Bać się czy nie bać? To zależy jak znosimy lot. Ja należę do osób, które wprawdzie już znacznie mniej, ale jednak boją się latać, więc nie ukrywam, że było to dla mnie wyzwanie. Planując Maderę kompletnie zapomniałam, że jest tu jedno z dziewięciu najniebezpieczniejszych lotnisk na świecie(dziesiąte zostało już zamknięte).
Jednak ludzie, którzy znają się na rzeczy mówią, że nie jest ono najniebezpieczniejsze, a jedno z najtrudniejszych lotnisk wśród pozostałej dziewiątki.
Lotnisko znajduje się 2 km od Santa Cruz, które zagości jeszcze na blogu. Port lotniczy z jednej strony otoczony jest górami z drugiej oceanem. Miano jednego z najniebezpieczniejszych lotnisk zyskało przez wypadek, który zdarzył się w 1977 roku. Samolot lądował w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych i mówiąc wprost zabrakło mu miejsca do zatrzymania maszyny, zginęło podczas tej katastrofy 131 osób, pas liczył wtedy 1600m. Po tej tragedii pas został przedłużony o 400 metrów.
Santa Catarina jest bardzo trudnym lotniskiem, dlatego mogą tam lądować tylko doświadczeni piloci ze specjalną licencją. Podczas naszego lotu, za sterami samolotu siedział młody pilot, jednak godzinę przed lądowaniem na Maderze, zmienił go starszy bardziej doświadczony.
Jako ciekawostkę trzeba tu dodać, że taką maszynę pilotuje polska pilotka, która za sterami wygląda jak dziewczynka i w związanych kucykach przygotowuje się do lotu. Jest też instruktorem dla pilotów, którzy chcą być tymi lądującymi i startującymi na Maderze. To się nazywa Kobieta:) I niby my to słaba płeć;)))
Pas startowy podtrzymuje 181 pali, które znacznie bardziej pobudzają naszą wyobraźnię, kiedy mamy okazję je ujrzeć z niewielkiej autostrady. Świadomość, że to tu ląduje samolot trochę jednak przeraża.
Pilot aby wylądować musi zatoczyć ogromne koło by prawidłowo zejść na płytę. Jest to bardzo trudne lądowanie i nie ma co ukrywać trochę przeraża zwłaszcza jak z pozycji podglądacza obserwuje się jak to wszystko wygląda. My lądowaliśmy w nocy, więc pozostało się tylko modlić, bo i tak nic nie widzieliśmy, czuliśmy tylko jak długo samolot szykuje się do lądowania. Powrót był już za dnia i stres wynagradzały nam widoki, ale przechył samolotu był tak duży, że miało się wrażenie, iż jedno ze skrzydeł moczy się w oceanie. Nie powiem, że jest to traumatyczne przeżycie, ale jednak pozostaje długo w pamięci.
Santa Catarina jest lotniskiem oszklonym, więc widoki są prześliczne. Na lotnisku jest taras gdzie można obserwować lądujące i startujące samoloty. Niestety nie wiedziałam o tym i nie było mnie tam;( Dowiedziałam się o tym na lotnisku, od Męża, który poszedł zapalić papierosa, nie starczyło niestety już czasu, aby tam pójść. Także nie przegapcie tego tak jak ja.
Z samolotu widoki są nieziemskie. Niestety zdjęcia nie są takie jakbym chciała, ale słońce świeciło tak mocno, że wszystko było wręcz zamglone.
W lewym dolnym rogu znajduje się lotnisko widziane z góry. Przechyły były tak wielkie, że pas startowy znikał i nagle się pojawiał, więc tyle tylko udało mi się uchwycić.
Na lotnisku przez przypadek usłyszałam też historię lądowania osób, które przyleciały tydzień po nas. Otóż samolot nie mógł wylądować przez silny wiatr i musiał polecieć nad Wyspy Kanaryjskie i poczekać na zezwolenie na lądowanie. Wszystko działo się w nocy i zamiast lądować o pierwszej wylądowali na Maderze rano. To właśnie wiatr jest jednym z najbardziej niebezpiecznych czynników przy lądowaniu.
