Puerto del Carmen to centrum turystyczne Lanzarote. Zupełnie jednak nie kojarzy się z wielkim, męczącym kurortem. Niska i biała zabudowa tworzy niepowtarzalny klimat, a wszędzie wyrastające wulkany i setki przepięknych palm nadaje temu miejscu egzotyczny charakter. Kiedy wybieraliśmy miejscowość ta najbardziej przypadła nam do gustu. Dobrym sposobem na zobaczenie miejsca gdzie chcemy się wybrać jest "ludzik" na google maps. Niejednokrotnie uchroniło nas to np przez rezerwacją hotelu, który stoi w jakimś nieciekawym miejscu. Tu właściwie takiego miejsca nie było. W Puerto del Carmen wszędzie jest ładnie.
Nasz hotel położony był w tej spokojniejszej części Puerto del Carmen.
Okolica spokojniejsza owszem, chociaż to właśnie tutaj samoloty podchodziły do lądowania, a ponieważ lubię je obserwować miałam dodatkową atrakcję. Nie wiem czy cieszyli się też ci, co mieszkali w tych budynkach na zdjęciu poniżej:), jednak do nas hałas nie docierał.
Im bliżej centrum tym więcej sklepów i restauracji.
Idąc najdłuższą ulicą w Puerto del Carmen, a mianowicie Avenida de las Playas, która ma 10 km długości mijaliśmy Casino. Wzdłuż tej ulicy jest niezliczona ilość restauracji, mieszczą się tu duże sklepy spożywcze np, Spar i Dino, nie brakuje oczywiście też sklepów z badziewiem. Elektronikę okupują Hindusi, tylko takich sprzedawców widzieliśmy w tej branży. Ku przestrodze - nie dajcie się naciągnąć. Jeden z nich, niedaleko portu chciał nam sprzedać 4gb kartę do aparatu za 45 euro. Ciśnie mi się tu od razu na usta cytat z filmu " Kochaj albo rzuć" - " Niech głupszego od siebie poszuka" :)
Na Avenida de las Playas kupiliśmy kartę 8gb za 15 euro.
Idąc wzdłuż oceanu widoki stawały się coraz bardziej niesamowite. Człowiek idzie i myśli sobie, kurcze i ludzie tak mieszkają, mając lato przez cały rok. Tego zazdroszczę im najbardziej.
Spacerując można zatrzymać się w jednej z wielu tu restauracji i zjeść coś smacznego lub napić się np soku ze świeżych pomarańczy, naprawdę warto.
Kiedyś wybraliśmy knajpkę, która była pięknie położona tuż nad oceanem. Zamówiłam wtedy sangrię i muszę przyznać, że była to jedna z lepszych jakie zdarzyło mi się wypić.
Przy naszym hotelu znajdowała się wielka i piękna plaża z ciemnym, ale nie czarnym piaskiem. Plaże ciągną się w Puerto del Carmen przez 6 km. Woda w Oceanie Atlantyckim nie jest specjalnie ciepła, ale kąpiących się nie brakowało. W grudniu jej temperatura wynosi 20 stopni, to mniej więcej tyle, ile ma nasz Bałtyk w środku lata. Dla mnie trochę za mało, miło jednak było przejść się i pomoczyć nogi:)
A to plaża bliżej centrum.
Widok na Fuerteventure
Bardzo podobał mi się mały port rybacki w Puerto del Carmen. Krystalicznie czysta woda i pływające w niej ryby były tylko potwierdzeniem, że na Lanzarote żyje się zgodnie z naturą.
Białe domki, błękitne niebo i zieleń palm, już chyba wiadomo co napiszę:) Byłam zachwycona:)
I jakby na to nie spojrzeć przydomowe ogródki są naprawdę oryginalne:)
Port koniecznie trzeba zobaczyć, bo widoki są naprawdę piękne
Wychodząc z portu minęliśmy interesująco wyglądające knajpki i poszliśmy na niewielkie wzgórze, aby napawać się czarującymi widokami.
Dla lubiących zakupy mam dobrą wiadomość. Otóż w Puerto del Carmen znajduje się Centrum Handlowe "Biosfera". Udało nam się nawet kupić parę fajnych rzeczy.
Puerto del Carmen to największy kurort na Lanzarote. Znajduje się tu ponad 60% miejsc noclegowych i ponad 250 restauracji. Miejsce to jednak nie ma nic wspólnego z ogromnymi kurortami znajdującymi się np na Wybrzeżu Costa Brava. I całe szczęście! :) Można tu odpocząć i zrelaksować się o każdej porze roku. I to jest najpiękniejsze.
Super widoki prezentujesz. Miło popatrzeć i aż robi się cieplej :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki i również pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądają te białe domki :)
OdpowiedzUsuńPuerto del Carmen to prześliczne miasto, jak zresztą całe Lanzarote, które usiane jest tymi pięknymi białymi domkami:)
Usuń