O kołatkach już kiedyś było, ale ja lubię fotografować nie tylko to, co widoczne na pierwszy rzut oka. Oczywiste atrakcje są zawsze na wyciągnięcie ręki, ale najfajniejsze jest szukanie obrazu.
Kiedy zaczęliśmy częściej podróżować przestały mnie zadowalać na zdjęciach tylko zabytki czy ktoś z nas pod palmą;) Zaczęłam rozglądać się wokół siebie. I coraz bardziej miałam wrażenie, że dopiero wtedy te wyjazdy stały się pełniejsze. Włochy są krajem niezliczonych inspiracji dla tych, którzy lubią fotografię. Sztuka żyje tu na co dzień, wśród ludzi, a nie tylko w galeriach.
Dzisiaj zapraszam na obejrzenie zebranych podczas tegorocznych wakacji ślicznych kołatek.
A to moje dwie faworytki.
Włoskie kołatki nieustannie budzą mój zachwyt i nie potrafię przejść obok nich obojętnie:)
Są cudne, jak małe dzieła sztuki :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wyszukiwać detale. Fajnie wynalazłaś te kołatki. W Maroku wynalazłam identyczną kołatkę jak ta z trzeciego zdjęcia od końca.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie detale! Hmm ciekawe, co by powiedzieli sąsiedzi, gdybym sobie zamontowała na drzwiach taką kołatkę ;)
OdpowiedzUsuńJakie to miłe, że ktoś rozumie moją potrzebę fotografowania detali. A kołatkę można zawsze zamontować, nie zdziwiłabym się gdyby w niedługim czasie u sąsiadów znalazła się taka sama;) Pozdrawiam Was Dziewczyny:)
OdpowiedzUsuń