piątek, 31 lipca 2015

MONACO - LIPIEC 2015


Czy Wy też nie możecie zasnąć przed wyjazdem? U mnie to normalne. Nie dość, że nie mogę usnąć, to jeszcze budzę się co pół godziny. Człowiek stara się grzecznie położyć przynajmniej przed północą żeby trochę odpocząć, to sen oczywiście wtedy nie przychodzi. Dodatkowo denerwuje fakt, że budzik nastawiony jest na jakąś nienormalną godzinę, w tym roku na 3.30. No i kiedy po raz nie wiem który obudziłam się tej nocy, zegarek wskazywał 3.15. Było ciemno i jakoś zimno, a ja się zastanawiałam co to miało się dzisiaj wydarzyć. I nagle olśnienie - matko, przecież my dzisiaj wyjeżdżamy. Wstałam, więc z łóżka zakręcona jak baranie rogi napotykając zdziwiony wzrok naszego psiaka. Tu dodatkowo jeszcze przypałętał się wyrzut sumienia, że Leoś zostaje w domu. Oczywiście jak co roku przyjechały do niego dwie wykwalifikowane opiekunki w postaci moich Rodziców:) 

Przed wyjazdem stały przegląd w głowie czy wszystko zrobiłam, wszystko przekazałam Rodzicom i czy wszystko spakowałam. A potem szybki uspokajacz - dokumenty są, paszporty są, pieniądze są, to najważniejsze, resztą nie będę się już przejmować. Co będzie to będzie;)
Zgodnie z planem o 5 rano wszystko było już spakowane, a my gotowi do długiej drogi. Przed  nami było ok 1100 km. Trento we Włoszech było naszym pierwszym celem podróży.
Na autostradzie specjalnego ruchu nie było, a pogoda zapowiadała się całkiem dobra, więc mieliśmy nadzieję na przyjemną podróż. 
Z niecierpliwością czekaliśmy na pojawienie się naszej stałej "kawiarni" czyli stacji BP znajdującej się tuż przed granicą z Niemcami. Najpierw zatankowaliśmy auto, a potem siebie;) Byłam wdzięczna za te ciepłe łyczki kawy, bo sen zaczynał mnie bezlitośnie dopadać, a ja nie jestem z tych co śpią podczas podróży. Chociaż w trasie prowadzi mój Mąż, który wtedy za kierownicą przypomina cyborga, to ja jestem z tych kierowców, co to wszystko lepiej widzą, czym doprowadzam Męża do szału:) Mój stały repertuar to: " uważaj, hamujemy, ten obok coś podejrzanie jedzie itp":) 
W tym roku namawiali się z Karoliną żeby mnie posadzić z tyłu, ale się nie dałam;)))


Po postoju i zdobytej energii ruszyliśmy w dalszą drogę.


Po drodze miło było zahaczyć oko o sielskie obrazki.


I tak w rytmie muzyki i naszych rozmów dojechaliśmy do Monachium.


I po raz nie wiem już, który minęliśmy Allianz Arenę. Nawet ja już pamiętam, w którym momencie się pojawi:)


I tu przed nami przedsmak ślicznych sportowych samochodów, jakie czekały na nas w Monaco.


W końcu krajobraz zaczął robić się bardziej górzysty i przez to oczywiście ciekawszy.


Austria tym razem zaskoczyła nas piękną słoneczną pogodą. To kapryśne pogodowo państwo rzadko kiedy jest dla nas aż tak łaskawe.


Chociaż naprawdę nie było na co narzekać, bo nie było korków, a aura jak widać była bardzo sprzyjająca, jechało nam się ciężko.  Niecałe cztery godziny snu mimo wypitej kawy dawały nam się we znaki. Po każdym postoju było na jakiś czas lepiej, ale wkrótce znów dopadało nas zmęczenie. Dodatkowo jak to we Włoszech trzeba mieć wzmożoną uwagę na drodze. Kocham Włochów i uwielbiam ich kraj, ale nie znoszę włoskiej brawurowej jazdy. Brak kierunkowskazów, miganie światłami na lewym pasie i ich uwielbienie dla samych siebie jako kierowców sprawiają, że jazda z nimi to czasami horror. Ale jak to mówi mój Mąż - jak może być inaczej w kraju gdzie wymyślono Ferrari:)


Nadzieję dawały pojawiające się drogowskazy na Trento. Karolina i ja na zmianę zerkałyśmy na nawigację oczekując z niecierpliwością, kiedy w końcu zobaczymy mniej niż 100 km do celu.


W końcu dojechaliśmy do naszego Hotelu Sporting Trento. Mimo totalnego zmęczenia stwierdziliśmy, że jak na tak długą drogę podróż minęła nam całkiem szybko.


Wieczorem na świeżym powietrzu zjedliśmy przepyszną pizzę i delektowaliśmy się myślą, że za chwilę będziemy mogli wyciągnąć się na ogromnym łóżku.


Pokój dostaliśmy bardzo ładny i mimo bliskości autostrady było naprawdę cicho. Balkon pozwolił nam na podziwianie górskich widoków.


Hotel jak najbardziej godny polecenia. Dobry dojazd z autostrady, miła obsługa, czyściutko, a śniadanie mówiąc po naszemu naprawdę wypaśne. Było praktycznie wszystko, począwszy od wędlin i serów, poprzez dżemy, nutellę, płatki, a skończywszy na kilku rodzajach ciast. A, że ja uwielbiam śniadania, a jeszcze bardziej lubię się na nich gościć w hotelach, byłam w pełni usatysfakcjonowana:)
Zawsze się rozgrzeszam, że mogę zjeść dużo, bo to najważniejszy posiłek dnia, a przez cały dzień i tak zgubię to co zjadłam:)
Z pełnymi brzuszkami ruszyliśmy, więc w dalszą drogę.


