Szybki poranek i w południe byliśmy już na lotnisku. Najpierw odprawa bagażowa, ponieważ nie daliśmy rady zapakować się w 10 kg na osobę:) Mąż oddał również swój bagaż podręczny, gdyż pan poinformował go, że i tak pewnie będzie musiał zostawić go przy samolocie. Wykupujesz dodatkowy bagaż w Ryanair, jest duże prawdopodobieństwo, że podręczny też oddasz do luku. My zabrałyśmy swoje torby ze sobą.
Przy kontroli od razu kazali mi zdjąć buty, tak się kończy miłość do wszelkich skuwek, sprzączek i innych metalowych dodatków. Nie było problemów, przeszłam mimo, iż zapomniałam o pierścionkach.
Czas w oczekiwaniu na samolot minął nam dość szybko. Przy odprawie biletowej okazało się, że i my z Karolą musimy oddać nasze bagaże, a oprócz nas jeszcze inne losowo wybrane osoby.
Cholera, a ja tam miałam dobrze ukryty prezent urodzinowy, dobrze, ze coś mnie podkusiło i schowałam to wszystko jeszcze do czarnej reklamówki. Na pytanie Córki po co to wyciągam, odpowiedziałam, że to lekarstwa i wolę je mieć przy sobie;)
Nie wchodziliśmy niestety przez rękaw, więc przez tę chwilę kiedy czekaliśmy na wejście do samolotu straszliwie zmarzliśmy. Padał śnieg i okropnie wiało.
Zostawiłyśmy nasze walizki przy wózku bagażowym i wszyscy wsiedliśmy do samolotu. Miejsca wykupiliśmy obok siebie, więc nie było problemu.
Jak już kiedyś wspominałam nie lubię latać, ale pęd po płycie przed startem uwielbiam.
Samolot był pełny, a na pokładzie była włoska załoga. Nasz samolot wystartował z półgodzinnym opóźnieniem. Znaleźliśmy się w chmurach, daleko od ziemi. Nie lubię...
Wrocław pożegnał nas okropną zimową aurą.
Po półtora godzinnym locie widoki się zmieniły. Rzym powitał nas słońcem, cudowne uczucie.
Na zdjęciu poniżej możecie poszukać Coloseum:)
Kiedy wsiedliśmy do samolotu i okazało się, że leci z nami włoska
załoga, Mąż zażartował, że jak Włoch jest pilotem to pewnie i na czas
dolecimy mimo półgodzinnego spóźnienia przy starcie;) Nie pomylił się,
dolecieliśmy o czasie. O 16.05 wylądowaliśmy w Rzymie na lotnisku Ciampino.
Na szczęście bagaże szybko pojawiły się na taśmie i mogliśmy udać się w poszukiwaniu naszego autobusu, który miał nas zawieść niedaleko hotelu.
Na stronie Ryanaira od razu wykupiliśmy bilet na bus shuttle w obie strony. Przed wejściem do autobusu stoi jednak obsługa i sprzedaje bilety, więc nie ma problemu. Koszt to po przeliczeniu 117 zł. za nas troje.Wybraliśmy akurat bus shuttle ze względu na opinie, iż zawsze jest tam miejsce dla pasażera i dla bagaży, wszystko odbywa się spokojnie i nie ma jakiś dantejskich scen przy wsiadaniu.
Jechaliśmy około pół godziny. Nie mogliśmy uwierzyć, że jesteśmy w Rymie:)
No i zobaczcie, luty, a oni mają rośliny na balkonach...
Poczułam, że gra mi w duszy, uwielbiam Italię i nic ani nikt nie przekona mnie, że nie ma po co tu tyle razy wracać. Zawsze jestem tutaj szczęśliwa:)
Po opuszczeniu autobusu wystarczyło przejść przez ten pasaż i byliśmy już w naszym w hotelu
Hotel wybieraliśmy na stronie booking, ma on tam ocenę jako fantastyczny. Ponieważ było to święto Karoliny, to ona miała tu decydujący głos. Wybraliśmy chyba z 15 hoteli, które znajdowały się w dobrze skomunikowanym miejscu i ten najbardziej przypadł do gustu Karoli, nam zresztą również. Hotel znajduje się niedaleko Dworca Termini, więc do metra jest parę kroków.
Hotel Smart ma dość designerski wygląd, więc nam to odpowiadało. Obsługa hotelu okazała się przemiła, co było na pewno dodatkowym jego atutem.
Nasz pokój składał się z dwóch części. W jednej było biurko, szafa i łóżko jednoosobowe, a w drugiej łoże małżeńskie i łazienka.
