Z Wrocławia mieliśmy polecieć do Poznania o godzinie 17.35, niestety wylecieliśmy o 18.10. Kapitan ogłosił, że jesteśmy gotowi do podróży, ale brakuje jakiś dokumentów i musimy jeszcze zaczekać.Lecieliśmy na międzylądowanie pół godziny. Musieliśmy zabrać grupę z Poznania aby udać się na Maderę a poprzednia grupa wracająca z Funchal opuściła samolot, a my wraz z nią. Trzeba było przygotować go do wylotu na Maderę, więc czekaliśmy w hali tranzytowej. Za jakiś czas usłyszeliśmy komunikat, że w naszym samolocie jest problem z toaletą i musimy zaczekać ok 40 minut. Po 5 minutach nagle problem został rozwiązany i mogliśmy wrócić na pokład. Ja oczywiście już węszyłam w tym coś dziwnego;)
Wylecieliśmy z Poznania dopiero o 19.50 i czekał nas pięciogodzinny lot. Po wylądowaniu byliśmy totalnie wypluci, a musieliśmy jeszcze ok 30, 40 minut spędzić w autobusie, który rozwoził turystów do wybranych hoteli.
Kiedy stanęliśmy przed Vidamar Resorts widok był naprawdę urzekający. Ten hotel na pewno zasługuje na swoje 5*.
Nasz trzyosobowy pokój miał ok 40 m kw. Na stoliku czekała na nas kolacja, której nie ruszyliśmy, bo kto je o tej porze, ale było to bardzo miłe. Ponieważ przylecieliśmy w nocy, zdjęcie jest mało wyraźne, ale później podam link do hotelu i wszystko będzie można obejrzeć.
Rano wychodząc na balkon przywitał mnie taki oto widok, wymiękłam po prostu.
Nasz pokój był na 3 piętrze, balkon znajdował się nad restauracją i ktoś był bardzo pomysłowy, że zamiast dachu podarował nam dekorację z kamieni, mogliśmy stać i siedzieć na krawędzi balkonu,który był całkiem przestronny ze stolikiem i fotelami, uwielbiałam tam siedzieć.
W skład hotelu wchodziły dwa wysokie budynki, które posiadały w pokojach okna z widokiem na ocean lub ogród.
Codziennie zachwycałam się krajobrazem wokół hotelu, z jednej strony ocean z drugiej cudowne palmy.
Sam hotel jest bardzo zadbany, mimo jego wielkości absolutnie nie można narzekać na brak prywatności.
Tymi schodami wchodziliśmy na recepcję, a na dół do restauracji hotelowej. Ale zanim byliśmy już za pan brat z jego wnętrzem zdarzyła nam przygoda, z której do dziś się śmiejemy. Czy zabłądziliście kiedyś w hotelu i nie mogliście znaleźć z niego wyjścia? My tak:) Przyjechaliśmy bardzo późno, po ciemku, do tego zmęczeni, nie zwróciliśmy na nic uwagi. Rano chcieliśmy z Mężem zrobić mały rekonesans po Funchal. Zjechaliśmy z naszego 3 piętra na 1, a potem windą panoramiczną na poziom zero, gdzie znajdowała się strefa spa i nasze 3 piękne baseny infiniti. Ale my chcieliśmy wyjść z hotelu. Kręciliśmy się tak przez pół godziny szukając na dole wyjścia i nic. W końcu wróciliśmy do pokoju, a Karolina dostała ataku śmiechu słuchając naszej opowieści. Jednak nie mogliśmy się poddać. Wsiadając do windy Mąż sam zaczął się śmiać bo dostrzegł w niej oznaczenie, iż recepcja znajduje się na 4 piętrze. A kto robi recepcję tak żeby iść do góry a nie na dół? Po jakimś czasie już wiedzieliśmy, że to wszystko było bardzo logiczne i chyba podróż nas faktycznie mocno zmęczyła:)
Baseny były fantastyczne, dużo miejsca, więc można było spokojnie popływać. Dzieci miały dodatkowo jeszcze spory brodzik. Duży teren zachęcał do wypoczynku, no i te widoki... Hotel dysponuje naprawdę dużą ilością leżaków i po raz pierwszy spotkałam się z czymś co powinno być normą - nikt nie zajmował miejsc ręcznikami. Własnych na basen nie trzeba mieć, ponieważ przy zameldowaniu dostaje się na nie karnety a pan po ich okazaniu daje ręczniki hotelowe.
