Drugi dzień w Świnoujściu zaczęliśmy oczywiście od spaceru po plaży. Chcieliśmy nacieszyć oczy plażą i morzem. Zmysły pracują tutaj pełną parą i dostarczają nam cudownych doznań - widoki, specyficzne skrzeczenie mew i szum fal oraz charakterystyczny, świeży, słonawy zapach Bałtyku.
Karolina wymyśliła sobie w tym dniu artystyczne zdjęcia z mewami. Nazbieraliśmy trochę chleba i ruszyliśmy, więc nad morze, aby nakarmić te wiecznie głodne ptaszyska.
Finał był taki, że ja skończyłam z workiem chleba i stałam się obiektem do fotografii:) Karola nie przepada za ptakami i uciekła po dwóch próbach rzucenia pokarmu mewom, które rzuciły się do akcji jakby nie jadły od tygodnia. Sama czułam się w pewnym momencie jak w filmie Hitchcocka, kiedy ptaki z krzykiem trzepotały skrzydłami tuż nad moją głową.
Moje dokarmianie bardzo zirytowało Leona, który szczekał jak oszalały, a gdy odeszłam od mew on wkroczył do akcji rozganiając je z ogromnym hałasem:) Hmm...pies ogrodnika?...;)
Spacerując wzdłuż wybrzeża można przy okazji podziwiać różne statki i stateczki.
Powiedzcie czy ta plaża nie jest piękna?
Najbardziej zdziwiło nas, że to Karolina była głównym pomysłodawcą, aby jechać nad morze. Zwolenniczka wielkich miast i ciągłego hałasu widocznie miała ochotę na trochę spokoju:)
Nas nie trzeba było namawiać:)
Najbliższe spotkanie Leona z wodą, bliżej już się nie dało;)
Celem naszej wędrówki po plaży był
słynny świnoujski wiatrak czyli Stawa Młyny. Jest to oficjalne logo
miasta, które można znaleźć na pocztówkach, kalendarzach czy
przewodnikach. Musieliśmy pokonać po piachu dobre kilka kilometrów żeby
dotrzeć do znanego wiatraka. Taki spacer należał jednak do niezwykłej
przyjemności i mam nadzieję zgubienia choć w części wczorajszego deseru;)
Wiatrak stoi na kamiennym
falochronie, który wysunięty jest w morze. Jest to ulubiony zakątek
zakochanych, a Stawa Młyny to najbardziej romantyczne miejsce w całym
regionie.
Chętnych do zrobienia sobie fotki nie brakuje, każdy szuka tylko skrawka wolnego miejsca.
Latarnia Morska w Świnoujściu jest najwyższą tego typu budowlą nad Bałtykiem i jedną z najwyższych na świecie. Jest wysoka na prawie 65 metrów, a jej światło sięga ponad 68 metrów nad poziom morza.
A po wyjściu z plaży na promenadzie zachwyciła nas budowla z piasku, wprawdzie była trochę uszkodzona jednak nadal niesamowita, ludzie to mają talent.
Po długim nadmorskim spacerze udaliśmy się do tej samej kawiarni co poprzedniego dnia. Tym razem zamówiłyśmy gorącą czekoladę i lasagne:) Karola chciała deser z truskawkami, ale uległa mamusi;) A kiedy w połowie wymiękłyśmy nie omieszkała mi tego wypomnieć. Deser był bardzo smaczny, ale ilość bitej śmietany była nie do przejedzenia. Póki co mam jej dość przynajmniej na miesiąc.
Spacerując po promenadzie natrafiliśmy na takie oto oryginalne autka.
Skusiliśmy się również na ryby wędzone, które jak wiadomo do najtańszych nie należą, pytanie też czy do najświeższych, bo wszyscy czuliśmy się po nich niespecjalnie.
Oprócz pięknej plaży Świnoujście ma przepiękny las i świetną drogę rowerową. Tędy można dojść prosto do Niemiec.
A to napotkany po drodze uroczy domek o słodkiej nazwie.
Świnoujście podobało mi się znacznie bardziej niż np słynne Międzyzdroje.
Podzieliłabym ten pobyt na dwie części. Pierwsza to morze i plaża - tutaj jest mój pełny zachwyt i akceptacja. Druga część to deptak i ludzie - wieczne tłumy, a w tych tłumach różni ludzie. Coś mnie drażni w tych nadmorskich miejscowościach - czy to piwo w rękach przechodniów?, czy ta przaśność budek z goframi i lodami?, czy niewybredne słownictwo niektórych turystów? Nie wiem, coś jest tam takiego co mi przeszkadza.
Bez względu na wszystko w pewnym momencie potrafię się już wyłączyć i widzieć tylko to co chcę zobaczyć. A na naszej plaży zapominam o tym co jest na nadmorskich promenadach.
Ten ładny zadbany plac dzielił nasz apartament od promenady i morza.
Dzień zakończyliśmy nad morzem podziwiając zachód słońca. Oj posiedziałabym tak znacznie dłużej gdyby było trochę cieplej, 15 stopni nad morzem to nie to samo co 15 stopni we Wrocławiu. Nie było jednak powodu do narzekań na pogodę, bo słońce świeciło cały dzień.
Żal było pożegnać morze i przepiękną szeroką plażę. Mogłabym tak codziennie szwendać się i wsłuchiwać w szum fal. Patrząc na minę Leona miałam wrażenie, że jemu też było smutno;(
Ale co tam jak widać wystarczy parę dni wolnego żeby wyskoczyć nad nasze morze:)
I kto by pomyślał że Świnoujście takie urokliwe. ?:)
OdpowiedzUsuńNawet bardzo urokliwe:)
UsuńFajnie móc się z Tobą przespacerować! Też mnie się bardzo w Świnoujściu podobało, chociaż do tego wiatraka albo nie dotarłam, albo nie pamiętam! A co do ryb, to też się skusiliśmy na taką wędzoną w Helu i nie za bardzo się potem czułam:(
OdpowiedzUsuńWiatrak był fajnym obiektem do fotografowania i pretekstem do długiego spaceru.
UsuńNo właśnie być może te ryby są po prostu nieświeże, póki co odechciało mi się ich na długo...
Ale mnie kusisz, żeby w tym roku wybrać się nad polskie morze... ;)
OdpowiedzUsuńWarto się wybrać chociaż na parę dni:)
UsuńJestem teraz w Zakopanym i robi mi się szkoda, że nie wybrałam się nad morze. Chętnie bym się przespacerowała brzegiem morza, poobserwowała statki, fale, mewy i w ogóle odpoczęła.
OdpowiedzUsuńA ja( wstyd się przyznać) w Zakopanem jeszcze nie byłam, też chętnie bym tam pojechała:)
UsuńFajny tam klimat..a dla tych fotek wiatraka warto było przejść się na długi spacer :)
OdpowiedzUsuńZgadza się, wiatrak okazał się wyjątkowo fotogenicznym obiektem:)
Usuńco do ryb wędzonych też ostatnio trafiam nie za szczególnie, pierwsze pytanie to oczywiście czy oby na pewno są świeże, ale główną przyczyną ew. problemów jest zmieniona metoda produkcji, która, jak podejrzewam, nie za wiele ma wspólnego z tradycyjnym wędzeniem.
OdpowiedzUsuńech, te nadbałtyckie plaże-bezkonkurencyjne, jeśli chodzi o piasek!:)
Rzeczywiście o tym nie pomyślałam. Dzisiaj to naprawdę już nie wiadomo co jeść żeby być pewnym, że nie zjadasz tablicy Mendelejewa...
UsuńZgadzam się piasek nad Bałtykiem jest cudowny!:)
Kurcze wstyd sie przyznac ale nigdy w Swinoujsciu nie bylam, pewno dlatego ze ja goralka i nie po drodze mi troche bylo :)
OdpowiedzUsuńTak to już jest, że nie możemy być wszędzie;) Ja w Świnoujściu też byłam dopiero pierwszy raz.
UsuńDesery wyglądają zacnie :) ja się córce wcale nie dziwię, bo ja sama przed ptakami w Kołobrzegu uciekałam :)
OdpowiedzUsuńBędzie jej miło, że w końcu ktoś ją rozumie;)
OdpowiedzUsuńPięknie!
OdpowiedzUsuńI jaka ładna pogoda!
Wprawdzie trochę wiało, ale jak na nasze morze to pogoda była całkiem ładna:)
OdpowiedzUsuńAle zrobiłaś smak ana wędzoną rybkę :)
OdpowiedzUsuńTe rybki wyglądają bardzo smakowicie, gorzej samopoczucie, bo ich zjedzeniu....
Usuńjejku polskie morze ma w sobie to cos, to cos wyjatkowego :)
OdpowiedzUsuńps.wracam po urlopie i nadrabiam zaleglosci :) dziekuje za komentarze :D
Masz rację, nasze morze ma w sobie to coś...:)
UsuńPiękne zdjęcia! Ja również nie przepadam za tłumami, więc rozumiem doskonale o co Ci chodzi z atmosferą na deptaku. Polskie morze kocham, na Pomorzu się wychowałam, ale nasze wybrzeże omijam szerokim łukiem w sezonie turystycznym. Nie przepadam za tłumami i jarmarczną atmosferą deptaków, tandentych pamiątek prosto z fabryki w Chinach, straganów-straszydeł, wysokich cen itd.
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w samo sedno! Dokładnie o to mi chodzi. I kiedy próbuję wyrobić sobie jakieś jednoznaczne zdanie o naszych miejscowościach nadmorskich to i tak nie mogę, bo co innego morze i plaże, a co innego deptaki, wszystko psują:(
UsuńBardzo lubię Świnoujście :) Pochodzę ze Szczecina, więc miałam blisko do całego zachodniego wybrzeża, co skutkowało odwiedzinami w różnych nadmorskich miejscowościach. Z tych większych Świnoujście zdecydowanie jest najfajniejsze i bije na głowę dużo popularniejsze Międzyzdroje :) Z ogromną przyjemnością obejrzałam Twoje zdjecia i poprzypominałam sobie czasy beztroskich wypadów nad morze :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że mogłaś tyle czasu spędzać nad morzem. Tak sobie myślę, że gdyby we Wrocławiu było morze, to byłoby to miasto idealne:)
Usuń