Za szklanymi drzwiami znajdowała się sala śniadaniowa, a śniadania naprawdę były wyśmienite. Poza słodkościami, na które składały się różnego rodzaju ciasta, bułki słodkie, rogale, dżemy, nutella, były też różne sałatki, jajecznica, bekon, wędliny, sery, płatki, owoce, jogurty. Ponieważ ja na śniadaniu lubię się gościć wychodziłam bardzo usatysfakcjonowana;) Coś co warte jest uwagi to soki, ponieważ już dawno nie pamiętam hotelu, gdzie soki nie byłyby rozwadniane, nawet na Lanzarote, gdzie wszystko było super sok był "chrzczony". No i oczywiście była tu pyszna kawa:)
Mieszkaliśmy na szóstym piętrze, a z pokoju mieliśmy takie widoczki.
Z czystym sumieniem mogę polecić Hotel Smart, ponieważ ma doskonałe położenie, jest blisko metra, blisko przystanku autobusu przywożącego z lotniska, piękne pokoje, pyszne śniadania i przemiłą obsługę.
A to link do naszego hotelu http://www.booking.com/hotel/it/smart-roma.pl.html
To tyle jeśli chodzi o organizację naszego wyjazdu do stolicy Italii. Następnym razem zapraszam już na pierwszy spacer po Rzymie i nie tylko:)
Budzić się z takim widokiem za oknem to wspaniała sprawa!
OdpowiedzUsuńWprawdzie morza i widoczków nie ma, ale ma to też swój wielki urok. Włochy i tak od razu się czuje:)
UsuńOch ile byśmy dali żeby tam znów być :) Bardzo przyjemny, elegancki hotel i widoczek za oknem... :)
OdpowiedzUsuńOj i ja bym tam już chętnie wróciła:)
UsuńHotel naprawdę świetny w każdym calu.
WRO- chyba moje ulubione lotnisko w Polsce... :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście to nasze nowe lotnisko jest bardzo przyjemne, a zważywszy na to, że znajduje się niedaleko mojego domu, to lepiej być nie może:)
UsuńCzekam na spacer, bo uwielbiam to miasto :)
OdpowiedzUsuńRzym chyba jest jednym z ulubionych miast wielu osób:)
UsuńBardzo przyjemny widok o poranku.
OdpowiedzUsuńMogłabym mieć taki na co dzień:)
UsuńZobaczyć Koloseum z samolotu - to musi być coś niesamowitego. Pewnie bym piszczała z radości albo sobie wykrzykiwała jupi,jupi jak to ja. Rzym ciągle przede mną, też będę wypatrywała z samolotu jak już dojdzie co do czego :). Nie wiem ile razy leciałam samolotem ale już chyba kilkadziesiąt i dopiero podczas ostatniej podróży do Bergamo zdarzyło się tak, że bagaż podręczny musiałam zostawić przed wejściem do samolotu ( i to zarówno do jak i z Bergamo ). Wcześniej się z takim czymś nie spotkałam, nawet jak jako jedna z ostatnich wchodziłam do samolotu. Zdradzisz nam co było w tajemniczej czarniej siatce? Karola się ucieszyła? Wszystkiego najcudowniejszego dla Niej i witamy w świecie dorosłych :)
OdpowiedzUsuńAch dziękuję Mo bardzo w imieniu Karoli i swoim. Kupiliśmy jej zegarek Armaniego,tak do końca po włosku;) Na szczeszęście się spodobał. My z Karolą pierwszy raz lecialyśmy tymi liniami i od razu nas bagażu pozbawili. Może dlatego, że samolot był pełny.Na mnie też Koloseum z góry zrobiło ogromne wrażenie, z takiej perspektywy wiedziałam je po raz pierwszy:)
UsuńCudownie mi się czyta, chcę więcej. czuję się, jakbym sama tam była :) Kocham Włochy a Rzym, Florencję Toskanię i Umbrią szczególnie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dużo jest takich zapaleńców jak ja:) Na więcej zapraszam już dzisiaj:)
UsuńKawa, włoskie śniadania i takie widoki z okna... Ty to potrafisz jednak zachęcić ;)Ciekawe, że lubisz starty samolotów, dla mnie to najbardziej stresująca rzecz w locie. Już na wysokości przelotowej nie ma dla mnie problemu, ale start i wznoszenie... O nie! Wszystko, tylko nie to! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, staram się jak mogę;)
UsuńNo właśnie boję się latać i wiem, że właśnie start nie należy do najbezpieczniejszych, a mimo to uwielbiam jak samolot z taką szybkością sunie po płycie! Wznoszenia już nie lubię, bo mam odloty;)
Ach:) czuje ten zapach kawy;)
OdpowiedzUsuńDobre skojarzenie;)
UsuńAleż konkretna relacja. W mordę....romarzyłem się. Pozdrawiam i dziękuję :)))))
OdpowiedzUsuńDzięki;) Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńBeatko, chętnie skorzystam kiedyś z rad, jak zoorganizować samemu taki wyjazd. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Basiu jak tylko będziesz potrzebowała takich rad to służę pomocą:)
UsuńPozdrawiam cieplutko:)