Autorką "Hiszpańskiej Fiesty i Soczystych Mandarynek" jest Alex Browning, która wraz ze swoim mężem Jamesem postanawia wyruszyć do Andaluzji, aby tam rozpocząć nowy rozdział w życiu, prowadząc własny pensjonat. Nie jest to takie proste, ponieważ wybrane przez nich miejsce znajduje się w górach, a nie nad upragnionym przez turystów morzem. Spotyka ich tu wiele przygód, mniej lub bardziej przyjemnych. Zakończenie jest dosyć zaskakujące, ale mimo wszystko pozytywne.
Dostałam tę książkę od Karoli jakiś czas temu i postanowiłam Was zachęcić do jej przeczytania, ponieważ czyta się ją jednym tchem. Lekkie pióro i poczucie humoru autorki sprawiło, że nie mogłam doczekać się kiedy ponownie zagłębię się w tej lekturze. Kiedy czyta się "Hiszpańską Fiestę" ma się wrażenie, że uczestniczy się w tych wydarzeniach wraz z bohaterami, a przekaz autorki jest tak doskonały, że można poczuć zapach hiszpańskich mandarynek:)
To świetna lektura na wakacje, na zimowy wieczór i wiosenny poranek. Polecam:)
To może być faktycznie ciekawa książka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCiekawa i zabawna, więc polecam. Pozdrawiam:)
UsuńCiekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńJa mam ostatnio chrapkę na Przystanek Barcelona, bo kupiłam tę książkę koleżance na prezent i mówi, że bardzooo ciekawa :)
No to już wiem co zabiorę ze sobą na wakacje:) Dzięki za podpowiedź:)
UsuńJuż wpisałam na listę :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba:)
UsuńDzięki za propozycję, właśnie czegoś w tym stylu szukałam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wpis się przydał:)
UsuńKolejna pozycja do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się nieźle! Moja lista książek do przeczytania wydłuża się okrutnie:D
OdpowiedzUsuńNajważniejsze żeby czas się znalazł;)
UsuńUwielbiam takie książki!
OdpowiedzUsuńJa również:)
Usuńciekawa propozycja na wieczór :) fajna anegdota :)
OdpowiedzUsuńI na wieczór i na ranek;)
Usuńja zamiast czytac o Andaluzji wolalabym tam teraz byc :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie Ty jedna, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma;)))
UsuńZapowiedź historii brzmi znakomicie! Mi bardzo często się marzy, gdy gdzieś pojadę, by otwarzyć tam właśnie mały pensjonat, zapraszać gości i przede wszystkim mieszkać w tak pięknym miejscu. Ale, co pewnie pokazuje tak ksiąźka nie wszystko jest takie proste... Marzenia jednak trzeba spełniać i o nie walczyć! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i dziękuję za pamięć po takiej mojej nieobecności!
Oj i ja mam takie marzenia i jestem zdania, że trzeba o nie walczyć!
UsuńPamela bardzo lubię Twojego bloga, więc cała przyjemność po mojej stronie:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Takie klimaty latem chętnie połykam:)
OdpowiedzUsuńJa i latem i zimą i o każdej porze roku:)
UsuńKsiążki o słonecznej Andaluzji jak dla mnie są idealne na późną jesień i zimę, być może za kilka miesięcy się skuszę :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Takie książki pozwalają przetrwać te okropne jak dla mnie zimowe miesiące. Polecam w takim razie tę lekturę na chłodniejsze dni:). Pozdrawiam:)
Usuńpewnie po nia siegne kiedys, jak po wszystko co z Hiszpania ma cos wspolnego:)
OdpowiedzUsuńJa do Hiszpanii też mam sentyment, więc chętnie czytam co mi w ręce wpadnie:)
UsuńO tak tak, książka na pewno dla mnie!
OdpowiedzUsuń