Witajcie w Elafonisi, polecanego przez wszystkie przewodniki, informacje turystyczne i biura podróży.
Z Rethymno do Elafonisi jedzie się autem ponad dwie godziny. Laguna leży na wschodzie wyspy. Droga jest bardzo kręta i wymaga sporych umiejętności od kierowcy. Widoki po drodze głównie górzyste. Jednak gdy wszyscy tak bardzo polecają to miejsce, po prostu wsiadasz i jedziesz.
Elafonisi słynie z różowego piasku. Kiedy patrzyłam na zdjęcia w przewodnikach czy w necie byłam zachwycona tym kolorowym piaseczkiem. Wszędzie jest ifnormacja, że wywożenie tego daru natury jest zabronione, ponieważ jest go coraz mniej. Tylko co to znaczy mniej?
Laguna Elafonisi nazywana jest klejnotem wśród lagun. Kolor wody jest bardzo ładny i jest naprawdę płytko, właściwie można tutaj w wodzie pójść na spory spacer. Myślę, że głównie dla rodzin z dziećmi jest to niezwykła frajda.
Jeśli chodzi o miejsca parkingowe to nie ma problemu bo ląd zmienia się w ogromny parking. Niestety przy parkowaniu kurzy się niesamowicie.
I cóż dalej pisać na temat tego miejsca? Może niektórzy popukają się w głowę kiedy to napiszę, ale jak wiadomo piszę szczerze po to abyście wiedzieli jaka jest rzeczywistość.
Laguna Elafonisi to dla mnie na Krecie największe rozczarowanie. Jak to o tej porze roku bywa, upał jest niemiłosierny, a miejsc zacienionych jest jak na lekarstwo. Do tego tłuuuuuumy ludzi. Zresztą spójrzcie poniżej.
No i oto ten słynny różowy piasek.... Fotografowany w różnych miejscach. Musiałam mieć straszną minę, bo moje rozczarowanie było ogromne.
Może są miejsca gdzie jest tego piasku więcej, ale obeszliśmy to kąpielisko dookoła i tyle go znaleźliśmy.
Odnośnie piasku istnieje też legenda, iż wcale nie pochodzi on od koralowców. W 1824 roku Turcy na sąsiadującej z plażą wyspie zamordowali ok 850 osób, głównie kobiet i dzieci, w zemście na buntujących się Kreteńczykach. Od tej chwili mieszkańcy wierzą, że piasek zabarwił się na różowo od rozlanej w tej tragedii krwi.
A ten krajobraz od razu skojarzył mi się ze zdjęciami z Arizony, brakuje tylko wielkich kaktusów:)
Sami zdecydujecie czy warto tu przyjechać, my osobiście bardzo żałowaliśmy, że wybraliśmy lagunę zamiast palmowej plaży:(
dlatego cieszę się że jednak wybrałam Balos ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam z niebytu - Anna Tym
Cześć Aniu:)
OdpowiedzUsuńMy niestety na Balos nie pojechaliśmy ze względu na to, że auta na Krecie nie są ubezpieczone od tej podróży ze względu na szutrową drogę, no i na tę drogę w tym piekle, którą trzeba przebyć na piechotę. To chyba cel raczej na wiosnę kiedyś:)
Pozdrawiam serdecznie:)
my wybraliśmy opcję statkiem :)
Usuńz powyższego powodu między innymi
No właśnie jak kiedyś jeszcze powtórzę Kretę to z takiej opcji skorzystamy:)
UsuńByłam na Elafonisi w maju i praktycznie sama. Pamiętam jakąś spacerującą parę i jedną rodzinę... naprawdę samotnia. Dlatego Elafonisi bardzo mnie zachwyciło, cisza, spokój, urokliwe kolory wody. I te głazy, na które nagminnie miałam ochotę włazić.
OdpowiedzUsuńElafonisi to konkretnie wyspa, na którą idzie się na piechotę dzięki płytkiej lagunie, ale nie jest tak zawsze. Są takie momenty, że dojście jest zatopione i nie ma szans na przespacerowanie się na wyspę.
Warto jednak podróżować poza sezonem turystycznym, też było gorąco, ale nie aż tak, by narzekać. ;)
No właśnie w takie miejsca to trzeba jechać w innych miesiącach, na pewno nie w wakacyjnych. Ale pomijając już te tłumy to najbardziej rozczarowały mnie ilości różowego piasku...
UsuńPozdrawiam Aniu
Bo zdeptane, zmieszane stopami plażowiczów z całą resztą. :P
UsuńBeatko my też byliśmy w sezonie i tłumy mnie pokonały. Może na emeryturze wybiorę się na przykład tak jak Ania w maju?
OdpowiedzUsuń