Pogoda nadal nam sprzyjała, ale w pewnym momencie znowu poczuliśmy zmęczenie mimo 10 godzin snu i wypitej po śniadaniu kawie.


Ach te przejrzyste drogi...;)


Trochę żal mi było, że będziemy musieli opuścić Italię, ale w rodzinie potrzebne są kompromisy, więc w tym roku wakacje były pod Karolinę. Oczywiście podczas drogi nie obyło się bez udowadniania sobie wyższości Włochów nad Francją i odwrotnie:)


Im bliżej Dżenowy :) jak to mówi nasza nawigacja, tym robiło się coraz tłoczniej. W końcu co tu dużo mówić zrobił się dość upierdliwy korek na trasie Genua - Ventimiglia. I to jest to co najbardziej męczy w trasie. Jak na tak krótki odcinek bo ok 500 km jechaliśmy dosyć długo, ale w końcu zobaczyliśmy kierunkowskazy na Monaco, a co za tym idzie krajobrazy robiły się coraz piękniejsze.


I tak wjechaliśmy do małego wielkiego Księstwa napawając się jego pięknem. Zaparkowaliśmy auto w parkingu podziemnym i ruszyliśmy na załatwianie formalności do hotelu. Dostaliśmy kartę i z bagażami ruszyliśmy szczęśliwi do pokoju. Ale to jeszcze nie koniec naszego zameldowania...




W tym roku zwiedziliśmy:

- MONACO ( oczywiście:))
- SAINT TROPEZ
- OKOLICE VALENSOLE
- KANION VERDON
- VILLEFRANCHE
- EZE
- NICEA
- VENCE


28 komentarzy:

  1. Witaj Beatko!
    Jak na dość długą podróż, przemierzyliście ją bez większych przygód :) I dobrze :)
    Czekam z niecierpliwością na widoki z Monako!
    PS. Napisałam Ci na maila odnośnie magnesu już jakieś 2,3 dni temu, doszedł w ogóle ten mail?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Agnieszko:)
      Faktycznie droga mimo iż długa była całkiem znośna. Oj za jakiś czas będzie tych widoczków z Monaco mnóstwo, pewnie znasz już moje możliwości;)
      Mail doszedł, a ja zamiast odpisać na mailu odpisałam w komentarzu w poprzednim poście...uss..
      Zaraz wybieram się na pocztę:)
      Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
  2. Pięknie! Czekam na kolejne zdjęcia! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale fajna relacja! Poczułam się, jakbym jechała z Wami;-))
    Widok z navi mnie powalił;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Ta pętla to jeszcze nie była i tak najgorsza:)

      Usuń
  4. Côté d'Azure to fajny kierunek wakacyjnej podróży . Na pewno nie byliście zawiedzeni . Czekam na piekne zdjecia i relacje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteśmy absolutnie zawiedzeni, wręcz przeciwnie. Ach relacji w planie to mam baaardzo dużo.:)

      Usuń
  5. Czekam na ciąg dalszy, tak tajemniczo zakończyłaś posta :) Droga na pewno była ciężka, podziwiam że taki kawał przejechaliście autem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo wszystko wyjaśnię:) Taka trasa to dla nas standard, na Amalfi było znacznie dalej:)

      Usuń
  6. Droga musiala byc meczaca bardzo, ale Monaco pewnie wszysko wynagrodzilo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że Monaco wszystko wynagrodziło:)

      Usuń
  7. ja mam tak samo xd przed wyprawą sen do mnie nie przychodzi wcale a wcale...

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardo lubię Monako, choć małe to ma dużo do zaoferowania, jestem ciekawa co odwiedziliście? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz właśnie uzupełnię co zwiedziliśmy, bo zawsze w pierwszym poście po wakacjach dodaję, a tym razem zapomniałam...:(

      Usuń
  9. piękne widoki! czekam z niecierpliwością na dalszą relację
    czułam się jakbym siedziała na tylnym siedzeniu w Waszym aucie podczas tej fotorelacji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się zabrać pasażerów;) Oczywiście już skrobię następny post, chociaż bardziej użytkowy, po nim będą następne:)

      Usuń
  10. Niezły kawałek przejechaliście. Sama droga też może być ciekawa:) Dobrze, że obyło się bez większych przygód na trasie:) Fajne niektóre widoczki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My bardzo lubimy podróżować samochodem, właśnie dlatego, że po drodze jest tyle ciekawych krajobrazów:)

      Usuń
  11. Jakie piękne widoki! I tyle Europy zobaczyć w jeden dzień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widoki po drodze rzeczywiście są piękne, chociaż jechaliśmy tą trasą tyle razy, że zaczynam już rozpoznawać kształty gór;)

      Usuń
  12. No to czekam na przepych Monaco... Twoim okiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiamy tą drogę, sami kilkakrotnie ją przemierzaliśmy, a przynajmniej jej część jadąc do Toskanii czy Kalabrii. Zapowiada się fajna przygoda, ciekawi jesteśmy wszystkich tych miejsc, które wymieniłaś. Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga jest rzeczywiście od pewnego momentu bardzo malownicza. Właśnie zaczęliśmy ją przemierzać jeżdżąc do Toskanii:) Widzę, że pokonaliście nas w odległości, my najdalej autem byliśmy w Kampanii:)

      Usuń