Zejście do oceanu było tylko dzięki betonowym platformom i byli tacy, którzy z tego korzystali, ja jednak wolałam pozostać przy basenach.
Przed hotelem znajduje się ogród i można tam również wypoczywać.
Śniadania były bardzo smaczne i na słodko i na ciepło. Croissanty, ciasta, ciacha i ciasteczka, różne dżemy, jogurty i płatki, owsianka, omlety robione na tarasie, bo mieliśmy restaurację wewnątrz i na zewnątrz. Do tego fasola, przepyszny bekon, sery wędliny itd. Jeśli ktoś miał ochotę rano na szampana, nie było problemu. Jeśli chodzi o kolację to miałyśmy z Karolą trochę problem. Oczywiście jedzenia było sporo tylko wybitnie tubylcze. Portugalska kuchnia jest specyficzna i mocno zakrapiana przyprawami i to takimi słono- kwaśnymi, więc chodziłyśmy do samochodzika przeznaczonego dla dzieci znajdującego się na środku sali. Tam kuchnia zdecydowanie przypominała włoską, co nie znaczy, że portugalskiej nie próbowałyśmy. Ciasta jak w wielu krajach cudownie wyglądały, jednak niezbyt dobrze smakowały, ale jak ktoś jest rozwydrzony polskim cudownymi ciastami to co się dziwić. Ja zajadałam się ich pysznymi owocami, galaretką, i piłam pyszny, nierozwodniony sok pomarańczowy.
Świetnym rozwiązaniem było odprowadzanie gości do stolików. Nikt się nie pchał, nie było problemu, a czekało się bardzo krótko. Także i w strefie "jami" też było ok.
A to świt widziany z naszego balkonu, który był dopiero ok 6.20.
Zachód też niczego sobie:)
Hotel polecam z całego serca. Obsługa przemiła, zawsze pomocna i uśmiechnięta.
Jedynie mogę tylko ostrzec i tu zaznaczam, że to nie wina hotelu przed...karaluchami, które sami zwabiliśmy na balkon. Na samą myśl robi mi się słabo. Jadąc na Lanzarote naczytałam się, że na Kanarach to normalne, pomagają liście laurowe, bo karaluchy ich nie lubią i wiedziałam, że trzeba pilnować porządku przy jedzeniu i spożywaniu alkoholu, zwłaszcza przy piciu piwa, bo te insekty je uwielbiają. Nie wiedziałam, że na Maderze też te obrzydlistwa grasują i straciłam czujność, którą po drugiej nocy natychmiast odzyskałam, kiedy dwóch "kolegów" spotkałam na balkonie leżących na plecach i uchlanych piwem, które zostało na noc na balkonie. Brrrr
Zostawiam Wam link do hotelu, na booking.com też można obejrzeć zdjęcia.
Tym razem była to oferta Itaka&Gala. Polecam z całego serca!
Wow, świetnie są te baseny i widoki cudowne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zawsze marzyłam żeby wykąpać się w basenie infiniti, fajne wrażenie jak zaraz naprzeciwko masz bezmiar oceanu.
UsuńWitaj po wakacyjnych wojażach:)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością będę rozkoszować się Twoimi maderskimi opowieściami - tym bardziej, że Madera jest u mnie w planach. Mam tylko jeden problem. Strasznie nie lubię latać, a słysząc opowieści, że na Maderze jest ciężko wylądować - to ja już na samą myśl o tym dostaję gęsiej skórki.
Pozdrawiam i czekam na c.d.:)
Witam serdecznie:)Ach dziękuję Kochana.Dam Ci radę, im bliżej lotu tym mniej czytaj na temat lotniska, idź na żywioł. Pamiętaj, że każdy inaczej to odbiera, ale nie jest aż tak strasznie jak niektórzy piszą:)Napiszę o lotnisku trochę więcej.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Piękny był ten wasz hotel i w dodatku ten basen, który wygląda przepięknie! Chciałabym też się kiedyś wybrać na Maderę może uda mi się za rok! Świetny blog, pozdrawiam :)!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za ciepłe słowa:) Ten hotel był naprawdę świetny, a Maderę polecam Ci z całego serca!Pozdrawiam serdecznie:)
Usuńpiękny hotel a przedewszystkim widoki :)
OdpowiedzUsuńOch pięknych widoków na Maderze nie brakuje:)
UsuńWow, cudownie. Hotel naprawdę robi wrażenie. Ja kiedyś również zabłądziłam w hotelowym labiryncie na Rodos, ale tak tylko troszeczkę... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNam to się zdarzyło pierwszy raz, ale jak człowiek zmęczony w nocy przyjeżdża i na nic nie zwraca uwagi to potem są takie skutki:)
UsuńAle pięknie.... (mało kreatywnie zaczęłam, ale po prostu zdjęcia zapierają dech w piersiach! Mega! Zazdroszczę Wam, naprawdę. Takie cudowne podróże! )
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Twoje wpisy, są lekkie miłe i przede wszystkim ciekawe!
