Todi. Fajnie brzmi. Nasza Karolina powiedziała, że nazwałaby tak kota:)
Zastanawialiśmy się dokąd pojechać z Orvieto i w końcu padło na Todi, ponieważ przeczytaliśmy, że jest to kwintesencja umbryjskości.
Zaparkowaliśmy tuż przy murach miasta. Kiedy weszliśmy przez kamienną bramę od razu wiedzieliśmy, że dokonaliśmy trafnego wyboru.
Od strony parkingu góruje kościół Świętego Fortunata.
Todi jest niezwykle malowniczym miasteczkiem, położonym oczywiście na wzgórzu jak większość umbryjskich miasteczek. Jego historia sięga VIII wieku p.n.e. Rządzili tu Etruskowie i Rzymianie. Mury okalające miasto pochodzą z czasów etruskich, rzymskich i średniowiecznych.
Moje serce od razu podbiła uliczka, którą po schodach wspinaliśmy się ku górze, aby dojść do miasteczka. Śliczne kamienne domy, kwiaty i pełzające po nich promienie słoneczne stwarzały czarujący obraz.
Kiedy odwróciłam się do tyłu, moim oczom ukazał się taki oto cudowny krajobraz.
W tym miasteczku można znaleźć wszystko co chcielibyśmy zobaczyć. Główny plac z przepięknymi budowlami, strome średniowieczne uliczki i cudowne górskie widoki.
Spacerując po Todi znaleźliśmy urokliwą knajpeczkę, gdzie postanowiliśmy napić się popołudniowej kawy. Siedząc przy stoliku podziwialiśmy piękny taras usiany palmami.
Wąskie uliczki Todi dają cudowny cień w upalne włoskie dni. To, że są takie wąskie nie oznacza, że są wyłączone z ruchu kołowego. Jeżdżą tu nie tylko samochody, ale również małe busiki, pełniące rolę miejscowych autobusów. I jak to Włosi, wcale nie przejmują się utrudnionymi warunkami, pędząc w dół rozmawiają przez telefon i oczywiście specjalnie nie przejmują się spacerującymi ludźmi. Kiedy przejeżdżał koło nas całkiem spory samochód musieliśmy się dosłownie przykleić do ściany, a i tak miałam obawy, że auto po prostu przejedzie mi po nogach. Normale:)
Snując się uliczkami miasta doszliśmy do Piazza Garibaldi, gdzie przy pięknej budowli i pomniku Garibaldiego pełnił wartę dorodny cyprys. Niewątpliwą zaletą tego placu były ławeczki ustawione naprzeciwko cudownego widoku.
Usiedliśmy, więc na jednej z ławeczek i w ciszy delektowaliśmy się tym cudem natury.
W końcu wyrwaliśmy się z totalnego resetu, który zapewnił nam krajobraz Umbrii i udaliśmy się na Piazza del Popolo. Plac ten jest sercem Todi. Uznawany jest za jeden z najpiękniejszych, średniowiecznych placów Italii, co uważam za lekką przesadę, nie ujmując mu tym oczywiście jego urody.
Z placu udaliśmy się na dalszy spacer dochodząc do wspomnianego już wcześniej kościoła Świętego Fortunata. Został on wzniesiony pod koniec XIII wieku.
I tak szwendając się bez wyznaczonego celu znaleźliśmy się wśród plątaniny wąskich i zawsze cudownych uliczek:)
Zmęczeni zwiedzaniem już drugiego miasta w tym dniu, ruszyliśmy niespiesznie w stronę parkingu gdzie zaparkowaliśmy nasze auto. Idąc podziwialiśmy piękne zakątki Todi. I tak trafiliśmy z powrotem na urokliwą uliczkę przeciętą od góry do dołu schodami. Teraz piękny widok mieliśmy przed sobą.
Powiedzcie sami czy ten domek nie jest piękny?
Wyjeżdżając z miasteczka zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę przy Kościele Santa Maria della Consolazione otoczonego przepięknymi cyprysami.
Todi jest prześlicznym miasteczkiem i jeżeli będzie kiedyś w jego pobliżu zajrzyjcie tu koniecznie. Spokój panujący w tym miejscu jest balsamem na nasze skołatane ciągłym hałasem dusze.
Strasznie urokliwe miejsce, super zdjęcia. A Todi faktycznie pasowałoby do Kota :)
OdpowiedzUsuńDzięki:)
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz.Zdjęcia przepiękne.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:)
OdpowiedzUsuń