poniedziałek, 20 lutego 2012

TOSKANIA po raz trzeci - lipiec 2010



Planowanie, pakowanie i jak zawsze rano wyruszamy w drogę. Jedziemy jeszcze na stację sprawdzić ciśnienie w kołach i przy okazji pijemy kawkę żeby się na dobre obudzić. Pogoda w tym roku piękna. Jest ciepło i słonecznie. W końcu nie pada deszcz.
Droga mija nam spokojnie. Docieramy do Niemiec. Jak co roku przejeżdżamy obok stadionu piłkarskiego Allianz Arena w Monachium.


 Dojeżdżamy do Austrii i tu w tym roku mamy nocleg. Miasteczko Stubaital położone na przełęczy Brenner jest malutkie i urokliwe. Gasthof Handl to mały, rodzinny hotel z przemiłą obsługą.
Po chwili relaksu idziemy na krótki spacer a potem siadamy na kawkę i zimne piwo. Jest bardzo gorąco.


Rano po śniadaniu wyruszamy w dalszą drogę. Przełęcz Brenner zawsze robi na nas ogromne wrażenie.


Docieramy do Włoch. Mijamy znajome krajobrazy i cieszymy się , że Toskania jest coraz bliżej.
Jak zwykle znalezienie miejsca na stacji benzynowej we Włoszech zakrawa na cud, ale jakoś się udaje.
Po zatankowaniu wyruszamy w dalszą drogę.
W tym roku leje się żar z nieba, postanawiamy, że po przyjeździe od razu pójdziemy na basen.
W okolicach Modeny niestety tworzy się korek. No cóż takie rzeczy w drodze już nie dziwią, co najwyżej denerwują:)
W końcu około godziny 15.30 docieramy do naszej Ceciny. "Pan Tost" krząta się przy swojej knajpce. Po załatwieniu formalności podjeżdżamy, pod nasz domek żeby się rozpakować. Tym razem dostajemy mobilhome nr 115, w sąsiedniej alei. Ta alejka jest lepsza, ponieważ jest bardziej zacieniona. Być może potraktowano nas już jak stałych klientów i dostaliśmy lepsze miejsce:)
Tak jak postanowiliśmy, idziemy na basen. Pławimy się w ciepłej wodzie i szczęściu, że kolejny raz mogliśmy tu przyjechać:)

 W tym roku zwiedzimy:
- MASSA MARITTIMA
- POPULONIA
- SAN GALGANO
- MONTEPULCIANO ( po raz drugi)
- BAGNO VIGNONI
- SANT ANTIMO
- CASTAGNETO CARDUCCI
- BOLGHERI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz