czwartek, 8 maja 2014

WIEDEŃ - dzień pierwszy




Zanim zaczęliśmy zwiedzać Wiedeń musieliśmy zaopatrzyć się w bilety na komunikację miejską, aby móc swobodnie poruszać się po mieście.

Wybraliśmy 72 godzinne, za 15.40 euro/os., które były ważne na wszystkie środki komunikacji miejskiej.


 Najczęściej jeździliśmy metrem. Miejsce, które wybraliśmy jako pierwsze do zwiedzania znajdowało się dosyć daleko od naszego apartamentu, na szczęście metrem szybko przemieściliśmy się na drugi koniec Wiednia.


Pałac Schonbrunn jest jednym z najważniejszych zabytków Wiednia. Tego dnia pogoda była piękna, więc postanowiliśmy pojechać właśnie tam, aby móc pospacerować po znanych pałacowych ogrodach.
Powitała nas oczywiście kolejka do kasy, ale sprzedaż biletów szła bardzo sprawnie. Na to miejsce trzeba przeznaczyć kilka godzin i trzeba wziąć pod uwagę, że nie od razu po kupnie biletu wejdziemy do pałacu, bowiem godziny wejść są wyznaczane. My byliśmy tu o godzinie 13, a wejść do pałacu mogliśmy dopiero o godzinie 15.30. Postanowiliśmy, więc zacząć zwiedzanie od ogrodów. Jeśli ktoś chciałby je zwiedzić bez wchodzenia do pałacu to niestety odpada, nie ma takiej opcji:) Trzeba wziąć pakiet z pałacem z mniejszą lub większą ilością komnat. Od tego zależy też cena biletu. My kupiliśmy bilet rodzinny dla trzech osób za 39 euro. Największym rozczarowaniem dla mnie było to, że niestety w środku pałacu nie można robić zdjęć:(


Ta dawna letnia rezydencja rodziny cesarskiej pochodzi z XVII wieku i nazywana jest Wiedeńskim Wersalem. To miejsce nasycone jest historią. Po tych komnatach przechadzała się Maria Teresa, a swoje dzieciństwo spędziła tu Maria Antonina. W tej rezydencji młodziutki Mozart zachwycił cesarzową swoim talentem. W pałacu urządził swój sztab generalny Napoleon Bonaparte, a po klęsce cesarstwa francuskiego zamieszkał tu jego syn. Tutaj urodził się cesarz Franciszek Józef, który poślubił uroczą Sissi. Zwiedzając komnaty za pośrednictwem przewodnika Audio Guide( również w języku polskim) można usłyszeć wiele ciekawostek z życia cesarskiej rodziny. Dowiedzieliśmy się miedzy innymi, że Sissi poślubiła cesarza Franciszka Józefa jako piętnastolatka i choć na początku specjalnie szczęśliwa nie była, to po jego śmierci zapisała, że był on bardzo dobrym mężem. 
Okazuje się, że również w tamtych czasach niektóre kobiety bardzo dbały o swoją figurę i właśnie Sissi do nich należała. Cesarzowa regularnie ćwiczyła i często stosowała głodówki dlatego rzadko bywała na rodzinnych kolacjach.


Schonbrunn to jeden z najpiękniejszych barokowych budynków w Europie. We wnętrzu pałacu króluje francuskie rokoko. Bogato zdobione komnaty robią naprawdę ogromne wrażenie, a kryształowe żyrandole pasują tu jak nigdzie indziej. Osobiście najbardziej podobała mi się sala balowa z pięknie zdobionym sufitem. W pałacu znajduje się 1441 komnat z czego 45 udostępnionych jest do zwiedzania.


Ogrody pałacowe powstały na wzór francuski. Wśród zadbanej i fantazyjnie przystrzyżonej roślinności można tu podziwiać piękne budowle. Warto poświęcić na spacer tutaj trochę czasu, bo jest to niewątpliwa przyjemność.


Pomarańcze rosnące w ogrodach przepięknie pachną, za to cytryny są ogromne jak na Wybrzeżu Amalfi.


Glorieta to arkadowa budowla pochodząca 1775 roku. To właśnie stąd roztacza się przepiękny widok na miasto.


Wyzwaniem dla mnie było wdrapanie się na to wzgórze, ale obiecywany wspaniały widok na Wiedeń zwyciężył. Nie to, że jest jakoś strasznie wysoko, ale w marcu pozbyłam się w końcu żelastwa z nogi i był to dopiero mój pierwszy długi spacer po operacji. Jak widać moja miłość do podróżowania zmusza mnie do rzucania się na głęboką wodę:) I weszłam, warto było:)


Zdjęcia z labiryntu posiadam dzięki mojemu Mężowi, ponieważ po tej wędrówce pod górę postanowiłam odpocząć pod fontanną, z czego bardzo ucieszyła się moja Córka i postanowiła mi towarzyszyć:) Siedziałyśmy obserwując turystów. Zawsze zadziwiają nas Japończycy ze swoimi dziwnymi minami i pozami do zdjęć. Tutaj oczywiście też ich nie brakowało. 
I tak czekałyśmy na resztę Rodziny, a woda z fontanny przyjemnie nas chłodziła wraz z wiejącym wiatrem.


Po zwiedzeniu pałacu wsiedliśmy do metra i pojechaliśmy do centrum Wiednia. Od razu zatrzymaliśmy się przed piękną gotycką katedrą św. Szczepana, stojącą w sercu miasta.



We wnętrzu katedry panują szarości, a odpowiednie oświetlenie sprawia, że sklepienie nad ołtarzem jarzy się czerwienią i odcieniami pomarańczu. Nie wiem czy w katedrze zawsze tak jest, iż wejście dla turystów jest tylko do pewnego momentu, czy tylko było tak podczas naszego pobytu, bowiem w miejscu gdzie kończą się ławki postawione jest "ogrodzenie".


Na jednej ze ścian znalazłam wizerunek naszego Papieża Jana Pawła II.


W końcu ruszyliśmy ulicami Wiednia opanowanymi podczas majówki przez Polaków i Włochów. Monumentalne budowle stojące wzdłuż ulic trochę mnie przytłoczyły, ale nie bardziej niż przemieszczający się tłum ludzi. Udało się jednak gdzieś usiąść i zjeść w końcu jakiś posiłek.


Zmęczeni całodziennym zwiedzaniem udaliśmy się w kierunku metra i stromymi schodami zjechaliśmy w dół. Marzyliśmy już tylko o odpoczynku.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz