W tym dniu było wietrznie i musieliśmy wskoczyć w długie rękawy, ale był to drugi i ostatni taki dzień podczas naszego pobytu tutaj.
I tak wyruszyliśmy śladami słynnego architekta Cesara Manrique.
Nie
sposób przejść do opisania miejsca, do którego chcę Was zabrać, nie
poznawszy choć trochę historii tego sławnego człowieka. Wraz ze
zdobywaną wiedzą na temat architekta rósł mój szacunek do niego.
Cesar Manrique urodził się w 1919 roku na Lanzarote w stolicy wyspy Arrecife. Był architektem, rzeźbiarzem, malarzem i ekologiem. W 1964 roku wyjechał do Nowego Jorku, ale jego miłość do Lanzarote była tak wielka, że nie potrafił żyć gdzie indziej. Na wyspę powrócił po czterech latach w 1968 roku. Od tej pory swoje życie poświęcił temu miejscu. To właśnie dzięki niemu Lanzarote zachowało swój cudowny wygląd, nie zmieniając się w typowy kurort turystyczny z wysokimi hotelami w pierwszej linii brzegowej. Podjął walkę o to, aby na wyspie nie budowano wielkich budynków, by architektura była utrzymana w tradycyjnym stylu, a kolorem przewodnim była biel. Współpracował z rządem i dzięki temu w latach sześćdziesiątych weszło w życie prawo ustanawiające, iż budynki nie mogą przekraczać siedmiu pięter i wszystkie muszą być utrzymane w jasnych barwach. Okiennice natomiast mają być w kolorze niebieskim i zielonym, choć zdarzają się też brązowe.
Artysta walczył również o to, aby nie umieszczano na Lanzarote reklam, ponieważ uważał, że psują one piękny krajobraz wyspy.
Cesar Manrique zginął w 1992 roku w wypadku samochodowym. Wyjeżdżając z ulicy podporządkowanej, nie zauważył nadjeżdżającego auta. Do tej tragedii doszło niedaleko domu artysty.
Fundacja była kiedyś domem Cesara Manrique. Znajduje się w Tahiche. W 1992 roku dom zaadaptowano na muzeum Manrique' a.
Architekt słynął ze swoich ruchomych rzeźb. Jedna z nich stoi przed wejściem do fundacji.
Nie wiem, kto wpadł na pomysł, żeby tak oszpecić tego biednego aloesa. Totalnym brakiem wyobraźni i taktu dodatkowo jest to, że zrobiono to przed domem człowieka, który walczył o przyrodę i wygląd tej wyspy.
Wszystko ma tu swoje miejsce i tworzy niepowtarzalny widok. Cudowny przykład zintegrowania przyrody z architekturą stworzoną ręką człowieka.
Na piętrze znajduje się wystawa, gdzie można podziwiać twórczość Cesara Manrique. Jest tu również kolekcja prac innych artystów pochodzących z Wysp Kanaryjskich oraz dzieła Miro i Picassa. Z naszych spostrzeżeń wynika, że ten ostatni artysta był wielką inspiracją dla Cesara Manrique.
Roślinność cudownie współgra z architekturą tego miejsca.
Rezydencja powstała w miejscu pokrytym czarną lawą. Na dole znajdują
się pomieszczenia urządzone w grotach wulkanicznych. Połączone są ze
sobą wąskimi korytarzami. Podłogi i część ścian są bielone co w połączeniu z czarną lawą robi oszałamiające wrażenie. To miejsce jest tak niezwykłe, że żadne słowa
tego nie oddadzą.
Jest tu również oryginalna fontanna, która kto wie, być może służyła również jako basen, choć zejścia do wody nie widać.
To pomieszczenie znajduje się w otoczeniu powyższej fontanny i grilla. Zapewne tutaj artysta przyjmował swoich przyjaciół goszcząc ich różnymi przysmakami.
Dzięki temu, że tę wycieczkę zorganizowaliśmy sobie sami, mogliśmy spokojnie spacerować po tym niezwykłym miejscu i chłonąć jego niesamowitą atmosferę. Najbardziej zachwycały mnie właśnie te pobielone podłogi i ściany stykające się z czarną lawą.
Każde pomieszczenie jest oczywiście inne, wszak wyobraźnia Cesara Manrique była nieograniczona.
Fundacja zachwyca nie tylko w środku. Teren wokół domu jest również swoistym dziełem sztuki.
A taki widok można podziwiać przez wielkie okna, znajdujące się w fundacji.
Wycieczki fakultatywne nie są tutaj organizowane, przynajmniej jeśli chodzi o Itakę. Być może spowodowane jest to brakiem parkingu, gdzie autokary mogłyby czekać na turystów. My zaparkowaliśmy wzdłuż ulicy prowadzącej do fundacji.
Wstęp do tego niesamowitego miejsca kosztuje 8 euro/ os.
Mogę na koniec tylko napisać jedno. Byłam zachwycona tym co tu zobaczyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz