piątek, 20 stycznia 2012

TOSKANIA po raz drugi - lipiec 2009



Wracamy!:) Wracamy do naszego drugiego domu. Do słońca, cykad, piniowego lasu, ciepłego morza i pięknych cyprysów.
Wyjechaliśmy jak zwykle rano. W Niemczech przed pierwszym tunelem gigantyczny korek. Staliśmy godzinę. Po drodze padał deszcz, ale najbardziej zadziwiająca była temperatura kiedy wjechaliśmy w Alpy. Termometr w samochodzie pokazywał 12, 13 stopni, a w pewnym momencie nawet 5!

 Rok wcześniej było ok 28 stopni w tym miejscu. Trochę zdziwieni tą sytuacją dojechaliśmy do Monachium. Nocleg mieliśmy w tym samym hotelu Ibis.
O szóstej rano ruszyliśmy w dalszą drogę. Padał straszny deszcz. Na autostradzie co chwilę wyświetlały się komunikaty, aby przestrzegać prędkości...80, 60. Wycieraczki nie nadążały ze zbieraniem wody, a auta jechały coraz wolniej. Po prostu ściana deszczu. W Austrii niestety nie było lepiej.

 
Na szczęście Italia powitała nas pięknym słońcem i letnią temperaturą, chociaż upał pojawił się dopiero w okolicach Modeny.
Pokonywaliśmy, więc kilometry, przejeżdżając przez tunele, w których oczy odpoczywały od świecącego słońca.


Kiedy zobaczyliśmy napis na tablicy "Cecina", od razu uśmiechy zagościły na naszych twarzach. Wiedzieliśmy już gdzie jedziemy, poznawaliśmy mijane tereny. I już nie daliśmy się wprowadzić w kukurydzę jak w zeszłym roku:) Nawigacja skierowała nas na najkrótszą drogę do kempingu. Skąd mieliśmy wiedzieć, że będzie to pole kukurydzy. Na szczęście mamy poczucie humoru i dostaliśmy ataku śmiechu. Wyjechaliśmy wtedy przy samym kempingu, to prawda, ale jak wyglądało nasze czarne auto pozostawiam Waszej wyobraźni:)
Teraz dziwne rondo, potem prosto, potem znowu rondo i prosto. Później w lewo, prosto, przystanek autobusowy,w lewo, potem w prawo, pod wiaduktem i prosto przez ukwieconą drogę z domkami gdzie mieszkają tubylcy. I znowu rondo, bo jest ich tu bardzo dużo, czasami rondo w rondzie:) Prosto, w prawo, w lewo i już jest las piniowy. I znowu rondo, a jest nim namalowane białą farbą kółko:), po lewej "Pan Tost"( tak nazwaliśmy pana, u którego jedliśmy tosty:). O "Pan Tost" ma nową restaurację! Widać już nasz kemping, jeszcze parę metrów i jesteśmy na Tamerici!
Dojechaliśmy. Nareszcie. Teraz formalności i ...witaj Toskanio!
Dostaliśmy domek nr 103. Trzy domki za tym, w którym mieszkaliśmy rok temu.
Po rozpakowaniu idziemy na basen, a wieczorem na spacer po plaży. Czas odpocząć:)


W TYM ROKU ZWIEDZILIŚMY:

-CASTELLINA IN CHIANTI
-CECINA
-CORTONA
-MONTALCINO
-MONTEPULCIANO
-MONTERIGGIONI
-PIENZA
-RADDA IN CHIANTI
- CHIANTI


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz