Witajcie Kochani w tej trudnej dla nas i dla całego świata sytuacji. Jakoś nie mogę tak przejść od razu do kolejnego wpisu o Gran Canarii. Postanowiłam tymczasem wrzucić parę zdjęć z naszej niedzielnej wycieczki do lasu.
Jak większość osób siedzimy zamknięci w domu. Wychodzę tylko raz w tygodniu na zakupy i robię zapasy oczywiście nie dlatego, że boję się, że zabraknie jedzenia, ale po to by nie wychodzić często z domu narażając siebie i innych. Jak większość z Was mam już dosyć siedzenia w domu, ale nie śmiem narzekać, patrząc na tych co muszą pracować i w jakich warunkach pracują. Nie wiem jak u Was, ale we Wrocławiu w Lidlu, w którym się zaopatruję, nie widziałam płynu antybakteryjnego, czy sprawdzania ilości osób przebywających w sklepie. Ludzie krążą między pracownikami sklepu, oni z kolei chodzą między klientami bo przecież muszą wyłożyć towar. Wczoraj w Gazecie Wrocławskiej przeczytałam artykuł, który mnie zmroził. Nie wiem już czy ludzie nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji czy myślą, że są długowieczni i nic ich nie ruszy. Obwiniamy młodych o lekceważenie zakazów tym czasem sporo starszych osób niczym się od nich nie różni. Naprawdę jestem przerażona beztroską ludzi.
Nasz Prezydent Wrocławia, którego bardzo szanuję za wiele decyzji, przestrzega ludzi, prosi, codziennie jest z nami na FB, omawia sytuację w naszym mieście, w kraju i codziennie mówi ZOSTAŃCIE W DOMU! A Wrocławianie z rodzinami idą do parku!
Jeżeli już jesteśmy przy Prezydencie Wrocławia to polecam ten artykuł, miło w końcu usłyszeć kogoś kto mówi co myśli!
My chcieliśmy nie wybrać nad zalew w Wilczynie, mieliśmy nadzieję, że nie wiele będzie chętnych, jakże dalecy byliśmy od naszym marzeń... auto przy aucie...LUDZIE!!!
Nawet nie zatrzymując się pojechaliśmy dalej przed siebie szukając ustronnego miejsca na spacer i znaleźliśmy.
Czy naprawdę jesteśmy tak naiwni żeby myśleć, iż nas nic nie ruszy? Przecież śledzimy informacje w TV i w necie, dlaczego nie przestrzegamy tego o co nas proszą? Chcemy jeszcze bardziej nadwyrężyć i tak już bardzo nieudolny system opieki zdrowotnej? Dołożyć tym biednym lekarzom, pielęgniarkom i sanitariuszom jeszcze więcej pracy i bezsennych godzin? Nie żal Wam tych ludzi?
Oni też mają rodziny i chcą dla nich żyć, a pracują w ekstremalnych warunkach. Ludzie zlitujcie się nad nimi!
Teraz wiele osób bije im brawo, wynosi na piedestały, a pamiętajcie jak ludzie traktowali ich w czasie strajków? Że w dupach im się poprzewracało, że lepiej niech się do roboty wezmą, A Pani Premier Beata Szydło powiedziała, że jak chcą to niech wyjeżdżają. Pamiętacie to? I wyjechali, teraz nie ma się kto nami opiekować, a Ci co zostali są jeszcze nadwyrężani przez brak podstawowych środków do pracy i lekceważone są ich prośby..ZOSTAŃCIE W DOMU DLA NAS...czy o tak wiele proszą?
Nie pracuję w służbie zdrowia, więc wiem niewiele, może to i lepiej bo człowiek całkiem by się załamał, ale kilka lat temu byłam pacjentką na ortopedii. Wtedy na własne oczy widziałam pracę pielęgniarek. Może niektórym wydaje się, że te mniej przyjemne rzeczy robią salowe, a pielęgniarki w białych pachnących fartuchach robią tylko zastrzyki i podają leki? Nic bardziej mylnego.
