Dzisiaj dla odmiany coś innego, bardziej na czasie.
To moja ulubiona restauracja we Wrocławiu, ulubione miejsce na randki z Mężem. To miejsce, do którego zawsze chce się wracać. To tutaj zawsze mam apetyt. To MAMA MANOUSCH.
Ta międzynarodowa restauracja znajduje się przy ul.Świdnickiej w moim rodzinnym Wrocławiu. Kiedyś było tu Piu Milano, o którym wspominałam. Teraz jest nasze miejsce, gdzie przychodzimy nie tylko ze względu na przepyszne jedzenie, ale i dla relaksu. Taki jest właśnie klimat MAMA MANOUSCH.
Przed restauracją wystawione są stoliki, przy których odpoczywamy, gdy jest ciepło.
29 listopada była tu już Halloweenowa dekoracja, załoga również wcieliła się w mroczne postacie.
Z powodu chłodu tym razem kolację jedliśmy w środku. Restauracja posiada ciekawe wnętrze, my ten wieczór spędziliśmy na antresoli, gdzie jest bardzo klimatycznie.
Na przywitanie na każdego czekało coś,
(czego nie pamiętam czym było) w strzykawce,ale było przepyszne!
Załoga MAMA MANOUSCH jest przesympatyczna, pomocna i życzliwa. Dzięki nim właśnie ta restauracja ma swój niepowtarzalny klimat. Niezwykłe jest to, że nie jest to uprzejmość wyuczona i udawana. Oni po prostu są fajni:)
Tym razem zamówiłam krem z dyni, a Mąż zupę rybną ( zapomniałam zrobić jej zdjęcie). Moje pierwsze danie było przeeepyszne, nie mogłam się nachwalić tego arcydzieła. Do tej pory ekscytuję się kremem z dyni.
Moje danie główne to pierogi z dzika. Pewnie gdzie indziej nie skusiłabym się na dziczyznę, ale tutaj mam takie zaufanie, że bez strachu postanowiłam spróbować tego dania. Oczywiście okazało się wyśmienite. Ciasto rozpływało się w ustach o mięso było cudownie delikatne.
Mąż zamówił polędwicę z dzika i również był nią zachwycony. Wszystko jest bardzo elegancko podane i niech Was nie zmyli obraz malowanego talerza, bo najeść można się do syta.
Tym razem na deser zamówiłam sernik z migdałami, który jak się domyślacie był nieziemski. Nie mam pojęcia z czego zrobiony był spód, ale był fantastyczny.
Piłam też na początku wino grzane z pomarańczą, które cudownie mnie rozgrzało. Wspaniałe jest to, że w MAMA MANOUSCH zawsze zjesz danie sezonowe. Byliśmy tu już któryś raz i za każdym razem wszystko jest przepyszne. Ani razu nie miałam na stole czegoś czym się nie zachwyciłam. Na koniec zamówiliśmy autorskie drinki o niepowtarzalnym smaku. Mnie wieczór umilał drink cherry coke -wiśniówka, cynamon, pepsi, rum czyli wszystko co lubię, jami!:)
Mąż zamówił Art James - irish whiskey, sznaps brzoskwiniowy, sok pomarańczowy, melon. Spróbowałam go oczywiście i też był wyśmienity.
Przyznaję, że restauracja nie jest z tych tanich, ale zapewniam, że warta jest grzechu. Od wielu miesięcy niespecjalnie mam apetyt, a to miejsce tylko po przekroczeniu progu od razu pobudza mój zmysł smaku i żołądek natychmiast domaga się posiłku.
Polecam MAMA MANOUSCH z całego serca, naprawdę to miejsce, do którego stale chce się wracać!
Tutaj możecie poczytać o restauracji i prześledzić menu. Zapraszam:)
Dania wyglądają naprawdę bardzo apetycznie, spróbuję odwiedzić to miejsce przy najbliższym pobycie w mieście.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, nie pożałujesz:)
UsuńMuszę się w końcu wybrać! Uwielbiam dobre jedzonko :)
OdpowiedzUsuńJedzenie jest naprawdę wyśmienite, więc warto czasami zaszaleć:)
UsuńMmmm, ale apetyczny post ;) Jakoś tak udało nam się zgrać z tym jedzeniem, bo też mam apetyczny wpis ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Beatko!
Jeśli kiedyś będziesz we Wrocławiu to polecam Ci z całego serca tę knajpkę;)
UsuńPozdrawiam cieplutko Aguś:)
Zapisałam nazwę i jak pojadę do Wrocławia odwiedzić wnuczkę, która rozpoczęła studia na ASP, pewno tam trafię i zjem pyszny obiad. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNaprawdę polecam, wszystko jest tak ładnie podane i przede wszystkim przepyszne!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)