Powiem Wam jedno, nawet takie trudne lotnisko nie zniechęci mnie aby kiedyś wrócić na Maderę:)
No to wbiłaś mi niezłego klina:)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony bardo chciałabym zobaczyć Maderę, ale z drugiej nie wiem czy taki ekstremalny lot wyszedłby mi na zdrowie:)
Moja tegoroczna podróż do Andaluzji to była samolotowa inauguracja i nie powiem, że byłam nią zachwycona. Zdecydowanie pewniej czuję się w transporcie drogowym, kiedy moje stopy dotykają ziemi:), ale Madera tak bardzo mi się podoba, że kto wie ...
Pozdrawiam serdecznie:)
Tak naprawdę to zawsze brzmi groźniej jak czytasz o tym niż jak sama to przeżywasz. Na pewno nie warto przez lotnisko odpuścić Maderę.Jeśli ja to przeżyłam to też dasz radę(jestem z tych co wolą mieć ziemię blisko;) Mimo, że już wiem jak to wygląda i tak na Maderę jeszcze polecę:) Pozdrawiam cieplutko.
UsuńCzekałam na ten tekst, bo nie raz słyszałam, że lądowanie na Maderze jest specyficzne. Chętnie bym się tam wybrała. Mam nadzieję, że będzie mi dane. Pozdrawiam i czekam na kolejny wpis o tej portugalskiej wyspie 😉
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jest specyficzne, ale da się przeżyć, więc życzę Ci podróży na Maderę. Pozdrawiam:)
UsuńMadera chodzi mi po głowie już od dawna.... i chyba wolałabym tego nie wiedzieć :D
OdpowiedzUsuńNie chciałam nikogo przestraszyć, ale warto wiedzieć to i owo o tym lotnisku, a na Maderę i tak polecieć:)
UsuńNiesamowite jest to lotnisko, aż mi ciarki przeszły jak to wszystko czytałam. Z wrażenia przeczytałam nawet mężowi. Stwierdzam, że balabym się tam lądować, a jestem straszny cykor do latania :P
OdpowiedzUsuńPS. Moja Mała faktycznie bardziej podobna do męża, ale się nie gniewam - sama to widzę ;) Ale za to charakterek ma mój :D
Pozdrawiam!
Ach to jednak dobrze zauważyłam, że Laura podobna jest do męża, ale skoro charakterek ma Twój to nie musisz się martwić, moja Karola ma charakter męża i czasami zadziwia mnie jak bardzo są do siebie podobni;)
UsuńJa też jestem z tych co boją się latać, a ten lot przeżyłam, więc masz dowód, że nawet takie cykory dają radę;) Jak wylądujesz i pobędziesz na Maderze stwierdzisz, że jest warta tego strachu przy lądowaniu:)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia ;) Kiedyś muszę się tam wybrać ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego bloga izabiela.pl
Ja lubie latać , ale wyobraźnia zadziałała ...
OdpowiedzUsuńJa i tak jestem już za każdym lotem odważniejsza, ale nie sądzę żeby Ciebie miało to lotnisko zniechęcić;)
UsuńJa nie lubi,e latac boje sie latac i paradoksalnie latam bardzo czesto. Nie lubie startow bardziej niz ladowan, wiec lotnisko na Maderze pewnie by mnie nie wzruszylo, no chyba ze akurat by mna ruszylo, gdyby pilotowi sie w pas startowy trafic nie udalo ;)
OdpowiedzUsuńTrafić jest rzeczywiście bardzo trudno, zwłaszcza kiedy jest wiatr. Ja z kolei uwielbiam starty, a najbardziej ten pęd po płycie:)
UsuńRobi wrażenie! Natomiast Madera... Cały czas w mych planach :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To zachęcam jak najbardziej do odwiedzenia Wyspy Wiecznej Wiosny. Pozdrawiam:)
UsuńJak zawsze u Ciebie piękne zdjęcia. Bardzo lubię tu zaglądać:)
OdpowiedzUsuńAch dziękuję bardzo, takie komentarze zawsze motywują:)
OdpowiedzUsuńNo i koniec marzeń Maderze...Ja latac nie znoszę, nasłuchuje trzasków, zgrzytów w samolocie, więc takie lotnisko to już jest nie do przejścia dla mnie. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJa się już przyzwyczaiłam do trzasków i dziwnych dźwięków. Dasz radę;)
UsuńNa widoki z góry mogłabym się patrzeć i patrzeć, niesamowite widoki :)
OdpowiedzUsuń