piątek, 24 października 2014

PITIGLIANO czyli TOSKANIA po raz piąty


Będąc cztery raz w Toskanii na wakacjach nie zdołaliśmy się wybrać do Pitigliano, bo zawsze coś pięknego było bliżej nas. Mieliśmy jednak to miasto w pamięci i jadąc do Bolseny wiedzieliśmy, że tym razem Pitigliano będzie nasze. Tym razem było blisko nas:)
To miejsce jest zupełnie niesamowite. Zanim wejdzie się do wnętrza Pitigliano należy najpierw zatrzymać się i spojrzeć na jego panoramę. Widok jest wręcz nierzeczywisty, niepodobny do żadnego widzianego przez nas miasta.


Domy wyrastają tutaj z tufowych skał, a granica między naturą, a tym co zostało stworzone przez człowieka, w niektórych miejscach po prostu się zaciera. Nie mam pojęcia w jaki sposób to wszystko zostało zbudowane, ale na pewno nie było to łatwe. Niesamowite wrażenie robią otwory znajdujące się w skałach, a są to jaskinie i grobowce Etrusków, bowiem  niegdyś była to właśnie osada Etrusków, którą później przejęli Rzymianie. 
Otaczająca Pitigliano zieleń cudownie podkreśla charakter tego miejsca. Kiedy patrzyłam na to miasto z oddali na myśl przychodziła mi "Gra o tron".


Samo miasteczko jest niewielkie, ale bardzo urokliwe. Nazywają je "Miasto tufu".


Nie tylko samo miasto jest niesamowite, ale również widoki na dolinę jakie oferuje nam Pitigliano. Nie dziwi mnie, więc, że jest wielu obcokrajowców chętnych na osiedlenie się właśnie w tym miasteczku.


W Pitigliano na Piazza Gregorio znajduje się katedra św. Piotra i Pawła pochodząca ze średniowiecza, przebudowana w XVI i XVIII wieku. 
Chociaż nie ma tu wielu zabytków do zwiedzania spacer po tym miasteczku jest ogromną przyjemnością. Zresztą Pitigliano jak większość włoskich miasteczek samo w sobie jest zabytkiem.


Włochy to kraj, gdzie niepotrzebny jest krajobraz żeby stworzyć gotową do wysłania pocztówkę:)


Miasteczko poprzecinane jest wąskimi, ślicznymi, brukowanymi uliczkami, ozdobione oczywiście donicami z przepięknymi roślinami i kwiatami. Rzędy schodków prowadzą nas w liczne zaułki, odkrywając przed nami kolejne ciekawe miejsca.


W tych miejscach znajdujących się na zdjęciach poniżej po prostu się rozpłynęłam. Nie umiem wyrazić słowami różnicy między miasteczkami Toskanii, a innych regionów Italii, ale kiedy tu jestem czuję Toskanię całą sobą, ona żyje we mnie:)


Zwiedzanie skończyliśmy lekką przegryzką i lodami. No i cóż mogę powiedzieć...nawet lody w Toskanii smakowały mi najbardziej:)
Po tych miłych kulinarnych doznaniach zaczęliśmy zbierać się do powrotu, ponieważ znowu straszyła nas ciemna chmura. W tym roku pogoda we Włoszech ( i nie tylko we Włoszech z tego co słyszałam), była wyjątkowo kapryśna. Przyznać jednak muszę, że nigdy nie przeszkodziła nam w zwiedzaniu i zawsze było cieplutko:)
Pożegnaliśmy, więc niesamowite Pitigliano, zostając oczarowani po raz kolejny tym co ma do zaoferowania przepiękna i tajemnicza TOSKANIA.




9 komentarzy:

  1. Piękne i klimatyczne zdjęcia, wyrazy uznania dla autorki :)
    Zobaczyć Pitigliano - BEZCENNE :) Ja na swoje nieszczęście pojechałam tam z człowiekiem, który musiał wcześnie wrócić do domu (mamisynek, który musiał wrócić do mamusi, tj do domu o 22.00) więc w moim przypadku było to tęskne 10 minut - rzut okiem na Pitigliano. I to cały koniec mojej historii z Pitigliano. Marzę, żeby tam wrócić....

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam serdecznie na moim blogu, jeszcze tutaj się nie widziałyśmy :)
    Dziękuję za wyrazy uznania. W Pitigliano trzeba spędzić trochę czasu, bo miasteczko jest naprawdę niesamowite.
    Trzeba było maminsynka pogonić i zostać;)
    Pozdrawiam i zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja myślę, że jednak się widziałyśmy, a raczej to ja widziałam :) VENI, VIDI, VICI czyli przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem jako przeczytałam, zachwyciłam się, skomentowałam :) ale... chyba nie zwyciężyłam, bo napisałam i wydawało mi się, że wysłałam długaśny komentarz odnośnie podróży do Wiednia, tylko że on nie dotarł... Gdzie ja go wysłałam, w KOSMOS? Jeżeli wybiorę się na wycieczkę statkiem kosmicznym, to gdzieś go w tych wirtualnych otchłaniach Wszechświata może znajdę i wrzucę na swoje miejsce :)
    A póki co zachwycam się niezwykłym PITIGLIANO. A MAMISYNEK? Niestety nie byłam na tyle silna, żeby go pogonić. To raczej ja uciekłam, z braku sił witalnych, kompletnie wyczerpana. Lepiej późno niż wcale :) Pozdrawiam z Małopolski, ciaoooooo

    OdpowiedzUsuń
  4. A tak, pamiętam. Pisałyśmy o tym Wiedniu na FB. Faktycznie gdzieś się ulotnił. Też wyznaję zasadę - lepiej późno niż wcale. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie tylko Tobie Toskania skradła serce, bo mnie też. Byłam tam już tyle samo razy, co Ty. Byłam również w tym niesamowicie położonym mieście i byłam nim zauroczona. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiedz sama jak Toskania może być komukolwiek obojętna? Chyba się tak nie da.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze tyle nie widzielismy w Toskanii chociaz sporo zwiedzilismy! Mam nadzieje, ze jeszcze wrocimy.....oczarowana jestem Twoimi zdjeciami! Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję to zawsze miło usłyszeć coś takiego o swoich zdjęciach. Ja byłam w Toskanii 5 razy i też jeszcze wiele mam do zobaczenia, nie wiadomo czy życia na to starczy;)Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  8. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń