niedziela, 26 listopada 2017

BURANO - kolorowa wyspa



Kraina kolorowych domków czyli Burano. Bardzo chciałam zobaczyć to miejsce, ale zwykle jest się w Wenecji jeden dzień, więc nie ma możliwości wyrwać się poza nią. Tym razem tydzień pobytu na wyspie dał nam szansę na zobaczenie tego co jest po drugiej stronie.


Jak zapewne wszyscy wiedzą przystanek na tramwaj wodny czyli vaporetto znajduje się na Placu św. Marka, stąd odpływają w różne miejsca. Płynęliśmy na kolorową wyspę ok godziny.

Takie widoki mieliśmy po drodze.


Chyba nie znam nikogo komu nie podobała by się najbardziej kolorowa z wysp laguny. Mieszkańcy chyba muszą mieć zawsze dobry humor, bo jak to się smucić w takiej ferii barw.


U nas dzieci jeżdżą na rowerach, tutaj transport wygląda trochę inaczej;)


Burano to wyspa rybaków. Nawet kolorowe domki związane są z nimi. Otóż te piękne kolory to nie tylko zamysł estetyczny, ale i nawigacja. Kiedy rybacy powracali z połowów, a często warunki pogodowe były mało sprzyjające, dzięki kolorom od razu wiedzieli gdzie znajduje się ich dom. Biorąc pod uwagę również promile tańczące w ich krwi pomysł jak widać był trafiony w dziesiątkę.


Do tej pory mieszkańcy bardzo dbają o swoje kolorowe domki, które są główną atrakcją wyspy. Jest to też poniekąd z góry narzucone, ponieważ co pół roku należy odnawiać fasadę swojego domostwa.
Oczywiście żaden dom nie może być tego samego koloru co sąsiada z boku i mieszkańcy bardzo o to dbają. Jeżeli właściciel chciałby zmienić kolor musi na to uzyskać zgodę władz.


Burano słynie oczywiście z pięknych koronek. Ten zwyczaj narodził się ok. XVI wieku. Ręcznie robione obrusy, serwetki, obrazki, parasolki i ubrania, to wszystko możecie tutaj kupić. Ceny są czasami zawrotne, ale mając na uwadze, że sztuka ta powoli zamiera i wymaga ogromnej pracy nie ma się co dziwić.


Najpierw było to zajęcie szlachetnie urodzonych panien mieszkających w pałacach. Z czasem stało się to jednym z głównych zajęć jakie kobiety wykonywały, czekając na powrót mężów rybaków. Umiejętności były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Tak nawiasem mówiąc przypomina to trochę pracę w fabryce, gdyż panie przekazują sobie swoją pracę z rąk do rąk. Dzieje się tak ponieważ każda z pań specjalizuje się w jednym ze ściegów, których w sumie jest 7. I tak robótka zmienia ręce, aby powstało całe szydełkowe dzieło.
Jeśli ktoś chciałby oddać się tej sztuce nie tylko oglądając wystawy sklepowe, to może udać się do muzeum koronek znajdującego się na wyspie.


Burano jest mniej oblegane niż Wenecja chociaż turystów tu nie brakuje. Nie ma jednak zbyt dużego wyboru knajpek, więc postanowiliśmy zjeść na swojej wyspie;)
Cóż jednak to ma za znaczenie kiedy ma się przed sobą takie widoki.


Na Burano nawet łódki są kolorowe co dodaje wyspie jeszcze więcej koloru, jeżeli to w ogóle  możliwe.


Uwielbiam detale i zawsze staram się ich szukać, tutaj oczywiście również oddałam się swojej pasji.


We Włoszech nawet wiszące ubrania stanowią element dekoracyjny. Przyznam, że nie wiem jak to jest, że nie wyobrażam sobie tego miejsca bez wystawionego na zewnątrz suszącego się prania, a w naszym  kraju dobijają mnie machające się na balkonach rzeczy.


Kolorowe domki, łódki, koronki i oczywiście mosty i mosteczki to niepowtarzalny klimat i raj dla tych, którzy kochają robić zdjęcia, bowiem na Burano można pstrykać fotki bez opamiętania.



Rozrzucone między kanałami i mostkami kolorowe domki naprawdę warto zobaczyć. I choć całą wyspę da się obejść w kilkadziesiąt minut, zachęcam Was do niespiesznego spaceru i delektowania się tym kolorami.



21 komentarzy:

  1. Rzeczywiście te kolorowe domki są zachwycające. Może u nas w Polsce warto pomyśleć o takiej kolorystyce. Mamy tak mało słońca, że domy w intensywnych kolorach ożywiłyby trochę naszą pochmurną rzeczywistość. Ja marzę o niebieskim domku:)
    A co było wewnątrz ślicznych saszetek na jednym z Twoich zdjęć? Pewnie lawenda.
    Buziaki:)

    PS. Pisz częściej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie przydałoby się naszym polskim miastom i miasteczkom trochę koloru. Nie wiem czemu nikt nie pomyśli, aby małe miejscowości turystyczne utrzymać w takim kolorowym nastroju.Byłaby to fajna wizytówka dla Polski, takie małe kolorowe miasteczka.
      Nie zajrzałam do woreczków, ale tez stawiam na lawendę:)
      Mam mocne postanowienia aby pisać częściej i mam nadzieję, że mi się to uda, bo wiele mam jeszcze do opisania:)
      Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
  2. Ależ tam uroczo kolorowo. Trochę klimatem przypomina mi to miejsce grecką wyspę Symi. Zainspirowałaś mnie Beatko, by wreszcie ją opisać.
    Rewelacyjnie wyglądasz. :)Jak Nastolatka.
    Moc ciepłych pozdrowień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach Symi mam też opisane na blogu, ale tak skąpo, bo zdjęcia były robione telefonem, był to dopiero świeży wynalazek:)Aparat miałam jeszcze na kliszę, było to w 2007 roku, jejku 10 lat temu!:)
      Dziękuję Basieńko za komplement.
      Czekam, więc na Twoje Symi. Ściskam mocno:)

      Usuń
  3. Kochana Beatko życzę Ci zdrowia z całego serducha!!! Przytulam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Czuję się już coraz lepiej.
      Tobie Basiu również życzę zdrówka i również przytulam:)

      Usuń
  4. Pamiętam, jak zobaczyłam Burano na jakiejś stronie internetowej i już chyba 2 miesiące później chodziłam tymi uliczkami. Spędziłam tam pół dnia, obfotografowałam chyba każdy kamień, a potem straciłam wszystkie zdjęcia. Teraz mam cel ponownie odwiedzić to miejsce. Czasami sobie wyobrażam takie życie, jak haftuję koronki wystawiając twarz do słońca pod oknami domu o jakimś zawrotnym kolorze. Dziękuję za obudzenie pięknych wspomnień. Wyglądasz kwitnąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana za miłe słowa:)
      Burano jest śliczne. Zastanawiam się czy miałabym cierpliwość na takie koroneczki, pewnie zaraz wpadł mi do głowy jakiś pomysł i już byłoby po szydełkowaniu. Może dom bym przemalowała:)))
      Oj przykro mi z powodu straconych zdjęć, to chyba znak, że musisz tam wrócić:)
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  5. do Wenecji pewnie kiedyś się wybierzemy, dla mnie będzie to powrót po latach, ale dziewczynkom trzeba pokazać i wiem, już z innego bloga gdzie te wysepkę widziałam po raz pierwszy, że to obowiązkowy pkt programu . Lubię takie perełki

    a co do skandynawii i jej ograniczeń
    Pogoda tak, ma znaczenie. Niewątpliwie. W ciagu naszego 2 tygodniowego pobytu padało 2 razy- raz w drodze do Szwecji, ale po stronie duńskiej i na moście nad Sundem, i raz jak przejeżdżaliśmy z zachodniech wybrzeża na wschodnie do Sztockholmu, ale w gruncie rzeczy siedzieliśmy w aucie, jak dojechaliśmy było po wszystkim, a temperatury to 26-28 st więc idealnie - ciepło i nie męcząco i niewątpliwie zaletą jest dłuuuuugi dzień o 21h00 ciagle słońce wysoko zachodzi kolo 23h00
    pozostaje kwestia cen, my z innego budżetu, poza ceną paliwa ( bo w Lux najtańsze w UE) nie widzieliśmy różnic

    ale warto
    zwłaszcza na Olandię i zachodni Archipelag i do Stolicy ;) co do wschodniego Archipelagu , w kryminale Lackberg określają go jako utopiony ogródek, nic szczególnego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie pojedźcie do Wenecji, Dziewczynkom na pewno się spodoba. Byłam tam trzy razy i natychmiast wróciłabym ponownie. Burano też odwiedźcie bo naprawdę warto. Tutaj byłam po raz pierwszy i jestem zachwycona.
      Dzięki za pożyteczne informacje o Skandynawii. Chyba jako pierwszą wybrałabym Szwecję.
      Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
  6. Super to wygląda, własnie to mi się podoba w osiedlach - kolory. Strasznie mało jest takich organizatorów przestrzeni miejskiej, którzy by postawili na kolory. Nie trzeba wymyślać nic wygórowanego i tutaj to pranie po prostu tworzy całość. Nie to, co na szarych, ociekających jeszcze bardziej szarą szarością blokach i ich często zaniedbanych, sypiących się balkonach.
    Z resztą... wiszące pranie to takie włoskie... nie wiem czemu, ale jak sobie wyobrażam jakieś tamtejsze miasto, to widzę własnie kamieniczki i to pranie wszędzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, wiszące pranie to element dekoracyjny włoskich miasteczek.
      Może kiedyś w Polsce na kolorowych balkonach będzie wyglądało też dekoracyjnie;)
      Nie wiem jaki jest problem w nadaniu miastom trochę koloru? Może farby są droższe?;)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. Nie miałam pojęcia, że taka cudowna, kolorowa wyspa jest tak blisko Wenecji.
    Och, bardzo chciałabym zobaczyć kiedyś wyspę Burano, może będzie okazja, jak znów wybiorę się do Wenecji.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że zachęciłam Cię do jej odwiedzenia. Naprawdę warto tam popłynąć.
      Avelina Ty bardzo dużo podróżujesz, więc myślę, że niedługo u Ciebie na blogu przeczytam o Burano:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  8. Po 1 piękne zdjecia.
    Po 2 - czasem sobie myśle, ze fajnie by bylo, jakby więcej takich miejsc na świecie bylo kolorowych, jak Burano. czy nie żyloby nam się przyjemniej, milej, przyjaźniej? jak myślisz Beatko? :)
    Pozdrawiam Cię cieplutko! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś jestem tego samego zdania co Ty! Od razu chce się żyć w takich kolorach!:)Dziękuję kochana za miłe słowa.
      Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie!:)

      Usuń
  9. cudna wyspa, tez chcialam zwiedzic okoliczne miejsca jak tam bylismy, ale jak zwykle czasu starczylo tylko na sama Wenecje :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam Wam jak najbardziej. My też dotarliśmy tutaj dopiero przy trzecim pobycie w Wenecji, no i oczywiście też tydzień tam spędzony nam na to pozwolił.Pozdrawiam:)

      Usuń
  10. Piękna, kolorowa wyspa, tam to dopiero patrzy się przez różowe okulary :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam:)
      Oj tak, przez różowe, czerwone, żółte, zielone:)
      pozdrawiam:)

      Usuń
  11. Burano to niesamowite miejsce. Dawno temu tam byliśmy u z chęcią jeszcze raz bym się tam udała. Miejsce robi wrażenie i nie daje o sobie zapomnieć :)

    OdpowiedzUsuń