To one oprócz zastrzyków i leków, myją pacjenta, muszą podnieść czasami mężczyznę ważącego ponad 100 kilo, zmieniają pampersy, podają baseny, słuchają nocnych krzyków i wyzwisk. Czasami jeden pacjent potrafi wzywać w nocy pielęgniarkę po kilkanaście razy, one idą za każdym razem. Jeśli chwilę taki człowiek musi poczekać to zaraz się awanturuje, a one na oddziale nie mają jednego pacjenta. Chcielibyście pracować za taką pensję jak one? Nie sądzą. Dla mnie ich płaca jest po prostu żenująca, ale co tam i tak będą pracowały przecież ktoś musi zająć się chorymi. Jak wiele osób tak myśli. Naprawdę byłam przerażona jak patrzyłam na ich pracę w szpitalu.
Więc choćby dlatego ZOSTAŃMY W DOMU, pomóżmy służbie zdrowia chociaż w ten sposób!
A tutaj namiastka normalności, ptaki śpiewają, drzewa szumią, las pachnie jakby nic się nie działo.
Może to czas aby docenić swobodę, spontaniczne decyzje, dalekosiężne plany. Teraz z tego nie mamy tak naprawdę nic. Nie mogę pojechać do Rodziców mimo, że mieszkamy w tym samym mieście bo boję się ich zarazić, przecież nie wiem co w sobie noszę, nie mogę swobodnie zrobić zakupów, tylko zestresowana lecę z listą aby jak najszybciej stamtąd wyjść, nie planuję nic. Żyję z dnia na dzień, planuję tylko obiad, i jakieś prace w domu, bądź przyjemniejsze spędzenie czasu z książką, filmem czy na blogu.
Jestem przerażona tym co będzie dalej i czy będzie to dalej, a jak będzie to w jakiej formie?
Apogeum zachorowań ma nastąpić około 10 kwietnia. Nie chcę sobie nawet tego wyobrażać.
Bo to nie są wakacje, nie urlop, to ukrywanie się przed niewidzialnym mordercą, dlatego nie wolno nam tracić zdrowego rozsądku.
A zastanawialiście jak będą wyglądać Święta Wielkanocne? Przyjdzie nam spędzić je w zamknięciu życząc Rodzinie -Wesołych? Świąt.
Wiem, że nie możemy się poddawać i nie zamierzam póki co tego robić, ale nie ukrywam, że normalnie żyć się nie da, nie da się od tego odciąć jak niektórzy próbują, nie da się zapomnieć.
A wakacje? czy ktoś z Was myśli teraz o wakacjach? Chyba tylko zastanawiamy się czy w tym roku ktoś będzie miał wyjazdowe wakacje, czy to wszystko minie, czy da nam odpocząć po tych przeżyciach?
Dzięki LEONOWI mogę wychodzić 4 razy dziennie na spacer, oczywiście z daleka od ludzi i nie na długo.
Przy okazji tematu o piesku, mam też nadzieję, że wszyscy Ci, którzy teraz masowo biorą psiaki i kociaki ze schroniska, pozostaną z nimi na zawsze, a nie tylko na czas kwarantanny.
Życzę Wam wszystkim Kochani dużo zdrowia i mam nadzieję, że w zdrowiu pozostajecie. Pozdrawiam serdecznie!!!
QUO VADIS ŚWIECIE? QUO VADIS?
Moją jedyną obecnie rozrywką mającą w sobie odrobinę szaleństwa ( dla złamania rutyny ) jest rower i las. I podobnie jak Ty zwróciłam uwagę na to, że w lesie czas płynie tak jak by nic się nie działo, i chyba właśnie to mnie najbardziej ratuje przed szaleństwem. Poza tym książka, mnóstwo książek, czasem jakiś film albo podróżnicze kanały na yt. Zakupy robimy raz w tygodniu i nie ze strachu przed głodem ale aby ograniczyć kontakty z ludźmi. Nie jestem fanką zamrażania ale teraz pierwszy raz w życiu mam zapełnione trzy szuflady w zamrażarce.
OdpowiedzUsuńPoza tym czekam cierpliwie aż to wszystko się skończy i niestety coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to potrwa dużo dłużej niż na początku myślałam a co najgorsze to mam przeczucie, że najgorsze dopiero przed nami. Poprzekładałam wszystkie wyjazdy na jesień ale wątpię w jakąkolwiek podróż w tym roku. Poza tym wolę mieć miłą niespodziankę niż kolejny raz się rozczarować. Ale czarno to widzę :(.
Pozdrowienia.
Aha, czy ta blondynka to Twoja kiedyś ciemnowłosa córka? :)
Tak Moniko to moja Córa, ale ona miała zawsze dość jasne włosy, to ja jestem ciemna;)
OdpowiedzUsuńMamy zabukowane bilety lotnicze na 15.07 lipca już od grudnia i raczej trzeba będzie je przebukować, pytanie tylko na kiedy, chyba na przyszły rok...
Też zaczynam się nastawiać psychicznie, że w tym roku trzeba będzie zadowolić się własnym miastem i okolicami, bo nawet nie wiem czy nad morze da się pojechać...
Przestałam być już optymistką, wiedziałam, że na pewno nie potrwa to do świąt wielkanocnych, ale teraz mam widzę taki sam scenariusz ja ty Kochana. Zastanawiam się jak tu nie zwariować, ale ile razy to mi przyjdzie do głowy to od razu myślę o służbie zdrowia i o tych biednych chorych ludziach no i od razu stawiam się do pionu...
No ale blondynką to chyba Córka nie była? :)
UsuńJa tam już nic nie planuję bo i tak pewnie rzeczywistość zaśmieje mi się w twarz głośno i donośnie. Czym więcej więcej będę myśleć, że to będzie rok bez podróży tym może szybciej się z tą myślą oswoję.
No nie, taką na pewno nie, chociaż fryzjerka mówiła, że jest ciemną blondynką:) Oczywiście jej włosy naturalne są znacznie ciemniejsze.
UsuńA może się jednak uda gdzieś wyskoczyć?:)
Pozdrawiam cieplutko:)
Beatko, to wszystko smutna prawda...
OdpowiedzUsuńMój czas jest ograniczony. Prowadzę zajęcia online, uzupełniam dokumentację w DE, kontaktuję się telefonicznie z wieloma rodzicami moich uczniów, poprawiam prace, więc nie mam czasu nawet na czytanie książek. Zakupy żywnościowe raz na kilka dni w osiedlowych sklepie.
Jestem w dużej grupie ryzyka ( choroby współistniejące), więc nawet nie wychodzę na spacer.
Niczego póki co nie planuję, a miała być w lipcu Grecja, potem Norwegia, następnie tydzień nad polskim morzem... O weekendowych wyjazdach na razie nawet nie myślę...
Boję się o bliskich, przyjaciół...
Zdrowia kochana!!!
Oby ten koszmar skończył się...
Dziękuję Basiu i Tobie również zdrówka życzę.
UsuńOdpisuję po kilku miesiącach, więc jakąś wiedzę i doświadczenie już mamy. Mam nadzieję, że uda Ci się wyjechać na wakacje i mam nadzieję, że nasz drugi wakacyjny plan wyjedzie.
Ściskam Basiu:)
Zakazu wychodzenia w plener nie ma, ale należy się zdystansować. Też nie rozumiem dlaczego ludzie masowo jeżdżą w te same miejsca, jak mówisz auto przy aucie. Jeździ się w ustronne miejsca, sama rozumiesz.
OdpowiedzUsuńMy z mężem też wychodzimy z domu, a ściślej mówiąc, wsiadamy w samochód i jedziemy tam gdzie tylko kozice hasają, w ogóle człowieka nie uświadczysz. I to jest dozwolone. Niektórzy ludzie bywają bezmyślni.
Mimo, że mamy już lipiec to bezmyślność ludzi jest chyba jeszcze większa.
UsuńPlanujesz Aniu wakacje?
My się przymierzamy, może ten plan wypali:)
Pozdrawiam:)
Pozdrawiam w te smutne święta, które spędzam z dala od bliskich, uwięziona w mieszkaniu. Najbardziej boli, gdy nawet do lasu się udać nie można. Bardzo trudny to czas, zyczę Ci, by wkrótce wszystko wróciło do normalności.
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana:) Teraz jest trochę normalniej jednak zbyt luzacko ludzie do tego podchodzą. Miejmy nadzieję, że przyszły rok będzie lepszy:)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Nawet jeśli najgorsze minie do wakacji, i tak nie będzie można od razu wszędzie podróżować, tak jak wcześniej. Powrót do tego, co było przed, zajmie nam znacznie więcej czasu. Ale miejmy nadzieję, że jesteśmy na dobrej drodze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No i miałaś rację, gdzieś możemy już jechać lecz niestety nie wszędzie i tak nasz plan wakacyjny runął, mam nadzieję, że plan B wypali.
UsuńPozdrawiam:)