poniedziałek, 22 września 2014

ORVIETO


Kiedy szukając ofert wakacyjnych zobaczyliśmy jak świetnie położona jest Bolsena od razu wiedzieliśmy, że w tym roku nasze zwiedzanie nie ograniczy się tylko do  Lacjum. Bolsena sąsiadująca z zieloną Umbrią i romantyczną Toskanią dawała wiele możliwości. I tak oto Umbria również stała się naszym celem. Było to nasze pierwsze spotkanie z tym regionem.  Na początek w planie było Orvieto słynące z przepięknej katedry i doskonałego białego wina.

Zaparkowaliśmy w podziemnym parkingu, z którego niełatwo było wyjść na zewnątrz. Czekała nas droga przez niekończące się tunele i ruchome schody:)


Tu mną trochę zachwiało jak widać;)


Ciąg dalszy wyjścia z parkingu:)


Światełko dzienne w tunelu, jest nadzieja na wyjście:)


I w końcu wyjście.


A nad parkingiem mieszkania.


Naszą wędrówkę zaczęliśmy od zwiedzenia kościoła św. Andrzeja i Bartłomieja, znajdującego się na Piazza della Repubblica.


Wnętrze kościoła jest raczej proste z pięknym drewnianym sufitem i pozostałościami po freskach.


Tuż obok kościoła, wśród pięknych starych kolumn odpoczywali starsi panowie, pogrążeni oczywiście w rozmowie.


Ulica Via del Duomo prowadzi prosto do pięknej katedry. Zanim dotrzemy do najpiękniejszej umbryjskiej świątyni, możemy po drodze wstąpić do licznych sklepów, albo podziwiać ich asortyment z zewnątrz niespiesznie spacerując, głównie jest to ceramika i wino:)


Idąc w stronę katedry znaleźliśmy prześliczną uliczkę z ciekawymi ławeczkami, roślinami i ozdobami.


W końcu doszliśmy do cudu Orvieto. Katedra Santa Maria widoczna jest już z daleka. Smukła, gotycka świątynia zwieńczona jest ślicznymi wieżyczkami.


XIV wieczna katedra to naprawdę dzieło sztuki. Została zbudowana dla upamiętnienia cudu, który miał miejsce w Bolsenie i od tej pory do kalendarza świąt chrześcijańskich włączono "Boże Ciało". Budowa katedry trwała trzy wieki. Papież Leon XIII powiedział:" W dniu Sądu Ostatecznego Katedra z Orvieto uniesie się do nieba na skrzydłach swego piękna". Nic dodać, nic ująć.


Swój urok katedra zawdzięcza bogatej dekoracji i wręcz koronkowej fasadzie.


Naprawdę nie jestem w stanie nadziwić się geniuszowi tworzących takie dzieła artystów. I najdziwniejsze jest to, że zawsze kojarzą mi się te cuda ze słodyczami:) Ciągnie wilka do lasu;)


Na Piazza del Duomo można podziwiać Palazzo Faina z dwoma muzeami oraz średniowieczną wieżę. Warto zatrzymać się chwilę na placu, aby spokojnie spojrzeć na jego budowle i chłonąć atmosferę tego miejsca.


Idąc dalej minęliśmy Teatro Mancinelli.


I najprzyjemniejszy punkt programu czyli szwendanie:) Uwielbiam tak się snuć po starych uliczkach ozdobionych roślinami i obserwować toczące się na nich życie, a czasami jego brak:) Uliczki Orvieto są równie urokliwe jak słynna katedra.


Po drodze spotkaliśmy samotnego Pinokia, do którego na chwilę przysiadła się nasza Karola:)


Oczywiście być w Orvieto i nie kupić białego wina byłoby grzechem, a grzeszyć przecież nie chcieliśmy:)


W sklepiku, w którym kupiliśmy wino były jeszcze takie kulinarne cuda.


Po spacerze, przegryzce i zakupach czas było pożegnać to urokliwe miejsce. Orvieto jest naprawdę ślicznym miasteczkiem i będąc w Umbrii trzeba koniecznie tu przyjechać. Głównym celem turystów jest katedra, ale zapewniam, że spacer ulicami tego miasta należy do prawdziwych przyjemności, której nie warto sobie odmawiać.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz