Puerto de la Cruz stało się naszym miastem podczas pobytu na Teneryfie. To tutaj spędziliśmy zimowy tydzień, choć do zimy było tu daleko. Jednak tubylcy tę porę roku traktują bardzo poważnie nakładając na siebie kurtki, kozaki i szaliki:) A obok mijają ich porozbierani turyści.
Każdy jednak ma inną odczuwalność zimna, oni przyzwyczajeni do ciągłego ciepła traktują 23 stopnie jako zimę dla nas to prawdziwa wiosna.
Puerto de la Cruz jest dosyć skomercjalizowanym miastem, jest tu wiele wysokich i potężnych hoteli. Na szczęście komercja nie ukryła jego prawdziwego oblicza i spacerując można podziwiać prześliczne kolorowe domy z cudownymi balkonami i oknami.
Jest to miasto portowe i jeden z najbardziej znanych kurortów. To od Puerto de la Cruz zaczęła się turystyka na Teneryfie. To miejsce położone jest w niezwykle urokliwej dolinie Orotavy, a jego historia sięga XVI wieku stąd komercja nie była w stanie nad nim zupełnie zapanować.
Królują tutaj przepiękne wysokie palmy. Roślinność rzeczywiście jest śliczna, bowiem północna część wyspy jest bardziej wilgotna. Palmy są zdrowe, zielone i bujne.
Mnie tak jak już wspomniałam zachwyciły balkony, które są wielką ozdobą stojących domów.
Kiedy
na nie patrzyłam, zapominałam, że wokół mnie są tabuny turystów, na
których składają się przede wszystkim starsi Niemcy i Brytyjczycy. Przez to u nas
w hotelu czułam się jak nastolatka;)
Puerto de la Cruz jest bardzo przyjemnym miejscem do wypoczynku. Jeśli
ktoś lubi bardziej skomercjalizowaną część na pewno się nie zawiedzie,
ale również amatorzy spokoju znajdą tu miejsca dla siebie.
Te palmy zupełnie mnie zauroczyły.
W pierwszy poranek wybraliśmy się z Mężem na mały rekonesans po okolicy.
Zupełnie przez przypadek doszliśmy do przepięknej plaży zwanej Playa Jardin. Był to jeden z najpiękniejszych momentów na Teneryfie, być może dlatego, że ten obraz skojarzyłam z Lanzarote.
Mogliśmy stąd dojrzeć wystający cycek wulkanu.
Słoneczko grzało nasze zziębnięte polskie ciała, a my w spokoju i niespiesznie delektowaliśmy się krajobrazem, który roztaczał się przed nami.
Czas na największą atrakcję czyli wulkan Teide, najwyższy szczyt Hiszpanii i atlantyckich wysp. Jego wysokość wynosi 3718 m n.p.m. Teide jest czynnym wulkanem i na jakiś czas przed naszym wyjazdem zaczynał się budzić. Na szczęście zasnął z powrotem.
Na wulkan organizowane są wycieczki. Nie każdy jednak może wybrać się na taką wyprawę, ponieważ na pewnej wysokości niektórzy turyści mają problem z oddychaniem i męczą ich zawroty głowy. Za naszego pobytu nikt nie mógł odwiedzić wulkanu, ponieważ na Teide spadł śnieg.
Ja bym po plaży długo spacerowała. Pięknie tam jest i pogoda odpowiednia. Palmy uwielbiam, ale za wulkanami nie przepadam. Wolę oglądać je tylko z daleka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo to tak jak ja, zdecydowanie wolę palmy, chociaż wycieczka na Lanzarote, gdzie jechaliśmy wśród zastygłej lawy była niesamowita.
UsuńPozdrawiam:)
Jednym z moich podróżniczych marzeń jest zajrzeć wulkanowi w oko :). Palmy rzeczywiście wyglądają zachwucająco ten kolor nieba...tylko dlaczego ten piasek jest taki czarny :(. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa Teneryfie zazwyczaj są plaże czarne, ale to nie jest problem. Wygląda to bądź co bądź niesamowicie. A tworzą się one z pyłu czynnego nadal wulkanu Teide.
UsuńPozdrawiam:)
Mieszkałam tam podczas pobytu na Teneryfie i bardzo mi się podobało. Widzę ze pochmurno jak zawsze😀
OdpowiedzUsuńZ tymi chmurami było różnie, raz chmury raz piękne słońce.
UsuńWitaj Beatko. Dawno mnie tu nie było... Życzę Tobie i Twoim bliskim dobrego Roku.
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia. My także zwiedziliśmy już Teneryfę. Nie zdążyłam jeszcze o niej napisać.
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!
Basiu dziękuję i Tobie oraz Twoim bliskim również życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.Fajnie, że mnie odwiedziłaś:) Czekam na Twoje wpisy z Teneryfy i bardzo serdecznie Cię pozdrawiam:)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńBeatko,majowe 2 tygodnie w Puerto de la Cruz były moim udziałem: )Cudnie chodzi się naszymi wspólnymi ścieżkami.Na jednym ze zdjęć,tym z balkonami,widoczny jest hotel Monopol,jeden z dwóch najstarszych ,obok Marquezy,hoteli na wyspie.Zdjęcia,jak zwykle zresztą,bardzo piękne.Zazdroszczę. "oka".Lubię Twój styl pisania.Serdeczności dla Ciebie i bliskich:))))
OdpowiedzUsuńAch Gabrysiu jakie to miłe, bardzo dziękuję. Ja też lubię oglądać miejsca, w których byłam okiem innych ludzi.
UsuńBardzo dziękujemy i również ślemy serdeczności:)
Beatko,w Hotelu Monopol spaliśmy 15 dni.To jeden z najstarszych na wyspie.W środku niewiarygodnie zaprojektowany.Na dachu taras ,z którego rozciąga się widok na wulkan i miasto.Z przyjemnością pospacerowałam z Tobą. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że o tym wspomniałaś, może kiedyś skorzystam z tego hotelu, zawsze jest mi miło kiedy moi czytelnicy polecają coś od siebie, gorąco pozdrawiam kochana:)
OdpowiedzUsuń