Zastanawiam się tylko co robi Psiunia kiedy wyjeżdżasz? Ja bym chyba nie dała rady zostawić Killera . :( Pozdrawiam
Ach dziękuję serdecznie, czytając takie słowa motywuję się do dalszego pisania, bo coś mi ostatnio ciężko idzie:( Staram się jednak pracować nad sobą;)
UsuńZa Leonem zawsze tęsknię, ale biorąc go w taką podróż zrobiłabym mu krzywdę, tylko by się umęczył. Samolot zupełnie odpada, bo nie wyobrażam sobie żeby leciał gdzieś daleko ode mnie w klatce, to chyba byłoby dla mnie gorsze niż zostawienie go. Kochana on ma takie dwie Nianie, że szok!Moi Rodzice się nim zajmują, on ich kocha, od małego jest do przyzwyczajony, że albo Rodzice przyjeżdżają do mnie do domu, albo on jedzie do Rodziców.Nianie to dla niego istny raj - hulaj dusza piekła nie ma:))) Ale po wariackim przywitaniu jest na nas obrażony.Serdecznie pozdrawiam.
Te baseny cudne, cały hotel z resztą też. Widoki przepiękne, pozazdrościć. Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńZgadzam się, dla mnie wszystko tam było cudowne! Pozdrawiam:)
UsuńHotel wygląda na bardzo drogi, ale chyba też wart swojej ceny. Madera mnie od lat fascynuje, czekam na posty :)
OdpowiedzUsuńWiesz co Madera nie należy do najtańszy jeśli chodzi o hotele i ten hotel też, ale np w Andaluzji hotele znacznie gorsze były droższe od naszego.
UsuńZbieram się pisania:)
Wow! Bajkowo! Nie wiem czy odnalazłabym się w takim luksusowym miejscu, bo chyba jednak wolę inna formę urlopowania, ale może kiedyś się przekonam. W każdym razie - na zdjęciach wszystko wygląda przecudnie!
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadam za wielkim luksusem, ale uwierz ten hotel mimo swojego wyglądu nie napastuje swoimi 5 gwiazdkami jak niektóre wypasione hotele. Było w nim dużo prywatności, obsługa przemiła i zupełnie nie narzucająca się.
UsuńHotel cudny - jest to standardowa oferta biura? Czy to był wyjazd specjalny? Myslę nad czymś na przyszły rok :)
OdpowiedzUsuńTen hotel jest z oferty Itaka&Gala, na stronie Itaki.Polecam Maderę i hotel również:)
UsuńBardzo fajny hotel z ekstra basenami i wspaniała okolica. Miło zobaczyć zdjęcia z Madery, kiedy ja muszę chodzić do pracy i o taki odpoczynku teraz mogę tylko pomarzyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ojej aż mi się przykro zrobiło,ale wiesz co ja też Ci zazdroszczę kiedy jesteś na wojażach, a ja siedzę we Wrocławiu;)
UsuńNo powiem Ci że to wszystko to jakaś bajka! A co do karaluchów to niczego się tak bardzo nie boję jak tych obrzydliwych robali, które w krajach śródziemnomorskich mają gigantyczne rozmiary.
OdpowiedzUsuńJa też się boję okropnie i to prawda, że rozmiary mają gigantyczne, więc musisz sobie wyobrazić co przeżyłam. Ale tak to jest jak ktoś zaprasza na piwo to inni nie odmawiają;)Potem jak przestrzegaliśmy zasad, że nic nie zostanie na balkonie, był już spokój.:)Pozdrawiam
UsuńPiękne zdjęcia, hotel wygląda wspaniale i te widoki! Świetny pomysł z kolacjami (ja nie lubię słonych potraw za to kuchnię włoską ubóstwiam :)
OdpowiedzUsuń