Tym razem piszę do Was z tarasu w Chorwacji z widokiem na morze i palmy:) Wyjechaliśmy na 11 dni na Istrię. Naszą bazą wypadową jest miasteczko Medulin. Zastanawialiśmy się co zrobić w tym roku z wakacjami. Plan, który był już w części realizowany w zeszłym roku niestety nie doszedł do skutku przez pandemię. Przełożyliśmy go na 2021 rok mając nadzieję, że sytuacja na tyle się już unormuje, że będziemy mogli wyjechać. Nie mówię gdzie żeby nie zapeszyć.
Był najpierw pomysł, aby pojechać nad polskie morze, ale jak widać nie my jedni na taki wpadliśmy i patrząc jakie tam są tłumy i jak są przestrzegane, a właściwie nie przestrzegane obostrzenia, wymyśliliśmy Chorwację.
Jeśli śledzicie mój blogowy Instagram to na pewno wiecie, że jesteśmy w Chorwacji już kilka dni. Skład taki sam jak w zeszłym roku czyli 6 osób, ale tym razem jest z nami jeszcze nasz West Leon. Oczywiście wybraliśmy podróż samochodem dla większego bezpieczeństwa, a dzięki temu Leoś też może spędzać wakacje z nami. Ze względu na upały zaopatrzyłam go w szelki chłodzące, być może psiarzom taka informacja się przyda:)
Upał panuje tu niesamowity, chociaż w porównaniu z Maltą daje się żyć. Jeśli chodzi o tłumy to nie ma tu na szczęście takich. Wieczorami oczywiście zbiera się sporo turystów, ale my wieczory spędzamy na tarasie grając w różne gry w swoim własnym towarzystwie.
Rano kiedy wychodzę z Leonem na spacer i po pieczywo do malutkiego stoiska, które mamy naprzeciwko, jest prawie pusto. Na przystanku stoi jedynie kilka osób czekających na autobus do Puli.
Myślę, że te tłumy przebywające w Chorwacji, o których mówi się w Polsce to Makarska i Dalmacja. My chcieliśmy pojechać jak najbliżej.
Byliśmy w Puli, a dzisiaj wybieramy się w dwa miejsca, jedno z nich zawiera w sobie coś na co decydują się tylko Chłopaki, Dziewczyny i Leon idą spacerować po miasteczku. Cóż to takiego? Poprosiłam żeby zrobili zdjęcia( jeśli będzie można) to być może sami zobaczycie, a na pewno o tym napiszę:)
Póki co się z Wami żegnam życząc udanych i bezpiecznych wakacji. Pamiętajcie o tym, że koronawirus cały czas jest z nami bo na wakacjach bardzo łatwo o tym zapomnieć.
Oczywiście najpierw dokończę posty o Gran Canarii, bo sporo ich jeszcze zostało, potem zajmę się Chorwacją, a reszta pojawi się jeszcze później.
Pozdrawiam Was bardzo gorąco z Istrii:)))
Pojechać latem w tak gorące miejsce... no nie wiem, raczej nie zdecydowałabym się. Ale skoro mówisz, że nie jest aż tak źle, to super. Miłego wypoczynku! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
OdpowiedzUsuńNo cóż nie zawsze da się inaczej. Po pierwsze w naszej szóstce jest pani nauczycielka:), więc wrzesień odpada, a poza tym w tym pandemicznym czasie trzeba było raczej szybko decydować się na wyjazd. Nie nastawialiśmy się na wielkie zwiedzenie, bo mamy też pieska ze sobą, ale coś nam się udaje idąc w cieniu uliczek:)
Pozdrawiam
Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSłyszałem, że Istria to chorwacka Toskania i nie była to przesada. Faktycznie można się pomylić. Ja uwielbiam klimat Chorwacji, bardzo ładnie tam, urokliwe uliczki, architektura i połączenie morza oraz gór zapiera dech w piersiach. Jak ktoś wybiera się do Chorwacji w rejon Istria polecam poczytać na https://istria.pl/ o tym, co tam warto zobaczyć :)
OdpowiedzUsuń