Była Wenecja o świcie teraz czas na Wenecję w nocy. Każde miasto nocą wygląda magicznie, ale Wenecja pogrążona w ciemnościach jest wyjątkowa.
Plac św Marka nie jest pusty jak o świcie jednak znacznie mniej zaludniony niż w ciągu dnia. Nie ma już jednodniowych wycieczek fakultatywnych, które o tej porze mogą tylko już żyć wspomnieniami o Wenecji.
O tej porze coraz więcej osób zasiada w licznych restauracjach aby odpocząć po całodniowym upale, delektując się dobrym drinkiem.
Można w miarę spokojnie zrobić zdjęcie Mostu Westchnień, nie trzeba czekać na wolne miejsce.
Nocą pięknie odznaczają się na tle ciemnego nieba wszystkie detale katedry św. Marka.
Przyjrzyjcie się zdjęciu poniżej, te setki lampek to wielki prom płynący Kanałem Grande, tuż przy Placu św. Marka. Tyle mówi się o tonięciu Wenecji, a ja za każdym razem zastanawiam się dlaczego nikt jeszcze nie wprowadził zakazu dla wpływania takich ogromnych molochów. Gdzie sens? Gdzie logika?
Spacerując po Wenecji nocą człowiek czuje się zupełnie bezpieczny, turyści i tubylcy kręcą się po placach i uliczkach, więc nie ma czego się bać. Mniej bezpiecznie czuję się u siebie w kraju.
Jak widać spacerowiczów nie brakuje. Sklepy otwarte są do późna, więc można beztrosko wydać trochę wakacyjnego grosza na pamiątki dla bliskich lub dla samych siebie.
Bardzo lubię okolice Mostu Rialto. Mieliśmy to szczęście, że chodziliśmy tamtędy każdego dnia, ponieważ niedaleko był nasz hotel. Raczej nie było sposobu żebyśmy chociaż raz dziennie na niego nie wpadli.
A to knajpka po drodze do naszego hotelu, do której często chodziliśmy na bardzo dobrą pizze
Najbardziej docenialiśmy nocne nasiadówy na naszym pomoście. Wszystko pięknie oświetlone, pływające gondole, tramwaje wodne, urok i magia, której nie da się opisać.
I zdziwienie nie wiadomo zresztą dlaczego kiedy usłyszeliśmy szybko płynącą karetkę na sygnale. Bo niby jak miałaby wyglądać karetka w Wenecji? Mijała nas również policja i straż pożarna. Niby oczywiste, a jednak nieco egzotyczne.
Noc czy dzień, lodów nie żałowałam sobie o żadnej porze. Czyż można lepiej zakończyć dzień niż czekoladowym gelato?:)))
Rzeczywiście Wenecja w nocy wygląda magicznie.
OdpowiedzUsuńJa w przyszłym tygodniu będę publikować Wenecję "dzienną".
Fajnie, że spędziliście tam troszkę więcej czasu.
My niestety wpadliśmy tylko przelotem.
Pozdrawiam serdecznie:)
Olśniewające! Wszystkie zdjęcia obejrzałam sobie w powiększeniu, jakże wtedy miasto nabiera magii i unikalnego uroku!
OdpowiedzUsuńPiękne nocne zdjęcia. Ja jakoś nie mam talentu do fotografowania w nocy.
OdpowiedzUsuńA Wenecja jakby spokojniejsza, a wydawałoby się, że właśnie wieczorem będzie tłumnie, kiedy to już upał nie jest taki dokuczliwy.
Pozdrawiam
Wenecji w nocy nie widziałam, ma na pewno swój urok... I pewnie jest przyjemnie powałęsać sie uliczkami w nocy, pomiędzy kanałami... Aż chce się lata!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło Beatko i proszę o wybaczenie, że tak rzadko zaglądam! ;) :) :)
Piękną Wenecję nocką pokazałaś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńuwielbiam Wenecję :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, że każde miasto nocą wygląda inaczej. :) Do Wenecji mam sentyment, kojarzy mi się z dzieciństwem choć zdecydowanie moim ukochanym miastem nie jest.:P
OdpowiedzUsuńA ja właśnie od tygodnia snuję marzenia o jesiennej Wenecji. Byłam tam 2 razy, ale wciąż za mało. Są miejsca, których nigdy nie ma się dosyć. Tęsknię do tego klimatu. I masz rację nocą to miejsce jeszcze bardziej nabiera blasku.
OdpowiedzUsuńNie sądziłam że Wenecja ma aż tyle uroku. Masz rację, nocą wygląda lepiej niż w dzień. Świetne zdjęcia zrobiłaś, i zachęciłaś mnie żeby kiedyś tam się wybrać. Pozdrawiam gorąco :)
OdpowiedzUsuńMagiczne nocne zdjęcia. Coraz bardziej chciałabym posmakować Wenecji zarówno w dzień jak i w nocy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Beatko bardzo ciepło i dziękuję za komentarze na moim blogu.
Wenecja na pewno nie jest miastem, o którego odwiedzeniu marzę najbardziej, jednak te zdjęcia przekonują mnie, że również tam może być bardzo interesująco.
OdpowiedzUsuń