sobota, 10 grudnia 2016

SANTANA


Santana słynie ze swoich trójkątnych kolorowych domków i właściwie każdy jedzie tam właśnie ze względu na nie. To była nasza najdłuższa podróż i najbardziej wysunięta na północ. Ponieważ na Maderze połączenie autobusowe świetnie działa, postawiliśmy poruszać się po wyspie właśnie autobusami. Do Santany jeździ przewoźnik Horarios de Funch, przejazd kosztuje 4,70 euro od osoby w jedną stronę. Nr autobusu to 56, szary na dole i wyjeżdża z dworca przy kolejce linowej. Trasa prowadzi przez góry.

W jednym z domków można kupić sadzonki różnych kwiatów. Miałam ochotę na rajskiego ptaka, ale doszłam do wniosku, że w naszym klimacie to on się nie uchowa. Jednak oczy ucieszyłam:)


Santana jak większość miasteczek na Maderze jest ozdobiona pięknymi girlandami.


Kiedy jechaliśmy do Santany wyobrażałam sobie, że tych domków jest tam sporo, a tak naprawdę jest ich kilka.


To miasteczko otoczone jest rejonami rolniczymi, które kiedyś były dostępne tylko drogą morską. Ponieważ Santana była dość odizolowana mieszkańcy stworzyli własne tradycje. Jedną z nich są właśnie kolorowe domki ze spadzistymi słomianymi dachami, które sięgają niemalże ziemi.











Warto też zwrócić uwagę na ładnie pomalowane kamienie.


Pierwsze wzmianki o podobnych budynkach pochodzą z XVI wieku. Pozostałe domki jednak nie mają więcej niż 100 lat. Cześć z nich odrestaurowano i w centrum stworzono właśnie mini skansen.


Uprzedzam, że trzeba się trochę nagimnastykować żeby nie mieć tłumów na zdjęciu, ponieważ przyjeżdżają tutaj wycieczki autokarowe. Ale przy odrobinie cierpliwości może się udać:)


Jak wszędzie na Maderze roślinność Santany jest prześliczna, soczysta i kwitnącą.


Na uboczu znaleźliśmy prywatny trójkątny dom mieszkalny.


Bank dopasował swoją architekturę do słynnych domków.


Tak naprawdę cała atrakcja Santany to właśnie te domki. Miejscowość choć malowniczo położona sama w sobie jest raczej mało ciekawa. Tak więc taki kawał jedzie się z Funchal aby zobaczyć kilka kolorowych domków.


Kościółek to właściwie pierwsza rzecz jaka pojawia się po wyjściu z autobusu. Na tle tych błękitów wygląda ślicznie.


Ołtarz jest bogato oblany złotem, jednak piękne niebieskie mozaiki równoważą wystrój kościółka.



Tuż przy przystanku powrotnym znalazłam bardzo ciekawą fontannę.


Jeśli ktoś bardzo chce zobaczyć te domki na własne oczy to na pewno warto tu przyjechać, jeśli jednak nie wzbudzają one specjalnie w kimś zachwytu to można sobie długą podróż podarować.


 Z powrotem wracaliśmy już autobusem nr 103. Ta trasa jest bardziej widokowa. Część z niej biegnie wzdłuż linii brzegowej, miniemy też lotnisko i wrócimy krótką autostradą Funchal.


 Nie przypomina Wam to Chińskiego Muru?
To trasa wśród gór.


Nasza wycieczka odbyła się 13 lipca i niestety muszę przyznać, że była to pechowa trzynastka. W drodze do autobusu wyrżnęłam jak długa. Rozbiłam obydwa kolana i ucierpiał mój apart. Dobrze, że było to niedaleko hotelu, więc mogłam opatrzyć rany, nakleić plastry i ruszyć dalej jak niegrzeczny chłopak z zaklejonymi kolanami;) Mąż chciał podjechać autobusem, bo to jednak był kawałek do dworca, ale uparłam się, że dam radę i lepiej się przejść. Już w połowie drogi tego pożałowałam. Roztkliwiałam się za to nad moim aparatem, który został przy upadku porysowany po zetknięciu z płytką chodnikową. Następnie w Santanie na pasach samochód prawie potrącił mojego Męża. Wyjeżdżał z zakrętu i zamiast zwolnić pojechał po prostu bez zatrzymywania się. Naprawdę mało brakowało. A stało się to wtedy kiedy Mąż szedł do banku żeby rozmienić pieniądze, bo kierowca autobusu nie przyjął 50 euro. W Banku w kolejce przed Mężem stała starsza pani, która wpłacała niemałą gotówkę, a czas leciał. Wrócił prawie na styk z odjazdem autobusu. Na szczęście do hotelu dojechaliśmy szczęśliwie :)



14 komentarzy:

  1. Wspolczuje tych przezyc, ale wazne , ze calo dotarliscie do domu:) I inne przrzycia, pewnie Wam zrekompensowaly te niedobre chwile.

    A kwiaty, domki, przeurocze, no nic, mus jechac:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak Kasiu trochę się działo, ale Madera jest tak piękna, że szybko zapomina się o przykrych doświadczeniach;)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Domki urocze,z całą pewnością, jeżeli będe kiedyś na Maderze udam się tam. Aparat ważne, że nie ucierpiał w środku. Przede wszystki najważniejsze, że Wy dotarliście cało z powrotem, no prawie "cało" ;). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na kolanach dalej mam blizny, no ale gapy tak mają;) Aparat działa, wiec to najważniejsze. Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Super te domki! Ale szkoda, że jest ich tak mało. Jednak myślę, że warto je zobaczyć. Pogoda dopisała, więc wycieczka musiała być udana hehe ;)
    Podoba mi się ta droga wśród gór - przejechałabym się taką....
    Pozdrawiam Beatko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak te przejazdy przez wyspę były naprawdę fajne. Pogodę mieliśmy tam cudowną. Domków niestety jest mało i tak jak pisałam jeśli kogoś urzekły to warto jechać, a jeśli nie to już niekoniecznie;)
      Pozdrawiam Aguś:)

      Usuń
  4. Dla tych paru domków, kwiatów i widoków po drodze warto tam pojechać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już zależy co kto lubi, ale domki co tu dużo mówić są nietuzinkowe .
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. człowiek chciałby już wakacje :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej jak tam pięknie i kolorowo! Cudowne te domki, kolorowa roślinność, klimatyczne uliczki. Pozdrawiam Serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Na Madere twoimi oczami jeszcze wrócę ! Planując własna wyprawę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam i polecam z całego serca, myślę, że Madera do Ciebie przemówi;)

      Usuń