuń
  13. super! mnie tez zawsze stresuje trasa i zakręty:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tych zakrętów było całkiem sporo na naszych wakacyjnych trasach, ale jakoś nie mogę do nich przywyknąć, w przeciwieństwie do mojego Męża, który jak wraca to mówi, że brakuje mu tych krętych dróg:)

      Usuń
  14. O jakżeż aj Wam zazdraszczam tego kanionu Verdon!!! :))) Nie dość, ze widoki przeeeeepiękne, to jeszcze kolor tej wody cudowny! To się nazywają wakacje, super!!! :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko wszystko jeszcze przed Tobą, podchowacie Maluszka i w drogę:)

      Usuń
  15. Ojeju ale tam ładnie! Piękne i zachwycające zdjęcia zrobiłaś! Widać że podróż była bardzo udana! Ten kanion trochę przypomina mi Solinę w Bieszczadach :)
    Pozdrawiam i zapraszam również do mnie:
    www.homemade-stories.blogspot.be

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, tak miejsce jest naprawdę przepiękne! Pozdrawiam:)

      Usuń
  16. Przepięknie. Uwielbiam takie widoki! Na jednym z górnych zdjęć widać na wodzie dużo "białych plamek", zastanawiałam się właśnie co to jest, ale później już doczytałam, że to chyba te poszukiwane rowery wodne :) Cudne miejsce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie najbardziej wkurzające było to, że widzieliśmy je na wodzie, a za nic nie można było znaleźć jakiejś sensownej drogi żeby tam zjechać, oznakowania zero:(

      Usuń