piątek, 5 września 2014

RZYM - cz.1. - WATYKAN


Do Rzymu wróciliśmy po 11 latach. Byliśmy pierwszy raz w stolicy Italii będąc na wakacjach w regionie Molise. Szczególnie chciała tu wrócić Karola, ponieważ z pierwszego pobytu niewiele pamiętała. Najcudowniejsze było to, że zwiedzimy Rzym sami, tak jak chcemy i żadna wycieczka fakultatywna nie zepsuje nam obrazu tego piękna miasta. 
Chcieliśmy Karoli pokazać to wszystko co widzieliśmy w Rzymie za pierwszym razem, co pamiętała oczywiście jak przez mgłę.
Nasz plan wycieczki po Rzymie wyglądał, więc tak:

1)WATYKAN,  
2)ZAMEK I MOST ŚW. ANIOŁA,  
3)PIAZZA NAVONA, 
4)PANTEON, 
5)SCHODY HISZPAŃSKIE, 
6)FONTANNA DI TREVI, 
7)PAŁAC WENECKI, 
8)FORUM CESARSKIE, 
9)FORUM ROMANUM  
10)KOLOSEUM.

Niełatwo znaleźć konkretną odpowiedź odnośnie parkowania w drodze do Rzymu. Wiadomo, można zostawić auto przy Dworcu Termini, czy na jakimś parkingu podziemnym w Rzymie. Ale jeśli nie chce się wjeżdżać do miasta? Wszyscy zgodnie odradzają poruszanie się autem po Wiecznym Mieście i naprawdę zupełnie się temu nie dziwię. Zastanawialiśmy się jak usprawnić tę podróż żeby jak najwięcej skorzystać na miejscu. Po przeszukaniu internetu Mąż wpadł na pomysł, aby pojechać samochodem do miejscowości La Storta i stamtąd pociągiem pokonać resztę drogi do Rzymu. I to był strzał w dziesiątkę:)
Z Bolseny do La Storta  jechaliśmy ok półtorej godziny. Przy stacji w La Storta jest ogromny parking, gdzie można zostawić auto. Zapłaciliśmy 2,40 euro za cały dzień. Bilety na pociąg można kupić na stacji w automacie, ale niestety nie za gotówkę, trzeba mieć kartę kredytową. Innej możliwości nie ma. Najpierw chcieliśmy kupić bilety na pociąg i wszystkie środki komunikacji w Rzymie. Miły pan spotkany na peronie potwierdził, że owszem można taki bilet kupić. No niestety nie. Można kupić tylko bilet na pociąg. Nabyliśmy, więc trzy bilety, za 1 euro od osoby. Tak naprawdę właściwie dobrze się stało bo poruszaliśmy się po Rzymie i tak na piechotę. Zwiedzanie chcieliśmy zacząć od Watykanu, pojechaliśmy więc na Piazza San Pietro. Pociąg jechał ok 20 minut. I tak po 11 latach znowu znaleźliśmy się w Rzymie:)


Do Placu św. Piotra szliśmy ok 5 minut. Zanim doszliśmy do celu  naszym oczom ukazała się zza murów słynna kopuła.


Moje wrażenie po wejściu na Plac św. Piotra?
Za pierwszym razem na pewno było większe, nie zmienia to faktu, że ten plac zawsze chyba wrażenie robić będzie. Chociaż najbardziej rozbawiła mnie reakcja Karoli :" To nie jest ten plac, tamten był większy, ładniejszy, i fontanna była duża:)" Tak widziało to pięcioletnie dziecko. Każdy z nas to na pewno przeżył, bowiem wszystko z perspektywy dziecka wydaje się większe:)
Po ochłonięciu rzut oka na...Jezu jaka kolejka... Do wejścia do Bazyliki oczywiście. Stać? Nie stać? Byliśmy już w środku. Nie no, ale kurcze być w Rzymie i nie wyjść do Bazyliki św. Piotra... Stwierdziliśmy, więc, że spróbujemy i zobaczymy w jakim tempie będzie się poruszała ta koszmarna kolejka. Stanęliśmy na końcu tego ogona, który znajdował się pod kolumnami naprzeciwko okien papieskich apartamentów, więc kolejka prawie zataczała koło. Okazało się, że idzie to wszystko całkiem sprawnie, staliśmy ok pół godziny.


Najpierw jak na lotnisku przechodzi się przez bramki i do dzisiaj się zastanawiam po co, ponieważ te bramki często piszczały, a nikt nikogo nie sprawdzał. No cóż... Mam wrażenie, że bardziej sprawdzano strój.
Wiadomo, że aby wejść do Bazyliki trzeba mieć zakryte ramiona i nogi przynajmniej do kolan. Z Córką wykorzystałyśmy nasze pareo, aby okryć ramiona. Nie chciałam zakładać długich spodni, bo wiadomo jaka pogoda jest w Rzymie, więc ubrałam najdłuższe krótkie spodenki jakie posiadałam. Kończyły się tuż nad kolanami głównie dzięki temu, że dla potrzeb wejścia zrobiłam z nich maksymalne biodrówki;) Stoję w tej kolejce do sprawdzenia stroju patrząc jak dokładnie przyglądają się turystom strażnicy, no i tak sobie myślę, wścieknę się, tyle stać i nie wejść...Szłam patrząc przed siebie i jak to mój Mąż stwierdził bardziej się prześliznęłam niż przeszłam. Oj przyglądał mi się strażnik. Także trzeba pamiętać, że w tym miejscu nawet Włosi z zamiłowaniem do naginania przepisów nadal bardzo pilnują odpowiedniego stroju.


Wnętrze Bazyliki zrobiło na mnie ponownie wielkie wrażenie. Jest to po prostu wielkie dzieło sztuki. Bezsprzecznie cudowne. Po katedrze w Viterbo uczucie było takie jakbym wpadła do worka z diamentami. O tym, które wnętrze jest bliższe Bogu można oczywiście dyskutować. Ludzkie oko jednak łase jest na takie piękno.


Bazylika została postawiona w miejscu pochówku św. Piotra, ukończona ok połowy IV wieku. Tej wspaniałej budowli groziło zawalenie, dlatego w roku 1452 papież Mikołaj V polecił przygotowanie planu nowego kościoła. Oczywiście była to tylko modyfikacja budowli. Radykalne kroki podjął Juliusz II w 1503 roku i zlecił prace nad projektem dwóm architektom. Jednak po jego śmierci w 1513 roku zajął się tym Rafael przy współpracy z Sangallo. Niestety prace posuwały się bardzo powoli i papież Paweł III naczelnym architektem uczynił Michała Anioła. Droga do końca budowy była jeszcze bardzo długa. W ciągu 120 lat budowy panowało w Rzymie 20 papieży.

Uwielbiam kopuły kościołów z zewnątrz, a jeszcze bardziej lubię patrzeć na nie od środka.


Kiedy chodzi się wewnątrz Bazyliki, nie wiadomo, w którą stronę skierować oczy. Zdobień jest taki ogrom, że niemożliwością staje się wychwycenie wszystkiego. Najbardziej niesamowite jest to, iż jest to dzieło ludzkich rąk.


Niestety wejście do grobowców było zamknięte. Za pierwszym razem udało nam się wejść i zobaczyć groby papieży. Być może tylko wycieczki mogą tam wchodzić. To takie moje spekulacje, bo tak naprawdę nie mam pojęcia dlaczego nie można było tam wejść.


 Gra światła w tym wnętrzu jest niesamowita.


Największe wrażenie oczywiście robi "Pieta" Michała Anioła. Widziałam jak moja Córka "zarażona sztuką" przez swoją nauczycielkę z gimnazjum, zachwycona wpatruje się w to przepiękne dzieło.


Pamiętam jeszcze z pierwszego pobytu jak przewodniczka opowiadała nam, że te drzwi, to winda, którą Papież do Bazyliki zjeżdża ze swoich apartamentów.


Do posągu św. Piotra zawsze ustawia się kolejka, aby dotknąć jego stóp. Zaczynają one tracić swoją wyrazistość przez miliony dotykających je turystów. Sami również się do tego przyczyniliśmy.


Ołtarz papieski z baldachimem Giovanniego Berniniego, znajdujący się nad grobem św. Piotra. Baldachim wykonany jest z brązu, który podobno został zrabowany z elewacji Panteonu.


Tutaj oczywiście nawet konfesjonały są dziełem sztuki.


Plac św. Piotra zawsze kojarzy mi się ze słońcem, błękitnym niebem, upałem no i niestety z tłumem turystów.


Przed Bazyliką stoi egipski obelisk o wysokości 25,31 m. Pochodzi z Heliopolis. Jak głosi legenda był on świadkiem męczeńskiej śmierci św. Piotra.


Pałac Apostolski. Widok na Apartamenty Papieskie. To pierwsze trzy okna z prawej strony, na ostatnim piętrze.


Jedna z dwóch fontann, które zdobią Plac św. Piotra


Watykan jest najmniejszym państwem na świecie pod względem powierzchni. Obywatelami Watykanu są dostojnicy kościelni, księża, zakonnice i Gwardia Szwajcarska. Nazwa Watykan pochodzi z łaciny i oznacza proroczy, przepowiadający. Na terenie tego małego państwa znajduje się stacja kolejowa. Watykan ma prawo do bicia własnych monet, posiada też swoją gazetę, telewizję, rozgłośnię radiową i pocztę.


Widok na plac spod Bazyliki św. Piotra


Kolumny czyli wspaniałe dzieło Berniniego. Kolumnada za pierwszym razem zrobiła na mnie wielkie wrażenie, tym razem było podobnie. Ogrom tego dzieła sprawia, że człowiek czuje się naprawdę malutki.
284 kolumny, (każda o wysokości 13 m) stanowią wejście do Bazyliki, kojarząc się jakby z dodatkową strzegącą jej gwardią. Wysokość kolumn z balustradą to 21 m, a ich długość to 120 m. Prawe skrzydło kolumnady nazwane jest imieniem Konstantyna Wielkiego, lewe zaś Karola Wielkiego.


Zainteresowanie turystów zawsze wzbudza Gwardia Szwajcarska chroniąca Watykanu. Obecnie liczy ona 120 żołnierzy. Każdy z nich musi spełniać następujące warunki, aby móc wstąpić w szeregi gwardii: wymagany wiek to 19-30 lat, wzrost minimum 174 cm, kandydat musi być oczywiście katolikiem i kawalerem. Jednak po trzech latach służby i zdobyciu stopnia oficerskiego panowie mogą zawrzeć związek małżeński. Ponadto każdy z przyszłych gwardzistów musi posiadać wykształcenie średnie i pochodzić z kantonu katolickiego - Lucerny, Tessynu i St. Gallen. 
Mundury, które możemy podziwiać na gwardzistach zostały zaprojektowane w 1914 roku. Swoją drogą strasznie im współczułam tego stroju, który zakrywał tych biedaków od stóp do głów w ten upalny dzień i jak widać w pełnym słońcu.



Wejście do Pałacu Apostolskiego, stanowi Brama Spiżowa strzeżona przez Gwardię Szwajcarską. Tu przynajmniej szczęściarz stoi w cieniu:)


Na Watykan trzeba poświęcić ok dwóch godzin, biorąc pod uwagę, że kolejka, w której będziemy stali, aby wejść do Bazyliki pójdzie szybko tak jak nasza, czyli ok pół godziny. Jednak warto poświęcić tę chwilę na stanie w kolejce, by móc kontemplować piękno Bazyliki.
Zapamiętałam z pierwszego pobytu, że wielkie wrażenie na mnie zrobił widok Bazyliki św. Piotra z Via D. Conciliazione. Idąc, więc tą ulicą w stronę Zamku św. Anioła, co chwilę odwracałam się w stronę Piazza San Pietro, aby w jak najlepszym momencie uwiecznić ten widok na zdjęciu. 

I to jest właśnie miejsce, z którego Bazylika tak mnie zachwyca.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz