poniedziałek, 4 lutego 2013

SAN REMO



Będąc we Francji w Menton, tak blisko granicy z Włochami postanowiliśmy pojechać do pobliskiego San Remo. Co to byłyby za wakacje bez Italii chociaż na chwilę:)

San Remo położone jest w północno-zachodniej części Włoch, w zachodniej części regionu Liguria. Od drugiej połowy XIX wieku miasto jest jednym z najpopularniejszych kurortów turystycznych na włoskiej riwierze. W San Remo co roku odbywa się znany Festiwal Piosenki Włoskiej.
Nasz spacer zaczęliśmy od ciągnącej się wzdłuż wybrzeża eleganckiej promenady Corso Imperatrice.
Roślinność na Ligurii jest równie piękna i bujna jak na Lazurowym Wybrzeżu.
Spacerując powoli wśród dorodnych palm, które chroniły nas przed grzejącym słońcem patrzyliśmy na spokojne morze.


Idąc wzdłuż promenady doszliśmy do portu, w którym na ławeczce postanowiliśmy chwilę odpocząć i popatrzeć na kołyszące się łodzie i jachty.


W centrum miasta znajduje się znane Casino di San Remo. Kasyno powstało w 1905 roku. Do 1977 roku była to siedziba Festiwalu Piosenki Włoskiej. Odbywają się tu pokazy tańca oraz sztuk. Schody do głównego wejścia pokryte są czerwonym dywanem.


San Remo nazywane jest miastem kwiatów. We wtorkowe i sobotnie poranki na Piazza Eroi Sanremesi  otwierany jest barwny kwiatowy targ, który również stanowi tu atrakcję i przyciąga uwagę nie tylko mieszkańców, ale także turystów.
Kwiaty zawieszane są również przy lampach co stanowi oryginalną i piękną dekorację.


San Remo jest ruchliwym miastem, ale to nie pozbawia go włoskiego uroku. Obecność Alp nadmorskich na obrzeżu miasta (najwyższy szczyt Monte Bignone, ok. 1300 m n.p.m.) wpływa dodatkowo na urozmaicenie i piękno krajobrazu tego miejsca. Idąc wśród gwaru szerokich ulic zdziwił mnie widok trolejbusów, do tej pory we Włoszech nie spotkaliśmy się z tym środkiem komunikacji. Niestety to akurat nie dodaje miastu uroku, ponieważ poprzecinane jest instalacją dla trolejbusów jak pajęczyną.


Kiedy doszliśmy do starego miasta hałas jadących trolejbusów, samochodów i skuterów zamienił się w przyjemny gwar tworzony przez mieszkańców San Remo. Cudownie było znaleźć się znowu wśród tych śpiewnie mówiących ludzi i rosnących na drzewach pomarańczy:)


Powoli snuliśmy się uliczkami San Remo, chłonąc atmosferę tego miejsca. Po drodze trafiliśmy na miło wyglądającą kawiarnię i postanowiliśmy w niej odpocząć, napić się dobrej kawy i osłodzić sobie dodatkowo chwile spędzone w tym mieście.


Składając zamówienie u przesympatycznego kelnera, zamówiłam mężowi kawę corretto i powtórzyłam to jeszcze raz tylko powiedziałam cornetto, ale zorientowałam się dopiero po fakcie:) Otóż za chwilę przyszedł kelner i zaczął szybko i pięknie mówić po włosku, pokazując coś na kształt małego okręgu pytając czy może być? Wśród użytych przez niego dziesiątek słów między innymi padło słowo cornetto, więc się zgodziłam myśląc, że być może ten okrąg to pokazywana większa filiżanka. Po chwili jednak mąż dostał swoje corretto w malutkiej filiżance i piękne ciacho francuskie z rodzynkami. W tym momencie domyśliłam się od razu o co chodziło. Powtarzając zamówienie zamiast corretto powiedziałam cornetto co oznacza rogalika, więc kelner zrozumiał, że ma być kawa i ciacho, ponieważ nie było rogalików, spytał więc czy może być okrągłe:) No cóż podróże kształcą, czasami podobnie brzmiący wyraz oznacza zupełnie co innego, dobrze, że w tym wypadku bardzo harmonizował z kawą;) Nie zmienia to faktu, że ciacho było pyszne i mąż bardzo ucieszył się z mojej pomyłki:)

Wypoczęci i w dobrych humorach ruszyliśmy dalej dochodząc do Katedry San Siro. Pochodzi ona z XII wieku i jest perełką romańsko-gotyckiego stylu. 



Jednym z najbardziej oryginalnych i bardzo rzucających się w oczy zabytków miasta jest prawosławna cerkiew Chrystusa Salwatora, św. Katarzyny i św. Serafina z Sarowa. Jej budowę rozpoczęto w 1912 r. Kolorowe kopuły nawiązujące do tradycyjnej, staroruskiej architektury bardzo wyróżniają się na tle architektury włoskiej i nadają miastu egzotycznego uroku.
Podobno cerkiew powstała w 100 dni, jej budowę zleciła matka cara Mikołaja II. W San Remo swoją dzielnicę mieli bogaci Rosjanie także nie ma w tym przypadku , iż cerkiew powstała właśnie tutaj. Na początku XX wieku miasto jako eleganckie uzdrowisko cieszyło się względami bogatej rodziny carskiej.


Po drodze z ciekawości zajrzeliśmy do hali targowej. Miło było popatrzeć na kolorowe, pełne pięknych warzyw,owoców i różności stoiska.


Pospacerowaliśmy jeszcze po ulicach San Remo rozglądając się i podziwiając piękno tego liguryjskiego kurortu.


Te kilka godzin spędzonych we Włoszech dodało nam wiele energii i wprawiło nas w doskonały nastrój na resztę dnia. Ruszyliśmy w stronę parkingu. Okazało się, że łatwiej było do San Remo wjechać niż z niego wyjechać. Nawigacja nie mogła nas wyprowadzić ze względu na dużą ilość ulic jednokierunkowych i takim sposobem dobrą chwilę kręciliśmy się w kółko, ale w końcu znaleźliśmy się na dobrej drodze.

Po drodze minęliśmy starą Ventimiglię.


Zatrzymaliśmy się przed bramką opłat. Jakąś chwilę czekaliśmy w miejscu i zaczęliśmy się zastanawiać dlaczego tyle to trwa, przecież przed nami jest tylko jedno auto. Nie mogliśmy się wycofać, bo za nami stały już inne samochody. Okazało się, że "ludzik" z "budki" zrobił sobie sjestę:) na szczęście miły Italiano, chyba z innego stanowiska przepuścił nas, ale warunkiem było użycie karty kredytowej a nie gotówki. No cóż na wszystko trzeba być przygotowanym:)
Ruszyliśmy  w dalszą drogę i wróciliśmy do Francji.

2 komentarze:

  1. Kocham Italię, San Remo, moje pierwsze wakacje we Włoszech! Ale mi teraz wspomnienia się mnożą! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach to tak jak ja! Uwielbiam Italię! To moja druga Ojczyzna:)

    OdpowiedzUsuń